Ziobro zostanie doprowadzony przed komisję? Więcej w komentarzu

Zbigniew Ziobro ponownie nie stawił się przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Przyjęto wniosek o jego zatrzymanie. – Jest szansa, żeby jeszcze w lipcu ten immunitet procedować – mówił wiceszef komisji.

Zbigniew Ziobro po raz ósmy nie stawił się na sejmową komisję śledczą do spraw Pegasusa. Termin przesłuchania w piątek 27 czerwca został wyznaczony trzy tygodnie po ostatnim nieudanym podejściu. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka mówiła, że w środę 25 czerwca Ziobro był obecny na sali sejmowej. – Zwróciłam się do niego, żeby przyszedł w piątek na przesłuchanie – powiedziała Sroka, którą cytuje Polska Agencja Prasowa. Ziobro nie stawił się jednak na piątkowym posiedzeniu komisji. – Jest szansa, żeby jeszcze w lipcu ten immunitet procedować, jego uchylenie, a na początek września wyznaczyć ten termin – wskazywał wiceszef komisji Tomasz Trela.

Wiadomo, że komisja śledcza do spraw Pegasusa przyjęła wniosek o zatrzymanie i doprowadzenie Zbigniewa Ziobry. Za pośrednictwem prokuratora generalnego ma wystąpić z wnioskiem do Sejmu o wyrażenie zgody na przymusowe doprowadzenie polityka na posiedzenie. Drugi przyjęty wniosek dotyczy wystąpienia do sądu, czyli kolejnego kroku w całej procedurze. Ostatni termin przesłuchania polityka był wyznaczony na 5 czerwca. Członkowie komisji przegłosowali wtedy wniosek do sądu o ukaranie Zbigniewa Ziobry grzywną w wysokości 3 tysięcy złotych za ponowne niestawiennictwo.

Zbigniew Ziobro do tej pory nie stawiał się na posiedzenia komisji śledczej do spraw Pegasusa, choć jest na nie wzywany od ponad roku. Wielokrotnie informował, że nie wybiera się na salę obrad komisji, ponieważ uważa jej działania za nielegalne. Swoje absencje uzasadniał orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wadliwego powołania komisji. Polityk miał też być przesłuchany przez komisję po uprzednim doprowadzeniu, jednak do złożenia zeznań nie doszło. Komisja chciała też zasądzenia dla niego kary aresztu za notoryczne niestawiennictwo. Na to nie zgodził się jednak stołeczny sąd okręgowy