NFL
Tragiczny wypadek w Łebieńskiej Hucie wstrząsnął mieszkańcami. Społeczność domaga się zmian na niebezpiecznej drodze, gdzie zginął 10-letni Igor.
Niestety, zazwyczaj dopiero, kiedy coś się stanie, podejmowane są działania. Być może jednak ten wypadek tak wstrząsnął wszystkimi, że w końcu coś zostanie zrobione — mówi w rozmowie z “Faktem” pani Hania, mieszkanka Pomieczyna leżącego nieopodal Łebieńskiej Huty, gdzie 7 października doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 10-letni Igor, a trzej inni chłopcy zostali ranni. Po tragedii lokalna społeczność domaga się poprawy bezpieczeństwa na trasie, gdzie doszło do wypadku. “Fakt” był tam z kamerą.
— Na tym odcinku drogi jest bardzo niebezpiecznie, ponieważ ograniczenie prędkości jest głównie do 90 km na godz. W Pomieczynie ograniczenie jest do 40 km na godz., ale i tak mało kto tego przestrzega. Pobocza są wąskie i zarośnięte. Przydałaby się tam ścieżka pieszo-rowerowa — mówi w rozmowie z “Faktem” pani Hania z Pomieczyna.
Przyznaje, że ona sama rzadko teraz pokonuje ten ruchliwy odcinek drogi wojewódzkiej nr 224 między Pomieczynem a Łebieńską Hutą. Dlaczego? Bo — jak twierdzi — po prostu się boi. To właśnie tam 7 października doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 10-letni Igor, a trzej inni chłopcy zostali ranni.
O spowodowanie wypadku podejrzany jest 33-letni Marcin R. Badania krwi mężczyzny wykazały, że jechał pod wpływem alkoholu i substancji psychoaktywnych. Nie zmienia to jednak faktu, że sama droga, na której doszło do tragedii, pozostawia mieszkańcom wiele do życzenia.
Mam małe dziecko i boję się z nim jeździć rowerem tą trasą. Mamy nawet przyczepkę rowerową, ale po prostu się boję. Teraz głównie chodzę tamtędy pieszo, bo wydaje mi się, że jednak z dzieckiem tak jest bezpieczniej. Bardziej mogę nad tym zapanować, żeby szybko zejść z drogi, jeśli ktoś bardzo szybko jedzie — mówi nam pani Hania.
Jak twierdzi, ma nadzieję, że po tragicznym wypadku mieszkańcy doczekają się w tym miejscu ścieżki pieszo-rowerowej.
— Niestety, zazwyczaj dopiero, kiedy coś się stanie podejmowane są działania. Być może jednak ten wypadek tak wstrząsnął wszystkimi, że w końcu coś zostanie zrobione. Obawiam się tylko, że skoro jest to droga wojewódzka, to gmina będzie spychała ten problem dalej — zastanawia się mieszkanka Pomieczyna.
Mieszkańcy Łebieńskiej Huty i okolicznych miejscowości każdego dnia, idąc tą drogą drżą o swoje życie. Najbardziej jednak obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci, które muszą praktycznie codziennie pokonywać tę trasę, by dotrzeć do szkoły.
Mieszkańcy nie chcą czekać, aż dojdzie do kolejnej tragedii. Domagają się od lokalnych władz, by podjęły konkretne działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa na newralgicznym odcinku.
— Powstała petycja mieszkańców w tej sprawie i zbierane są pod nią podpisy. Mieszkańcy mają zamiar następnie udać się z tą petycją do Urzędu Gminy w Szemudzie, żeby również zapoznać z nią wójta i uzyskać jego wsparcie — mówi w rozmowie z “Faktem” Krystyna Kąkol, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Pomieczynie. Jednym z uczniów tej placówki jest 12-letni Ksawery, który w tragicznym wypadku stracił nogę.
Mieszkańcy domagają się chodnika, który poprawiłby bezpieczeństwo pieszych poruszających się na tej trasie. Chodzi szczególnie o dzieci, które chodzą do szkoły w Łebieńskiej Hucie. Uważam, że chodnik jest tam bardzo potrzebny, a jeżeli nie chodnik, to przynajmniej większe pobocze — podkreśla dyrektorka szkoły.
Petycja spotkała się z dużym entuzjazmem ze strony lokalnej społeczności. Mieszkańcy mogą ją podpisywać w sklepie w Pomieczynie lub w tutejszej szkole. Jak udało nam się dowiedzieć, ludzie chętnie składają pod nią swoje podpisy.
“Rozpoczynamy zbiórkę podpisów pod petycją o budowę ciągu pieszo-rowerowego z Łebno Hut do Pomieczyna. Chcemy poprawić bezpieczeństwo na tej trasie i stworzyć wygodne połączenie dla pieszych i rowerzystów. Każdy głos się liczy!!! (…) Zachęcamy wszystkich mieszkańców do wsparcia naszej inicjatywy. Wspólnie możemy wiele zdziałać!” — zaapelowała w mediach społecznościowych pani Kamila Kąkol, inicjatorka pomysłu
Przypomnijmy. Był wtorkowy wieczór, 7 października. Czterej chłopcy w wieku 10, 12, 13 i 16 lat wracali razem po zmroku ze szkolnego boiska w Łebieńskiej Hucie, gdzie grali w piłkę. Trzech miało rowery, a jeden szedł pieszo. By dotrzeć do swoich domów musieli pokonać ruchliwy odcinek drogi wojewódzkiej nr 224. To bardzo niebezpieczne miejsce, gdzie praktycznie nie ma pobocza, a drogą jeżdżą rozpędzone pojazdy.
W pewnym momencie rozległ się huk. W grupę przyjaciół wjechał kierowca opla. 10-letni Igor zginął na miejscu. Jego 13-letni brat Mariusz i dwaj koledzy — 12-latek i 16-latek — zostali poważnie ranni. Stan jednego z nich, 12-latka, jest określany jako ciężki. Chłopiec stracił nogę.
O spowodowanie wypadku podejrzany jest 33-letni Marcin R. Badania krwi mężczyzny wykazały, że jechał pod wpływem alkoholu i substancji psychoaktywnych. Po wypadku uciekł z miejsca tragedii.