Oto prawda o nokaucie Zidane’a. Przyznał to po latach

Ta sytuacja zszokowała cały piłkarski świat. W finale mistrzostw świata Zinedine Zidane znokautował Marco Materazziego ciosem “z byka”, a po latach Włoch opowiedział o tej sytuacji i wyjawił konkretne słowa, którymi sprokowował rywala. I niespecjalnie czuł się winny. 9 lipca minęło 19 lat od zdarzenia, o którym mówił cały świat.

O tej sytuacji będzie się mówić przez kolejne lata. W finale mistrzostw świata w 2006 r. doszło do szokujących scen. Już w siódmej minucie Trójkolorowi wyszli na prowadzenie po strzale z rzutu karnego Zinedine’a Zidane’a. Kilkanaście minut później wyrównał Marco Materazzi. A później o obu zawodnikach mówiło się, ale nie ze względu na strzelone gole

W wielkim finale doszło do dogrywki, a w 110. minucie gry Zinedine Zidane dał się sprowokować Włochowi. Genialnemu pomocnikowi nie po raz pierwszy w karierze puściły nerwy. Wcześniej miało to miejsce między innymi w starciu z Piotrem Świerczewskim.

Tym razem po słowach Materazziego Zidane zaskoczył cały piłkarski świat. Francuz rozpędził się i uderzeniem “z byka” powalił rywala na murawę. Ta scena doczekała się nawet swojego pomnika w Paryżu, a obaj do tej pory są o nią pytani.

Tym razem prawdę o legendarnym ciosie zdradził Materazzi. — Zidane zaproponował mi swoją koszulkę. Powiedziałem mu, że wolę jego siostrę — stwierdził i dodał, że w porównaniu do trash talku rodem z NBA on tylko delikatnie prowokował rywala.

Zinedine Zidane natomiast opisując tę sytuację w rozmowie z “L’Equipe” zdradził, że tego dnia jego matka była bardzo zmęczona, a on kilka razy dziennie rozmawiał o jej stanie zdrowia z siostrą. — Materazzi często mówił, że nie obraził mojej matki. To prawda. Ale obraził moją siostrę, która była wtedy z moją matką — nie ukrywał.

Gdy Materazzi odnosił się do sytuacji po raz pierwszy, stwierdził, że cieszy się, że nie spodziewał się takiego zachowania Zidane’a. Wówczas na pewno zareagowałby inaczej i także zostałby ukarany czerwoną kartką.