NFL
Rodzina Gabrysia dzieli się bolesnymi wspomnieniami z jego ostatnich chwil. Śledztwo w sprawie przyczyny śmierci chłopca wciąż trwa.
Do samego końca czuwała przy umierającym Gabrysiu. Jej ostatnie słowa wciąż dźwięczą w uszach cioci dziecka. Mama rozpaczliwie trącała rączkę synka i błagała, żeby nie odchodził i nie zostawiał jej samej. Tego nie da się zapomnieć. Półroczny chłopczyk zmarł kilka dni po podaniu przeterminowanej szczepionki. Jego organizm zaatakowała bakteria. Rodzina opowiedziała o jego ostatnich chwilach.
Kilka dni później lekarze już wiedzieli, że Gabryś umiera. Nie ukrywali tego przed matką dziecka. — Siostra delikatnie pukała go w ramię i mówiła: “Gabryś, proszę Cię, nie rób mi tego, nie zostawiaj mnie, nie odchodź” — wspomina pani Natalia, ciocia chłopczyka. — Ja stałam tam obok siostry, widziałam wszystko. Dla mnie jej ból jest nie do opisania — opowiada. Gabryś był małym śmieszkiem i iskierką radości dla całej rodziny. — Ciężko pogodzić się z tym, że go nie ma — rozpacza babcia dziecka.
Jak doszło do zakażenia? Tego na razie nie wiadomo. Śledztwo trwa. Zabezpieczono dokumentację medyczną, przesłuchiwani są lekarze. W ośrodku zdrowia w Gąsawie trwa kontrola. Dyrektorka przychodni w oświadczeniu przyznała, że współpracują z organami ścigania, by wyjaśnić śmierć dziecka. “Równocześnie należy podkreślić, że w chwili obecnej nie jest znana przyczyna zgonu dziecka” — napisała dyrektorka ośrodka i pediatra Beata Szczęsna. “Na tym etapie nie został stwierdzony związek pomiędzy wykonanymi u nas szczepieniami a zgonem dziecka” — podkreśla.
— To lekarz w szpitalu powiedział nam, że zakażenie postępowało tak szybko, że do zakażenia musiało dojść podczas tego szczepienia. Zakażenie szło od nóżki, w którą Gabryś został zaszczepiony. My chcemy tylko dowiedzieć się prawdy, dlaczego Gabryś nie żyje — mówi ciocia chłopczyka.