NFL
Tragedia na Słowacji: 11-letni Tomaszek zmarł po wizycie w popularnym kąpielisku. Śledztwo trwa, a w tle pojawia się groźny pasożyt.
Słowacja poruszona jest tragedią 11-letniego Tomaszka. Chłopiec zmarł po wizycie w dziecięcym wodnym raju. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie tam, w ciepłej wodzie termalnego basenu, czaił się niewidzialny zabójca. Do jego organizmu dostała się śmiertelna ameba, pasożyt, który zjada mózg. Dosłownie.
Tragiczna śmierć 11-letniego Tomaszka. Służby przypuszczają, że do zakażenia śmiertelnym pasożytem doszło podczas kąpieli w termalnym basenie w Szturowie.2
Zobacz zdjęcia
Tragiczna śmierć 11-letniego Tomaszka. Służby przypuszczają, że do zakażenia śmiertelnym pasożytem doszło podczas kąpieli w termalnym basenie w Szturowie. Foto: Vadaš Thermal Resort Štúrovo / Facebook
W sobotę, 21 czerwca rodzina pożegnała 11-letniego Tomaszka. Małą trumnę złożono do grobu w ciszy, która bolała bardziej niż jakiekolwiek słowa. W mediach, ale też wśród bliskich i znajomych wciąż powraca jedno pytanie: jak to w ogóle mogło się stać? Podejrzewa się, że chłopiec zaraził się śmiertelnym pasożytem podczas wizyty na popularnym kąpielisku termalnym Vadaš w Szturowie, tuż przy granicy z Węgrami. To miejsce, znane również wielu polskim turystom, miało być bezpieczną przystanią i miejscem zabawy. Teraz trwa śledztwo.
Jak podają słowackie media, chłopiec brał udział w szkolnym kursie pływania. Przypuszcza się, że ameba “weszła” przez nos wraz z ciepłą wodą i zaatakowała organizm. Diagnoza? Naeglerioza, czyli rzadka, ale niemal zawsze śmiertelna infekcja mózgu. Szanse chłopca od samego początku były znikome. Lekarze z kliniki w Bratysławie byli bezradni
Dyrekcja kąpieliska Vadas wciąż nie potwierdza, że to ich obiekt był źródłem zakażenia. – Od tamtego czasu kąpało się u nas 20 tys. osób i nie odnotowano kolejnych przypadków – mówił portalowi tvnoviny.sk dyrektor kompleksu, Endre Hogenbuch. – Ale jeśli to jednak było u nas… serce pęka – dodał.
Regionalna stacja sanitarna zamknęła kąpielisko profilaktycznie. Trwają badania wody, próbki pobierane są kilka razy dziennie.
Ameba (Naegleria fowleri) to organizm, który lubi ciepło. Ginie przy standardowym chlorowaniu, ale jak wskazują eksperci, wystarczy jedna nieprzefiltrowana kieszeń ciepłej wody i pasożyt znów ma szansę. W Europie rejestrowano przypadki głównie we Włoszech, Francji i Wielkiej Brytanii. Teraz zabiła u naszych sąsiadów.
Cytowany przez słowacką telewizję specjalista od pasożytów — parazytolog, Franciszek Ondrisk nie owija w bawełnę: ten organizm może wywołać jedną z dziesięciu najgroźniejszych chorób na świecie. Zaczyna się niewinnie, jak grypa. Ból głowy, gorączka, senność. Potem dezorientacja, halucynacje, śpiączka. W końcu śmierć