NFL
Po siedmiu miesiącach rozłąki rodzice Antosia wreszcie mogą cieszyć się wspólnym życiem. Remont mieszkania to początek nowego etapu.
Szukaj w serwisie…
Szukaj
Wydarzenia
Polska
Wrocław
Antoś po siedmiu miesiącach od narodzin wrócił do rodziców. Zaczęli nowe życie
Remontują dom dla Antosia. Po siedmiu miesiącach nareszcie odzyskali synka
Łukasz Woźnica
Łukasz Woźnica
Reporter
Data utworzenia: 30 września 2025, 11:59.
Udostępnij
To historia przez wiele miesięcy elektryzowała opinię publiczną w całym kraju. Rodzicom Antosia z Lwówka Śląskiego, dzień po narodzinach odebrano prawo do opieki nad synem. Po siedmiu miesiącach odzyskali swój skarb. Teraz remontują mieszkanie, żeby razem z synkiem zacząć w nim nowe życie i udowodnić wszystkim, że nadają się na rodziców.
Antoś po siedmiu miesiącach wrócił do rodziców. Teraz czekają na koniec remontu mieszkania.11
Zobacz zdjęcia
Antoś po siedmiu miesiącach wrócił do rodziców. Teraz czekają na koniec remontu mieszkania. Foto: arch.prywatne, Łukasz Woźnica / newspix.pl
Odwiedziliśmy rodzinę tydzień po ogłoszeniu decyzji sądu. Rodzice z synkiem mieszkają tymczasowo w domu babci Antosia, bo w ich mieszkaniu trwa kapitalny remont. Rodzina czekała akurat na umówioną wizytę opieki społecznej.
Antoś przyszedł na świat 20 lutego 2025 r. w szpitalu w Jeleniej Górze. Dla Patrycji Wiżgały (27 l.) i Łukasza Knapczyka (39 l.) narodziny syna były spełnieniem marzeń. Ich radość trwała jednak bardzo krótko. Zaledwie po jednej dobie personel medyczny zgłosił sprawę do opieki społecznej, wskazując na niepełnosprawności rodziców. Decyzja zapadła błyskawicznie — chłopiec został im odebrany i pod koniec czerwca trafił do rodziny zastępczej na drugim końcu Polski.
Mama Antosia porusza się na wózku inwalidzkim i przy pomocy balkonika. Ojciec od lat zmaga się ze schizofrenią. Jest pod stałą opieką lekarską i raz w miesiącu przyjmuje lek w postaci zastrzyku. Urzędnicy nie badając sytuacji rodzinnej, uznali, że rodzice nie są w stanie zapewnić dziecku odpowiedniej opieki.
Sąd podzielił ten pogląd, a chłopiec opuścił szpital nie z rodzicami, lecz z obcą rodziną zastępczą. Od czerwca Antoś przebywał na Podkarpaciu, 500 km od rodzinnego domu. Dopiero po dwóch miesiącach stęsknieni rodzice pojechali go odwiedzić.
W międzyczasie na Patrycję i Łukasza spadł kolejny cios. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie wszczęło procedurę prowadzącą do obciążenia rodziców kosztami pobytu synka w pieczy zastępczej. Chodziło o kwotę sięgającą 1800 zł miesięcznie.
— Istnieje ryzyko, że będziemy musieli płacić za pieczę zastępczą, w której jest Antoś — mówili w sierpniu zrozpaczeni rodzice. Ostatecznie jednak, pod naciskiem opinii publicznej, PCPR wycofało się z tego pomysłu.
19 września zapadła decyzja, na którą rodzice Antosia czekali od miesięcy. — Sąd uchylił postanowienie o zabezpieczeniu, poprzez umieszczenie dziecka w pieczy zastępczej. Potwierdził to, co mówiliśmy od początku — że Patrycja i Łukasz dają gwarancję i rękojmię prawidłowej opieki — mówił po zakończeniu posiedzenia Ernest Ziemianowicz, adwokat rodziny.
Posiedzenie sądu odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Po wyjściu z sali rodzice nie ukrywali emocji. Polały się łzy wzruszenia. — To najpiękniejszy dzień mojego życia — wyznała mama chłopca.
Stęsknieni rodzice jeszcze tego samego dnia wyruszyli po synka. Antoś przebywał u rodziny zastępczej w okolicach Rzeszowa, to 500 km od rodzinnego domu. W sobotnie popołudnie wrócił z rodzicami do Lwówka Śląskiego. Radość nie trwała jednak długo.
W niedzielę rano na rodzinę spadł kolejny cios. Babcia Antosia, chciała pojechać autem po rzeczy wnuka. Niestety okazało się, że do samochodu ktoś się włamał i go zdemolował. Powyrywane kable instalacji elektrycznej uniemożliwiły używanie samochodu. Rodzina zawiadomiła policję.
Tego samego dnia “Fakt” napisał o tym, a poseł Łukasz Litewka zainicjował zbiórkę, która zakończyła się po kilkunastu minutach. Wtedy zgłosił się właściciel komisu samochodowego z drugiego końca Polski. Pan Grzegorz zdecydował, że podaruje auto rodzinie Antosia. W dniu naszej wizyty samochód do nich przyjechał
mieszkaniu rodzinnym babci zobaczyliśmy po raz pierwszy chłopca. — Antoś na początku miło się z wszystkimi przywitał. Jest uśmiechnięty od początku, rozgadamy — mówiła “Faktowi” Anna Sawicz (47 l.), babcia dziecka. — Bardzo szybko się zaadaptował — cieszy się