Zdenerwował tureckich kibiców ➡️

Tomasz Fornal po zaledwie jednym sezonie kończy turecką przygodę i wraca do PlusLigi. Kontrakt w Ziraat Bankasi Ankara miał być jego pierwszym dużym zagranicznym wyzwaniem. I jednocześnie rekordowo opłacalnym. Wszystko jednak skończy się po roku, a szczegóły są ciekawe.

Choć kontrakt w Turcji miał być finansowym rekordem w karierze – według doniesień nawet ok. 800 tys. euro za sezon plus premie – rzeczywistość okazała się daleka od oczekiwań. Powody decyzji reprezentanta Polski ujawnił m.in. menedżer Jakub Malke oraz Paweł Zagumny w Misji Sport.

Nie spodobało mu się i wraca. To ambitny, pracowity zawodnik. Wybrał kraj, który słynie z wysokich kontraktów, ale niekoniecznie z dobrej organizacji wszystkiego wokół i pracowitości kolegów z zespołu — ocenił Paweł Zagumny.

Jeszcze mocniej sytuację nakreślił menedżer zawodnika, Jakub Malke, który wskazał dwa główne powody szybkiego rozczarowania: presję działaczy i… brak kibiców. — Tam przegranie jednego seta uznawane jest za porażkę. Płacą, więc oczekują zwycięstw do zera. Drużyna była budowana tak, by przed swoją publicznością grać o tytuł. Podobną sytuację przerabialiśmy kilka lat temu przy Halkbanku — wyjaśnił.

Fornal trafił do Turcji zaledwie kilka tygodni temu, ale szybko popadł w konflikt z fanami. Najpierw nie spodobała im się jego szczera opinia, że poziom ligi tureckiej jest niższy niż polskiej. Potem, w meczu z Galatasaray, jego nerwowa reakcja wobec jednego z kolegów z drużyny wywołała burzę w mediach społecznościowych.

Samo życie w Ankarze również nie okazało się dla niego atrakcyjne. W niedawnym Q&A zawodnik mówił otwarcie, że większość czasu spędza w mieszkaniu, a najbardziej brakuje mu… polskiej żywności. — Tęsknię za Polską pod względem produktów spożywczych i ich dostępności — mówił.

Fornal, który większość kariery spędził w Czarnych Radom i Jastrzębskim Węglu, wróci zatem do PlusLigi jako jeden z najbardziej utytułowanych polskich siatkarzy ostatnich lat — dwukrotny triumfator Ligi Narodów, mistrz Europy, wicemistrz świata oraz srebrny medalista olimpijski. Nie wiadomo dokładnie, jaki będzie jego kolejny krok.