NFL
Spotkał się z Nawrockim i Tuskiem, po czym złożył deklarację. Zełenski ja
Czwartkowa wizyta Wołodymyra Zełenskiego sprawiła, że Warszawa stała się na kilka godzin jednym z głównych punktów ukraińskiej dyplomacji. Program rozpoczął się od spotkania z prezydentem Karolem Nawrockim, na które od dawna zwracano szczególną uwagę. Wcześniej relacje między oboma przywódcami nie należały do najłatwiejszych – Nawrocki sygnalizował potrzebę wyraźniejszego docenienia polskiej pomocy udzielanej Ukrainie. Oficjalne powitanie na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego, z udziałem wojska i przy dźwiękach hymnów, podkreślało rangę wizyty i chęć nadania jej nowego tonu.
Rozmowy miały istotne znaczenie dla złagodzenia wcześniejszych napięć. Prezydent Nawrocki określił wizytę ukraińskiego przywódcy jako „złą wiadomość dla Moskwy” i akcentował wspólnotę interesów bezpieczeństwa Polski i Ukrainy. Zełenski z kolei mówił o gotowości do dalszego zacieśniania relacji, zaznaczając, że po przełamaniu dotychczasowego dystansu współpraca może się tylko wzmocnić. Wzajemne gesty i deklaracje solidarności wyznaczyły kierunek całego dnia.
Kolejnym ważnym punktem wizyty były rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem, który nie ukrywał bliskich relacji z prezydentem Ukrainy. To właśnie po tym spotkaniu Zełenski, w rozmowie z PAP, Polskim Radiem i TVP, sformułował jedną z najbardziej komentowanych wypowiedzi. Oświadczył, że nie zamierza kurczowo trzymać się urzędu prezydenta, jednocześnie jasno wskazując warunek przeprowadzenia wyborów – zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom.
Jak podkreślał, głosowanie w sytuacji, gdy ludzie mogliby ginąć w lokalach wyborczych, jest nie do zaakceptowania. Zwrócił uwagę, że organizacja wyborów w czasie wojny wymagałaby zmian w prawie, a sama perspektywa budzi obawy w ukraińskim społeczeństwie. Przypomniał również, że wcześniej deklarował gotowość do ustąpienia po zakończeniu działań wojennych, a nawet rozważał taki krok w zamian za członkostwo Ukrainy w NATO. W Warszawie jasno wybrzmiało jednak, że w warunkach ciągłego ostrzału demokratyczne procedury pozostają niezwykle trudne do realizacji.
Nie zamierzam trzymać się stołka prezydenta. Jeżeli będzie można przeprowadzić wybory tak, by ludzie nie byli zabijani w lokalach wyborczych, to jestem na tak (…) Natomiast jeżeli zapytać obywateli Ukrainy, czy życzą sobie tych wyborów i są do nich przygotowani, to (…) niewątpliwie wszyscy się boją przeprowadzenia wyborów w czasie wojny, niewątpliwie nikt nie wyobraża sobie, jak mogłoby to być zrobione w sposób bezpieczny i uczciwy – stwierdził ukraiński prezydent.
Tłem całej wizyty była decyzja Unii Europejskiej o przyznaniu Ukrainie pożyczki w wysokości 90 miliardów euro. Porozumienie, nad którym pracowano w nocy z czwartku na piątek, Zełenski określił jako krok wzmacniający nie tylko gospodarczo, ale również politycznie i moralnie. Zaznaczył, że fakt, iż spłata ma nastąpić dopiero po uzyskaniu przez Ukrainę reparacji od Rosji, ma ogromne znaczenie symboliczne.
Polska odegrała w tych rozmowach ważną rolę jako jeden z głównych sojuszników Kijowa od początku rosyjskiej inwazji. Premier Tusk podkreślał, że bezpieczeństwo Ukrainy jest bezpośrednio związane z bezpieczeństwem Polski. Zełenski wielokrotnie dziękował za wsparcie logistyczne, polityczne i wojskowe, zaznaczając, że bez pomocy Warszawy skuteczna obrona kraju byłaby znacznie trudniejsza.
Ukraiński prezydent odniósł się także do relacji z USA i NATO, zwracając uwagę na brak jednoznacznych sygnałów poparcia dla ukraińskich aspiracji sojuszniczych. Apelował o jedność Zachodu, ostrzegając, że Rosja liczy na jej osłabienie. Jego zdaniem Polska i Ukraina muszą pozostać szczególnie czujne, by nie dopuścić do rozbicia wspólnego frontu.
Wołodymyr Zełenski opuścił Warszawę po dniu pełnym intensywnych rozmów i symbolicznych gestów. Jego słowa o braku przywiązania do urzędu, choć znane już wcześniej, w polskim kontekście nabrały nowego znaczenia. Wizyta pokazała polityczny realizm ukraińskiego przywódcy – gotowość do osobistych poświęceń przy jednoczesnym przekonaniu, że w czasie wojny najważniejsze są suwerenność i bezpieczeństwo państwa. Spotkania w Warszawie potwierdziły również, że mimo trudnej historii i okresowych napięć, strategiczne partnerstwo Polski i Ukrainy wobec rosyjskiego zagrożenia pozostaje kluczowe i nie ma realnej alternatywy.