NFL
Tragedia w Złotowie: matka i jej partner skazani. Historia maleńkiej Zuzi wstrząsnęła Polską. Co wydarzyło się w tym dramatycznym dniu?
Konkubent matki roztrzaskał główkę 6-tygodniowej Zuzi, a matka poszła do sklepu, gdy dziecko konało. Jest finał głośnej zbrodni ze Złotowa (woj. wielkopolskie), która wstrząsnęła Polską. Matka i ojczym zostali prawomocnie skazani na więzienie.
Matka i jej konkubent patrzyli obojętnie, jak mała Zuzia kona. 7
Zobacz zdjęcia
Matka i jej konkubent patrzyli obojętnie, jak mała Zuzia kona. Foto: Fakt.pl/P.F. Matysiak/newspix.pl, Facebook
Ta historia porusza do głębi. Maleńka Zuzia nigdy w swoim krótkim życiu nie zaznała miłości i ciepła. Matka zaraz po urodzeniu dziewczynki przeprowadziła się z dwójką pozostałych dzieci do nowego partnera do Złotowa. Bardziej zajęta była nowym kochankiem, niż dziećmi. Nie zwracała uwagi, gdy Rafał Z. wymierzał im ciosy.
Zuzanka trafiła do szpitala zaledwie 2 tygodnie po narodzinach. To zapewne przedłużyło jej życie. Była zaniedbana i niedożywiona. Dopiero w złotowskim szpitalu dzieckiem zaopiekowano się z prawdziwą troską. Maleństwo spędziło na oddziale miesiąc, wydobrzało, przybrało na wadze, teraz już wszystko miało być dobrze. Joanna B. (31 l.) odebrała córeczkę i wróciły do domu.
Tam noworodka czekała obojętność i okrucieństwo. Matka beznamiętnie patrzyła na krzywdzenie swoich dzieci przez partnera. 6-tygodniowa Zuzia cierpiała na kolki, więc zdarzało jej się popłakać. To z kolei doprowadzało do szału Rafała Z. Nie miał cierpliwości.
Jak zeznała matka dziecka, feralnego dnia jej partner wrócił do domu w wyjątkowo złym humorze. Najpierw uderzył syna Joanny B. Maluch otrzymał tak potężny cios, że upadł, uderzając głową o stół. Jeszcze bardziej zdenerwował go płacz Zuzi. Potężny mężczyzna ze złością i wielką siłą wpychał smoczek do buzi maleństwa. W końcu Zuzia przestała płakać, zrobiła się sina i nie oddychała.
Jej matka zadzwoniła do znajomej i powiedziała, że córeczka nie oddycha. Nie wezwała pogotowia, tylko poszła do sklepu po płyn do mycia naczyń. Zostawiła niedające oznak życia dziecko z agresywnym partnerem. Bardziej losem Zuzi przejęła się koleżanka matki, która przybiegła do mieszkania. Zastała Rafała Z. spokojnie grającego w gry na telefonie.
To koleżanka matki zaczęła ratować Zuzię, kiedy poprosiła o pomoc Rafała Z., ten zaczął reanimować maleństwo z wyraźną złością. Kobieta wezwała pogotowie. Niestety na pomoc dla niemowlaka było już za późno. W tym czasie do domu wróciła Joanna B. Po drodze kupiła dzieciom jeszcze lizaki. Zarówno ona, jak i jej partner nie wydawali się mocno przejęci tragedią.
Joanna B. i jej konkubent Rafał Z. stanęli przed sądem. Oboje oskarżeni o zabójstwo dziecka. Sąd nie podzielił jednak zdania prokuratury, że matka Zuzi też jest winna zabójstwa. Skazał ją na 4 lata więzienia za narażenie córeczki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Jej partner został skazany na 25 lat więzienia. Sąd drugiej instancji utrzymał wyrok w mocy