NFL
To dla niej Andrzej Łapicki chciał zostawić żonę. Ten romans trwał latami
W latach 70. Andrzej Łapicki uchodził za jednego z największych amantów polskiej sceny. Choć zbliżał się do pięćdziesiątki, wciąż emanował magnetycznym urokiem i cieszył się ogromnym powodzeniem u kobiet. Jego romanse były szeroko komentowane. Właśnie wtedy zainteresował się młodszą o ponad dwie dekady Anną Nehrebecką. Ona miała za sobą rozpad małżeństwa i — jak sama podkreślała — nie szukała nowych uniesień. Gdy aktor dał jej do zrozumienia, że wpadła mu w oko, nie czuła się tym szczególnie poruszona. Mimo że, jak wyznała po latach, “nie była gotowa na jakiekolwiek porywy emocjonalne”, jednak pozwoliła mu się do siebie zbliżyć.
Anna Nehrebecka i Andrzej Łapicki.8
Zobacz zdjęcia
Anna Nehrebecka i Andrzej Łapicki. Foto: Edward Hartwig/NAC, Maciej Kłoś / PAP
Anna Nehrebecka ujawniła tę relację dopiero niedawno. W książce “Pani Anka Nehrebecka w rozmowie z Katarzyną Ostrowską” po raz pierwszy przyznała, że przez kilka lat próbowała stworzyć z Łapickim coś więcej niż przelotny romans. Na pytanie, czy naprawdę był to romans, odpowiedziała jedynie: “W jego wypadku nie pierwszy i nie ostatni. Ale poważny”.
We wspomnianej rozmowie otwarcie mówiła o tym, jak ogromne znaczenie miał dla niej w tamtym czasie. “Andrzej to był pierwszy mężczyzna [po rozstaniu z mężem — przypis red.], o którym pomyślałam pozytywnie. Pomógł mi wyjść z moich przeżyć. Poczułam się bezpieczna, dowartościowana” — zwierzała się, dodając po chwili: “Zaczęłam przy nim stawać na nogi.”
Nie jest pewne, czy ich drogi w ogóle by się skrzyżowały, gdyby nie pewien zaskakujący epizod. Nehrebecka odrzuciła jego propozycję zagrania w spektaklu Teatru Telewizji. “Po rozwodzie miałam takie momenty, że zachowywałam się irracjonalnie i nie wyjaśnię, dlaczego odmówiłam zagrania w telewizyjnej sztuce w reżyserii Andrzeja Łapickiego” — tłumaczyła Anna Nehrebecka. Była podobno pierwszą młodą aktorką, która odważyła się powiedzieć mu “nie”. Najwyraźniej zrobiło to na nim wrażenie.
26 lutego 1972 r., podczas przyjęcia po premierze sztuki z udziałem Nehrebeckiej i jubilata Tadeusza Fijewskiego, Łapicki niespodziewanie pojawił się wśród gości. Aktorka wspominała ten moment tak: “Stałam sobie z boku, coś jadłam. W pewnym momencie usłyszałam za plecami pytanie: ‘Czy pani zawsze będzie odmawiać współpracy ze mną?’. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Andrzeja. Nie byłam w nastroju do żartów, więc coś odburknęłam, ale on się wcale nie zraził i, jak to się mówi, przyczepił do mnie”.
Choć nie miała ochoty na rozmowy, on uparcie zabiegał o jej uwagę. Po bankiecie nalegał, by odwiózł ją do domu, a że mieszkała daleko, zgodziła się. Zostawiła mu numer telefonu, nie wierząc, że kiedykolwiek zadzwoni. A jednak odezwał się już następnego dnia.
Po latach tłumaczyła swoje uleganie jego urokowi bardzo szczerze. “Nie będę udawać, że grałam królową śniegu. Byłam młodą dziewczyną, młodą aktorką, a to był ktoś. Miał swoją niekwestionowaną pozycję. Na dodatek był obiektywnie bardzo przystojny” — powiedziała.
W jego towarzystwie czuła się swobodnie. Gdy planowała wyjazd do Londynu, usłyszała od niego, że będzie czekał. Po powrocie pierwsze, co zrobiła, to się z nim skontaktowała — fakt, że był żonaty, nie stanowił dla niej przeszkody. “Zakochałam się w nim. Bezczelnie powiem, że z wzajemnością” — pisała w książce. “Nie rozmawialiśmy o tym, co dalej. Nie zakładałam, że zostawi rodzinę, bo to było nierealne” — oceniła