Connect with us

NFL

‼ Polki w świetnym stylu odrobiły straty i zanotowały kolejne zwycięstwo na MŚ

Published

on

Zwycięstwo lub ewentualnie remis – to był cel Polek w spotkaniu z Austrią, kończącym mistrzostwa świata dla obu tych drużyn. Pozwalał wywalczyć trzecie miejsce w grupie, a przedział 9-12 w całym mundialu. Tyle że podopieczne Arne Senstada znów grały nierówno, a w pierwszej połowie wręcz słabo. Goniły drużynę rywalek, ale nieskutecznie. Aż przyszła druga połowa i kilkuminutowy koncert Biało-Czerwonych. Końcówka tego spotkania nie rozpaliła już kibiców tak, jak wcześniejsze spotkanie w hali Ahoy w Rotterdamie.

Godzinę przed rozpoczęciem spotkania Polska – Austria, kończącego mistrzostwa świata dla obu tych drużyn, Argentyna po horrorze pokonała Tunezję 30:29, choć chwilę wcześniej traciła do zespołu z północy Afryki dwie bramki.

To sprawiło, że nasz zespół nie mógł już sobie pozwolić na minimalną porażkę z Austrią, by zachować trzecie miejsce w grupie III – i 11. w całych mistrzostwach świata. A to był cel drużyny na ten turniej.

Wszystko było więc jasne: zespół Arne Senstada musiał co najmniej zremisować. Ale aby to osiągnąć, powinien zagrać lepiej niż w drugiej połowie spotkania z Francją bądź w całym z Holandią. Co oczywiste, Austriaczki nie prezentują takiego poziomu, nie mają takich gwiazd. Tyle że po naszej drużynie nie wiadomo dokładnie, czego się można spodziewać.

Polki zaczęły mecz trochę za miękko w obronie, więc Austriaczki wykorzystywały brak dojście i trafiały z drugiej linii. W ataku zaś pierwsza akcja Biało-Czerwonych trwała ponad minutę, w drugiej nasz zespół zgubił piłkę. Senstad postawił na tercet z Moniką Kobylińską i Karoliną Kochaniak, ale też Katarzyną Cygan w drugiej linii. Ta w poprzednich spotkaniach spisywała się lepiej w drugiej linii niż Paulina Uścinowicz, choć nie ma tak potężnego rzutu z dystansu. Jest jednak bardziej dynamiczna, szybsza, co na Austriaczki miało być właśnie dobrym rozwiązaniem.

I przez chwilę było, ale gdy Cygan dostała karę dwóch minut, gra naszego zespołu się posypała. I ze stanu 4:3 zrobiło się 4:6, na co Senstad zareagował przerwą na żądanie. Niepokojące było zaś to, że coraz mocniej w pamięci naszych zawodniczek zapisywała się bramkarka Lena Ivančok – obroniła m.in. rzut i dobitkę Kobylińskiej.

Polskie golkiperki miały z tym problem – najpierw Adrianna Płaczek, po niej zaś Barbara Zima. Zrobiło się 5:8, po czym w minutę nasz zespół… wyrównał. Wreszcie pojawiła się jakaś agresja w obronie i kontry Darii Michalak oraz Magdy Balsam.

Gra zespołu Senstada nie była jednak stabilna. Na całe szczęście w odpowiednim momencie włączyła się Zima – najpierw broniąc karnego, a za moment fantastycznie uruchamiając kontrę. Bolały pudła obrotowych, w idealnych sytuacjach. I to dlatego jednak wciąż nieznacznie prowadziły Austriaczki.

A były momenty pod koniec pierwszej części meczu, gdy ta różnica rosła do trzech trafień. Biało-Czerwonym sytuację ratowała wtedy Karolina Kochaniak, indywidualnymi wejściami w obronę Austrii.

Wynik 17:18 był lepszy od gry naszego zespoły. Nasz zespół miał zaledwie 60 procent skuteczności z czystych sytuacji, Austria zaś – aż 91.

Po przerwie Polki zaczęły jednak grać już tak, jak powinny od początku. Owszem, wciąż zdarzały się zmarnowane proste sytuacje, ale wreszcie była walka w obronie. Taka walka, której Austriaczki chyba się nie spodziewały. Dość szybko nasz zespół wyrównał, w 35. minucie Daria Michalak dała wreszcie prowadzenie (25:24), pierwsze od pół godziny. Dużo wniosła w bramce Paulina Wdowiak, przekonała się o tym skrzydłowa rywalek Philomena Egger.

Od stanu 25:25 dominował już tylko jeden zespół – podopieczne Senstada. Polki trafiły trzy razy z rzędu, później przetrwały dwie minuty po karze Pauliny Uścinowicz. Mało tego, dorzuciły jeszcze trzy kolejne bramki, zrobiło się 31:25. Pociski z drugiej linii posyłała Kobylińska, a żadnego znaczenia nie miało to, że brakowało trafień kołowych.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAlery