NFL
Tak dziś żyje po udarze ➡
Córka Janusza Pindery podczas ostatniej gali Grand Press wszystkich mocno zaskoczyła, czytając list od swojego ojca, w którym zdradził, że toczy walkę o powrót do zdrowia. Jak się okazało, legendarny dziennikarz przeszedł udar i przebywa obecnie w ośrodku rehabilitacyjnym. Teraz pierwszy raz od października zabrał głos w sprawie swojego stanu zdrowia. — W ośrodku, w którym jestem, nie ma czegoś takiego jak przepustka — wytłumaczył, przekazując jednocześnie dobre wieści.
Fani sportów walki z niepokojem zauważali nieobecność Janusza Pindery podczas najważniejszych wydarzeń bokserskich. Komentator pracował w swojej karierze dla niemalże wszystkich stacji, będąc uznawany za największego fachowca w pięściarstwie. W październiku jego wieloletni przyjaciel Przemysław Garczarczyk przekazał, że 70-latek jest w szpitalu po tym, jak doznał udaru.
W niedzielę Pindera podczas Galii Grand Press został wyróżniony i otrzymał nagrodę im. Bohdana Tomaszewskiego dla najlepszego dziennikarza sportowego. Nie pojawił się on jednak na gali. Była obecna jego córka, która na scenie przeczytała kilka słów od Pindery. W liście napisano m.in. że dziennikarz walczy o powrót do zdrowia i zapowiedział, że chce skomentować polskiego złoto na igrzyskach olimpijskich.
Natomiast w środę wieczorem na kanale Pindera&Bartosiak na YouTubie pojawiła się krótka rozmowa z Pinderą. Legendarny dziennikarz opowiedział, w jakich okolicznościach dowiedział się o nagrodzie i wyjaśnił, dlaczego nie pojawił się na gali.
— Dowiedziałem się o nagrodzie już jakiś czas temu. Powiedziałem, że nie będzie mnie na gali z uwagi na to, że w ośrodku, w którym jestem, nie ma czegoś takiego jak przepustka. Moje tymczasowe wyjście wiązałoby się po prostu ze zbyt dużymi komplikacjami — stwierdził Pindera.
Ponadto zdradził swój obecny stan zdrowia. Pindera się rehabilituje po udarze i wylewie w jednym z warszawskich ośrodków. Ma problem z lewą ręką i nogą.
Jestem obecnie w ośrodku rehabilitacyjnym, który jest jednocześnie szpitalem w centrum Warszawy. Trwa to już parę miesięcy, ale w styczniu wyjdę. Jest tutaj bardzo dużo ćwiczeń, bo po udarze, a następnie wylewie mam pewne problemy z lewą ręką i nogą. Mój powrót to nie jest sprint, tylko maraton. To są ciężkie neurologiczne historie i trudne powroty do pełni sprawności, która jest konieczna do wykonywania tego zawodu, który wykonywałem przez prawie pół wieku. Jeszcze mam sporo planów i nie zamierzam z tego rezygnować — zdradził.