NFL
Powiedziała całą prawdę
Ostatni, “rodzinny” odcinek „Tańca z Gwiazdami” okazał się niezwykłym spektaklem, w którym na parkiecie królowały autentyczne emocje. Uczestnicy zaprosili do wspólnego tańca swoich najbliższych – rodziców, rodzeństwo lub dzieci – co przekształciło widowisko w prawdziwe święto wzruszeń i pięknych wspomnień. Wśród najbardziej pamiętnych duetów znaleźli się Maurycy Popiel z mamą, Lidią Bogaczówną, Maja Bohosiewicz spełniająca marzenie córki Leoni oraz Mikołaj Bagiński tańczący z siostrą Matyldą, zmagającą się z zespołem Downa.
Ten wyjątkowy wieczór obfitował w szereg głębokich, ludzkich momentów, od uśmiechów po łzy radości, dominując autentycznością nad rywalizacją. Publiczność miała okazję podziwiać równie wzruszające występy Wiktorii Gorodeckiej z bratem, Katarzyny Zillmann z mamą Ludwiką oraz Tomasza Karolaka z córką Leną. Co ciekawe, na tym pełnym emocji etapie producenci postanowili, że żadna z par nie opuści programu, a wszystkie występy zostały nagrodzone gromkimi owacjami.
E więcej:
Mało kto wie, że Maurycy Popiel, znany dziś z wielu popularnych ról telewizyjnych i teatralnych, dorastał w domu, w którym sztuka była codziennością. Aktor pochodzi z niezwykle artystycznej rodziny, a jego mama, Lidia Bogaczówna, to prawdziwa legenda polskiej sceny. Widzowie pokochali ją jako ciepłą i pełną uroku Helusię z kultowego programu „Spotkanie z Balladą”, a także mogli podziwiać w tak cenionych produkcjach jak „Seksmisja” Juliusza Machulskiego czy nominowany do Oscara film „Boże Ciało” Jana Komasy. Dziś Bogaczówna wciąż aktywnie występuje na scenie – od lat związana jest z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, gdzie regularnie zachwyca publiczność swoim warsztatem.
Nie jest więc zaskoczeniem, że Maurycy Popiel już od najmłodszych lat inspirował się teatrem. Co ciekawe, swoje pierwsze kroki na scenie stawiał jeszcze jako dziecko, występując u boku mamy w Teatrze Bagatela w Krakowie. Publiczność mogła wówczas obserwować niezwykły duet matki i syna, który już wtedy zwiastował, że młody Popiel odziedziczył nie tylko talent, ale i pasję.
Na początku kariery aktor mógł liczyć na ogromne wsparcie matki. Lidia Bogaczówna towarzyszyła mu podczas egzaminów wstępnych do szkoły teatralnej, służąc radą i spokojem, którego tak bardzo potrzeba na starcie artystycznej drogi. Choć dziś Maurycy Popiel z powodzeniem buduje własną markę w świecie filmu i serialu, nie ukrywa, że mama była i pozostaje dla niego największym autorytetem.
Nie jest więc zaskoczeniem, że Maurycy Popiel już od najmłodszych lat inspirował się teatrem. Co ciekawe, swoje pierwsze kroki na scenie stawiał jeszcze jako dziecko, występując u boku mamy w Teatrze Bagatela w Krakowie. Publiczność mogła wówczas obserwować niezwykły duet matki i syna, który już wtedy zwiastował, że młody Popiel odziedziczył nie tylko talent, ale i pasję.
Na początku kariery aktor mógł liczyć na ogromne wsparcie matki. Lidia Bogaczówna towarzyszyła mu podczas egzaminów wstępnych do szkoły teatralnej, służąc radą i spokojem, którego tak bardzo potrzeba na starcie artystycznej drogi. Choć dziś Maurycy Popiel z powodzeniem buduje własną markę w świecie filmu i serialu, nie ukrywa, że mama była i pozostaje dla niego największym autorytetem.
Mama wiedziałaby, kiedy kłamię i nie przeżywam na scenie czy planie filmowym tego, co powinienem. Nikt mógłby tego nie zauważyć, ale ona się nie nabierze. Podczas takiego spotkania dodatkowo zależałoby mi, żeby zrobić coś, czego by się nie spodziewała, by ją zaskoczyć – czytamy w wywiadzie opublikowanym w 2014 r. na łamach mjakmilosc.vod.tvp.pl.
W rozmowie z Jakubem Szewczykiem, Lidia Bogaczóna wyznała, jak głęboko przeżyła pierwszy od długiego czasu wspólny występ ze swoim synem, Maurycym. Podkreśliła, że emocje towarzyszące temu wydarzeniu były autentyczne i życiowe, całkowicie przesłaniające wymagany sceniczny profesjonalizm. Ponieważ aktorka pracuje w Krakowie, a syn w Warszawie, ich codzienne kontakty są rzadkie i ulotne – szybkie telefony czy przypadkowe spotkania w teatrze, które, jak zaznaczyła, nie dają tej samej głębi bliskości co wspólne przedsięwzięcie artystyczne.
To nie były emocje, za które nam płacą, tylko to były emocje gdzieś z głębi, życiowe i to było nieprawdopodobne. Tak rzadko się widujemy z Maurycym w tej chwili, no bo on pracuje w Warszawie, ja w Krakowie i to połączenie takiej bliskości, bo to czy przez telefon, czy wpadnie na chwilę do Krakowa, tu się zobaczymy, tu się zobaczymy- powiedziała
Wspólny projekt na scenie pozwolił artystom na emocjonalny powrót do przeszłości i spektakularne odświeżenie rodzinnej więzi. Bogaczówna poczuła wzruszającą zamianę ról: Maurycy i reszta ekipy otoczyli ją troską w sposób, w jaki ona kiedyś opiekowała się nim, gdy był dzieckiem.
Czasami w teatrze się wymieniamy, bo ja kończę spektakl, a on akurat przyjechał z czymś tam. To nie jest to samo. A tutaj jakby odnowiliśmy trochę nasze emocjonalne relacje z wtedy, kiedy ja się nim opiekowałam, a teraz oni się mną zaopiekowali – podsumowała.