NFL
Spacer po Warszawie zamienił się w dramatyczne chwile dla rodziny. 43-latek upadł na chodnik, a jego dzieci były świadkami przerażającej sytuacji.
To miał być miły rodzinny spacer po Warszawie. Tata z trójką dzieci przechadzali się ulicami stolicy. Nagle doszło do dramatu. 43-latek upadł na chodnik. Przerażone dzieci pochylały się nad rodzicem. Jedno z nich powtarzało ważne zdanie.
Dzieci pochylały się nad tatą. Leżał na chodniku. Dramat w Warszawie.2
Zobacz zdjęcia
Dzieci pochylały się nad tatą. Leżał na chodniku. Dramat w Warszawie. Foto: – / Straż Miejska
Najmłodsze z nich miało tylko trzy lata. Przerażone dzieci patrzyły na to, co się dzieje z ich tatą. Mężczyzna był w konwulsjach. Z ratunkiem przyszli warszawscy strażnicy miejscy.
Dramat, o którym teraz poinformowała stołeczna straż miejska, rozegrał się w środę, 3 grudnia, przy al. Niepodległości. Koło godz. 13 patrolującym ulice funkcjonariuszom z II Oddziału Terenowego ukazał się wstrząsający widok. Na chodniku leżał mężczyzna, nad którym pochylała się trójka dzieci. Najmłodsze z nich miało zaledwie trzy lata.
Mężczyzną targały konwulsje. Dzieci były przerażone. Z ratunkiem natychmiast ruszyli strażnicy miejscy.
Gdy tylko funkcjonariusze znaleźli się przy cierpiącym, jedno z dzieci powiedziało: »Tata ma 43 lata, cierpi na padaczkę«. To znacznie ułatwiło działania ratunkowe. Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe, ułożyli mężczyznę w pozycji bocznej bezpiecznej i, podtrzymując kontakt werbalny, zabezpieczali jego głowę przed uszkodzeniem podczas kolejnych napadów drgawek. Ataki co chwilę się nasilały, a po nich chory tracił przytomność. Ratujący przez cały czas monitorowali jego parametry życiowe
– przekazała warszawska straż miejska.
To był ciężki atak epilepsji. Funkcjonariusze okryli 43-latka folią ratunkową i jednocześnie otoczyli opieką zaniepokojone dzieci.
W przerwach pomiędzy napadami udało się ustalić telefon i nawiązać kontakt z matką nieletnich. Po kilkunastu minutach na miejsce przybyła załoga pogotowia, która po przeprowadzeniu diagnostyki zabrała mężczyznę do szpitala
– podała stołeczna straż miejska.
Strażnicy zostali z dziećmi, czekając na przyjazd opiekuna. Tuż przed godz. 14 na miejscu pojawiła się ciocia rodzeństwa, która zabrała je do domu.