NFL
Złoto dla Polski! Spektakularny występ w mistrzostwach Europy
Katarzyna Wasick najszybszą sprinterką Starego Kontynentu! 33-latka okazała się najlepsza na 50 m stylem dowolnym w rozgrywanych w Lublinie mistrzostwach Europy na krótkiej pływalni. I wreszcie osiągnęła cel, na który pracowała całe życie. Choć wszystko ważyło się do samego końca.
Aż trudno w to uwierzyć, ale w imponującym dorobku Wasick do niedzieli nie było ani jednego indywidualnego złotego medalu zdobytego w międzynarodowej imprezie. Polka regularnie staje ostatnio na podiach MŚ i ME, ale nigdy nie było jej dane zająć tego najwyższego stopnia. Teraz wszystko się zmieniło.
Do finału na 50 m kraulem przystępowała jako faworytka, z najlepszym czasem uzyskanym w półfinałach (23.30). Ale po jej prawej stronie czaiło się największe zagrożenie – Sara Curtis. Rewelacyjna 19-letnia Włoszka w Lublinie bije co chwila rekordy kraju, nawet takich legend jak Federica Pellegrini, i zdobywa medale. Międzyczasy sztafetowe jasno wskazywały, że jest w stanie realnie postraszyć Wasick.
Polka tymczasem chciała zrobić wszystko, by w końcu dopiąć swego i nie dać się pokonać kolejnej Sarze. Do tej pory na przeszkodzie do spełniania marzeń o złocie regularnie w przeszłości stawała jej przecież Sarah Sjöström. – No tak, rzeczywiście nie mam szczęścia do tego imienia – uśmiechała się sprinterka, od razu dodając: – Ale jestem bardzo spokojna. Z każdym kolejnym startem pływam coraz szybciej, dobrze się tu czuję i doskonale wiem, na co mnie stać.
Wymarzony scenariusz dla Katarzyny Wasick
Wasick miała też po swojej stronie potężne atuty. Przede wszystkim – jak sama zauważyła – przygotowała solidną dyspozycję. A solidna forma w jej przypadku oznacza zazwyczaj poziom nieosiągalny dla większości konkurentek w Europie. Do tego dochodziło jeszcze ogromne wsparcie od miejscowych kibiców, którzy stworzyli kapitalną atmosferę, choć to wiązało się jednak z kolejnym wyzwaniem. – Będzie musiała wytrzymać ciężar tych oczekiwań – mówiła nam przed finałem Otylia Jędrzejczak.
Wasick udźwignęła to wszystko w wielkim stylu. Triumfowała z czasem 23.20, ale ten w tym momencie nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko tak długo wyczekiwane złoto. Pierwsze indywidualne w jej całej karierze.
Po taki sukces raczej na pewno sięgnęłaby już dwa lata temu w Otopeni. Wtedy, choć PZP postanowił nie wysyłać na tę imprezę kadry [bo priorytetem były przygotowania do igrzysk], sprinterka bardzo chciała do Rumunii polecieć. Byłaby tam murowaną faworytką do tytułu, dlatego czuła tak wielki żal do federacji, która zablokowała jej wyjazd i możliwość zgarnięcia złota.
Teraz Wasick dopięła swego. W wieku 33 lat po raz pierwszy cieszy się z tytułu mistrzyni Europy. I to przed własnymi kibicami. Lepszego scenariusza nie mogła sobie wymarzyć.