NFL
„Ten Obcy” wzruszał całe pokolenia. Historia Ireny Jurgielewiczowej zaskakuje bardziej niż fabuły jej powieści
Po wojnie stała się autorką książek, które uwielbiały pokolenia młodych czytelników. Niewielu jednak wie, że Irena Jurgielewiczowa przeszła przez wydarzenia, które na zawsze odmieniły jej życie – od Powstania Warszawskiego po obóz jeniecki. Co tak naprawdę kryje się za jej twórczością
Irena Jurgielewiczowa to nazwisko, które kojarzy chyba każdy, kto w latach PRL dorastał z książką w ręku. Choć jej powieści o nastoletnich bohaterach podbiły serca młodzieży i do dziś stanowią nieodłączną część szkolnych lektur, życie samej autorki było znacznie bardziej ekscytujące niż fabuły jej książek. Zanim zaczęła pisać dla młodszych czytelników, przeżyła wydarzenia, które na zawsze odcisnęły piętno na jej życiu.
Urodziła się w 1903 roku w Warszawie, a jej młodość przypadła na burzliwe lata wojny. Irena była porucznikiem Armii Krajowej, a jej pseudonim „Isia” zyskał wówczas sławę w kręgach, które walczyły o wolność. Jurgielewiczowa brała udział w Powstaniu Warszawskim – jednym z najcięższych momentów w historii Polski. Po klęsce zrywu trafiła do niemieckiego obozu jenieckiego, a wojenne przeżycia z pewnością miały wpływ na późniejszą twórczość. Zaledwie kilka lat po wojnie wróciła do Polski, gdzie rozpoczęła nowy etap życia, tym razem literackiego.
Po wojnie Jurgielewiczowa zaczęła pisać. Zdecydowała się na twórczość skierowaną do dzieci i młodzieży. To właśnie wtedy stworzyła swoje najbardziej znane książki, które do dziś stanowią kanon literatury dziecięcej i młodzieżowej. „Ten Obcy” (1961) to powieść, która z miejsca zyskała ogromną popularność, ale także wywołała niejedną łzę u młodych czytelników. A przecież to dopiero początek! Wśród innych hitów autorki znajdują się takie tytuły jak „Niespokojne Godziny” (1964), „Wszystko Inaczej” (1968) czy „Inna?” (1975).
Jej książki nie były jednak jedynie lekcją literatury – były też pełne mądrości o dorastaniu, relacjach międzyludzkich i pokonywaniu własnych trudności. Jurgielewiczowa rozumiała swoich młodych bohaterów jak nikt inny – zapewne dlatego, że sama przeszła przez życie, które nie oszczędzało jej trudnych chwil.
Ciekawostką jest, że pisarka napisała autobiografię – „Byłam, byliśmy” (1998), w której zdradziła nie tylko swoje literackie plany, ale i życiowe refleksje. Wspomnienia te trafiły nawet do finału Nagrody Literackiej Nike. Okazuje się, że jej życiowe motto brzmiało: „staram się być jak najbardziej uczciwym człowiekiem”.
Nie tylko młodzi czytelnicy docenili twórczość Ireny Jurgielewiczowej – pisarka otrzymała Order Uśmiechu, a jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Choć minęło już sporo czasu od jej śmierci w 2003 roku, dziedzictwo jej książek wciąż jest żywe i doceniane przez kolejne pokolenia.
Irena Jurgielewiczowa była świadkiem wielu ważnych momentów w historii Polski, ale to dzięki jej literackiemu talentowi młodzi Polacy mieli szansę na chwilę zapomnienia od trudnej rzeczywistości. To właśnie dzięki niej dorastanie stało się nie tylko bardziej zrozumiałe, ale i… nieco łatwiejsze.