NFL
Nowa gwiazda turnieju w Pekinie właśnie zdobyła bilet do półfinału. Czego możemy się spodziewać po nadchodzącym starciu z jedną z najlepszych zawodniczek na świecie? Więcej w komentarzu
Turniej WTA w Pekinie wchodzi już w decydującą fazę. W niej zabrakło niestety Igi Świątek, która odpadła w 1/8 finału, ale to nie oznacza braku emocji. W czwartkowym ćwierćfinale zmierzyły się ze sobą Jasmine Paolini i Amanda Anisimowa. To pełne zwrotów akcji spotkanie skończyło się ostatecznie zwycięstwem reprezentantki USA (6:7, 6:3, 6:4). Teraz czeka ją wielkie wyzwanie – mecz z Coco Gauff.
Iga Świątek miała ogromną szansę, by znacząco zredukować stratę w rankingu WTA do Aryny Sabalenki, ale jej nie wykorzystała. Poległa w trzysetowym starciu z Emmą Navarro w WTA 1000 w Pekinie. Polce nie udało się awansować do ćwierćfinału. Tam znalazły się za to Jasmine Paolini i Amanda Anisimowa. Włoszka dość pewnie dotarła na ten etap rywalizacji, nie tracąc nawet seta. Nieco więcej kłopotów miała Amerykanka – w meczu z Karoliną Muchovą przegrała dość wyraźnie pierwszą partię, ale się podniosła. W czwartkowe południe Paolini i Anisimowa miały okazję stanąć po przeciwnej stronie siatki.
Faworytką była Anisimowa. Przemawiał za nią nie tylko ranking – jest czwarta, a rywalka ósma – ale i bilans bezpośrednich meczów. Finalistka tegorocznego Wimbledonu i US Open mierzyła się z Włoszką raz – w Parmie w 2021 roku – i wygrała. Początek czwartkowej rywalizacji był jednak mocno wyrównany.
Panie pewnie zwyciężały własne gemy serwisowe. Pierwsza okazja na przełamanie pojawiła się dopiero w siódmym gemie. Wówczas Anisimowa dała znać o swojej sile. Uderzała piekielnie mocno, na co drobna Paolini, która nie mogła wstrzelić się serwisem, nie miała odpowiedzi. I tak Amerykanka wywalczyła break-pointa i go wykorzystała. – To przełamanie było kwestią czasu. Nie było to pytanie, czy się wydarzy, tylko kiedy – zauważali komentatorzy Canal+Sport.
W kolejnej odsłonie tego seta Anisimowa wpadła jednak w poważne tarapaty. Przegrywała już 15:40, ale znakomicie wyszła z opresji, dzięki czemu prowadziła 5:3. Była więc o krok od zapisania tej partii na własnym koncie. A jednak doszło do zwrotu! W 10. gemie Anisimowa popełniła sporo błędów, szczególnie w polu serwisowym, co Paolini błyskawicznie wykorzystała, przełamała ją i doprowadziła do wyrównania (5:5). “Zabawa” zaczęła się więc na nowo.
W 11. odsłonie seta Amerykanka znów stanęła jednak przed szansą. Miała dwa break-pointy. Mogła sobie pluć w brodę, bo nie wykorzystała żadnego z nich. W związku z tym to rywalka była bliżej zwycięstwa (6:5). Mimo wszystko o losach partii zadecydował tie-break, a w nim silniejsza była… Paolini (7-4). – Pokazała wolę walki – chwalili ją komentatorzy.
Co panie pokazały w drugim secie? Na porażkę dobrze zareagowała Anisimowa. Tym razem błyskawicznie przełamała rywalkę. Już w drugim gemie odebrała jej serwis (2:0). A na tym zatrzymywać się nie chciała. Czwarty gem, kolejny break-point i kolejny triumf. Prowadziła już 4:0. Paolini wywieszać białej flagi jednak nie zamierzała. Już w piątej odsłonie seta odebrała podanie rywalce. Chwilę później znów nieco zredukowała stratę. Anisimowa nadal prowadziła, ale już tylko 4:2.
Nie pomaga sama sobie – mówili komentatorzy o Amerykance, która popełniała coraz więcej podwójnych błędów serwisowych. Te doprowadziły nawet do break-pointa, ale na szczęście dla Anisimowej, Paolini go nie wykorzystała. I ostatecznie czwarta rakieta świata na więcej rywalce nie pozwoliła. Wygrała 6:3 i doprowadziła do trzeciej partii.
Amerykanka zaczęła trzeciego seta od przełamania w pierwszym gemie, w dodatku takiego, w którym Paolini nie zdobyła żadnych punktów. Anisimowa nie skorzystała jednak z okazji do podwyższenia prowadzenia. W kolejnym gemie po długiej walce udało się zwyciężyć reprezentantce Włoch. Set był bardzo wyrównany, obie zawodniczki długo nie były w stanie stworzyć konkretnej przewagi nad rywalką, choć wydawało się, że pod większą presją znajduje się Anisimowa – a przez to grała nerwowo.
te nerwy widać było w siódmym gemie. Anisimowa miała dwie okazje na przełamanie, ale nie wykorzystała żadnej z nich. Paolini obroniła się w świetnym stylu i wyszła na prowadzenie 4:3. W kolejnym gemie Włoszka prowadziła 40:15 i mogła kilkakrotnie przełamać Anisimową – w całym gemie miała na to aż sześć okazji! Paolini nie wykorzystała swojej szansy i znów był remis.
Chwilę później przed wielką szansą znalazła się Amanda Anisimowa. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych szybko przełamała Paolini i w dziesiątym gemie serwowała po zwycięstwo