NFL
Tragiczne wydarzenia wstrząsnęły Polską. Pogrzeb pana Anatola, ofiary brutalnej zbrodni, zgromadził wielu żałobników w Warszawie.
Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. Proboszcz z Przypek (woj. mazowieckie) miał w bestialski sposób pozbawić życia bezdomnego mężczyznę. Pan Anatol († 68 l.) zginął od ciosów siekierą, a potem, jeszcze żywy, został podpalony. W sobotę (2 sierpnia) ofiara tej okrutnej zbrodni ruszyła w swoją ostatnią podróż. O godz. 11:00 w Sanktuarium św. Faustyny przy ulicy Żytniej w Warszawie rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe pana Anatola. Na miejscu jest reporter “Faktu”.
Organizacją pogrzebu bezdomnego pana Anatola zajęła się Archidiecezja Warszawska. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w sobotę, 2 sierpnia, o godz. 11:00 w kościele Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny na warszawskiej Woli. W świątyni zgromadziło się wielu księży i żałobników.
Ceremonii przewodniczy metropolita warszawski, arcybiskup Adrian Galbas. Podczas kazania duchowny przytoczył przypowieść o bogaczu i Łazarzu z Ewangelii św. Łukasza (16, 19-31). Przypowieść przedstawia historię dwóch mężczyzn: bogatego, który żył w luksusie, i biednego, imieniem Łazarz, leżącego u bram jego pałacu, cierpiącego i głodującego. Po śmierci obaj mężczyźni trafiają do innego świata: bogacz do hadesu, a Łazarz do nieba.
Arcybiskup zaznaczył, że ta przypowieść pokazuje, że ostateczne losy człowieka nie zależą od dóbr materialnych, ale od postawy serca i relacji z Bogiem oraz bliźnimi.
Duchowny odczytał też poruszające słowa przyjaciół i znajomych Pana Anatola, którzy w pięknych słowach opisali jego osobę.
Myśląc o nim, żegnamy człowieka niezwykłego. Nie przez to, co miał, ale przez to, kim był. Cichy, dobry, nigdy nienarzucający się światu. Choć nie miał własnego domu, miał coś, czego nie sposób kupić ani zdobyć — dobroć, skromność, wiarę i ogromne serce. Jego życie, choć proste i naznaczone trudnościami, było świadectwem tego, że człowiek może być bogaty nie w rzeczy, lecz w ducha” — odczytał arcybiskup.
Na koniec duchowny przeprosił w imieniu Kościoła zarówno ofiarę zbrodni, jak i wiernych.
— Drogi Łazarzu Antoni, przepraszam cię. Mirosław [proboszcz podejrzany o dokonanie zbrodni — przyp. red.] jako chrześcijanin jest moim bratem, a jako ksiądz tej diecezji jest moim synem, którego się nie wyrzekam. Modlę się za niego, żeby przejrzał, żeby się nawrócił i żeby podjął próbę. Ostatnim, co odczułeś, były gorące płomienie opasujące twoje biedne ciało. Jestem pewien, że teraz jesteś ogarnięty innym płomieniem, który nie spala i nie niszczy, ale daje życie, ten najpiękniejszego blasku. Płomieniem, który wychodzi z najświętszego serca Jezusa. Jesteś nie tylko na łonie Abrahama, ale jesteś przy Chrystusie. Nie cierpisz już kryzysu bezdomności, bo jesteś w domu Ojca, w którym jest mieszkań wiele. Przepraszam cię i proszę o wybaczenie. Przepraszam też was bracia i siostry, że musicie przez to przechodzić — mówił arcybiskup.
Do okrutnej zbrodni doszło w czwartek, 24 lipca, wieczorem we wsi Lasopole pod Grójcem. Około godz. 22.20 policjanci otrzymali zgłoszenie o palącym się mężczyźnie, który leżał na mało uczęszczanej drodze w miejscowości Lasopole w gminie Chynów.
Śledczy przekazali, że płonącego człowieka zauważył przypadkowy rowerzysta. Świadek dostrzegł też zaparkowany w pobliżu samochód terenowy, który niespodziewanie oddalił się bez włączonych świateł mijania. Mężczyzna natychmiast wezwał pomoc. Pokrzywdzonego nie udało się jednak uratować. Okazał się nim 68-letni bezdomny pan Anatol.
Policjanci dotarli do właściciela auta na podstawie numerów rejestracyjnych samochodu, które zapamiętał świadek.
Mundurowi udali się do miejscowości Przypki, gm. Tarczyn, pow. piaseczyński, do zabudowań miejscowej plebanii, gdzie zatrzymali Mirosława M., proboszcza parafii — mówiła prok. Aneta Góźdź, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Mirosław M. usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Przyznał się do zarzuconego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Udał się wraz z Anatolem Cz. swoim samochodem do miejscowości Lasopole, gdzie na drodze dyskutowali w kwestii mieszkania dla pokrzywdzonego i jego lokalizacji. Obu mężczyzn łączyła umowa darowizny na mocy której Mirosław M. zobowiązał się do dożywotniej pomocy i opieki nad pokrzywdzonym. Podejrzany zadał pokrzywdzonemu uderzenia w głowę siekierą, po czym oblał jego ciało łatwopalną substancją i podpalił
— opisywała makabryczną zbrodnię pani prokurator.
Ksiądz podczas przesłuchania przyznał się do popełnienia zbrodni, złożył wyjaśnienia i wyraził żal. Grozi mu kara od 15 lat więzienia do dożywocia.
W reakcji na tragiczne wydarzenia arcybiskup Galbas opublikował wstrząsające oświadczenie “Nie mam dziś dla Was słów pocieszenia, a tym bardziej wyjaśnienia czy wytłumaczenia. Jestem przybity i zdruzgotany wiadomością, że jeden z moich księży brutalnie zamordował człowieka – ubogiego i bezdomnego. Nie mam odpowiedzi na żadne pytanie zaczynające się od słowa: “dlaczego?” – napisał hierarcha.
Archidiecezja zapewniła, że będzie w pełni współpracować z organami ścigania i podejmie odpowiednie procedury kanoniczne wobec oskarżonego.
W specjalnym komunikacie przekazano:
“Ze względu na powagę przestępstwa i wielkie zgorszenie społeczne Metropolita Warszawski abp Adrian Galbas niezwłocznie zwraca się do Stolicy Apostolskiej z wnioskiem o wymierzenie najwyższej kary przewidzianej w prawie kanonicznym dla duchownego – wydalenia ze stanu kapłańskiego, zgodnie z kanonem 1397 §3 Kodeksu Prawa Kanonicznego”.