NFL
Polki zagrają o półfinał Ligi Narodów Czytaj więcej ⬇⬇⬇
Reprezentacja Chin już dwa razy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przegrała z Polską. Teraz jednak dojdzie do arcyważnego meczu w Lidze Narodów, którego stawką jest półfinał albo pożegnanie z turniejem.
Bycie gospodarzem Final 8 sprawiło, że reprezentacja Polski miała zapewniony udział w ostatnich spotkaniach rozgrywek. Jednak przez to, że w dwóch poprzednich edycjach Biało-Czerwone zdobywały brązowe medale, apetyty są znacznie większe niż sama gra wśród najlepszych ośmiu ekip turnieju.
Kluczowe jednak było też zajęcie dobrego miejsca w tabeli po fazie interkontynentalnej, by nie trafić na trudnego przeciwnika. Ostatecznie, przez porażkę Turczynek w ostatniej kolejce, Polki nie zagrają z ekipą Daniele Santarellego, ale z Chinkami.
Co ciekawe, to te same przeciwniczki, z którymi kilka tygodni wcześniej Polski Związek Piłki Siatkowej ustalił sparing na parę dni przed startem finałów w Łodzi.
– Niewiele z tego meczu wyniknęło, bo obie drużyny nie grały na sto procent. Chinki zaczęły w podstawowym składzie, potem rotowały. Dla nas to była szansa, by wszyscy mogli wejść na boisko i pokazać gotowość, przypomnieć sobie azjatycki styl gry. Ale nie było to spotkanie o większym znaczeniu taktycznym – tłumaczył Stefano Lavarini.
Włoski szkoleniowiec był w niezłym humorze, kiedy spotkał się z mediami dzień przed ćwierćfinałem. Choć nie wydawał się być bardzo pewny siebie, był przekonany, że razem z drużyną zrobił tyle, ile się dało, by dobrze się przygotować do najważniejszej części tego sezonu.
Odrobione lekcje
W podobnym nastroju były zawodniczki. Sama Magdalena Stysiak odrobiła już lekcje i dobrze wiedziała, jakie konkretnie będzie miała zadania z koleżankami, żeby powstrzymać Chinki. – Jeśli odrzucimy je od siatki, ograniczymy ich środkową Yuanyuan Wang, która atakuje w takim tempie, że naprawdę trudno to porównać do czegokolwiek w Europie. Trzeba dosłownie skakać razem z rozgrywającą, żeby ją zatrzymać. Nasze środkowe będą miały sporo pracy, bo mają młodą, ale bardzo kreatywną rozgrywającą i niezłą dystrybucję piłek. Chcemy im to jak najbardziej utrudnić – podkreśliła polska siatkarka.
Szybkość – to rzecz, na którą wskazywały wszystkie polskie zawodniczki, kiedy opisywały to, jakim zespołem są Chinki. – Ich siatkówka jest szybsza, bardziej kombinacyjna. W Europie też się to zmienia, ale Azjatki nadal mają swoje charakterystyczne akcje: zejścia, krzyże, nietypowe ustawienia. Miałam już z tym styczność, kiedy grałam w Policach z Marleną Kowalewską, więc coś jeszcze z tego pamiętam. I musimy być na to gotowe, bo europejskie zespoły nie zawsze są w stanie to w pełni zatrzymać. A Chinki pokazały już w sparingu, że robią to bardzo dobrze – przekazała Martyna Łukasik.
– Co prawda Chiny to nie Japonia, ale mimo wszystko ich akcje są wydłużone. Na pewno nie jest to łatwe grać z nimi, bywa to irytujące. Musimy być cierpliwe – dodała Martyna Czyrniańska.
Nie będzie też łatwo o kończenie ataków, bo defensywa Chinek jest imponująca. – Po tylu meczach w Lidze Narodów jesteśmy już dobrze oswojone z azjatyckim stylem gry, a Chiny, jeśli mogę tak to ująć, prezentują jednak mniej “azjatycki” styl niż Japonia. Do tego miałyśmy sparing, który był dla nas bardzo wartościowy. Mam nadzieję, że dla nich mniej. To było trochę takie wzajemne badanie się, ale czujemy się przygotowane na grę z Chinami. Mamy też sporo czasu na analizę wideo i przegląd naszych wcześniejszych spotkań z nimi. Teoretycznie jesteśmy gotowe – jak będzie w praktyce, przekonamy się – dodała Malwina Smarzek.