NFL
Nikt się nie spodziewał!
Karol Strasburger to postać, której nie trzeba przedstawiać – „Familiada” od lat jest obecna w polskich domach, a on sam stał się jej symbolem. Jednak poza kamerami życie gwiazdora wygląda trochę inaczej niż na ekranie. Prowadzenie programu telewizyjnego, który od ponad trzydziestu lat cieszy się popularnością, to nie tylko rutyna i stałe powtarzanie pytań, czy zabawnych odpowiedzi uczestników. To również presja bycia idealnym gospodarzem, dbania o wizerunek, reagowania na nieprzewidziane sytuacje na planie, a przede wszystkim bycia obecnym w życiu widzów, którzy często traktują go jak członka rodziny.
Dla osób znanych z telewizji, nieoczekiwane sytuacje bywają wyzwaniem. Nawet doświadczeni prowadzący nie zawsze są przygotowani na nagłe, osobiste gesty ze strony widzów, które nie są związane z promocją czy kamerami. Tym bardziej zaskakujący był moment, kiedy Karol Strasburger otrzymał coś zupełnie zwyczajnego – list od fanki – a okazało się, że to właśnie on stanie się początkiem wydarzeń, które przyciągną uwagę TVP i całego internetu.
Chodzi o list, który Karol Strasburger otrzymał od 90-letniej fanki, pani Heleny, mieszkającej w niewielkiej wsi Sośnica. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to zwykła przesyłka od wieloletniej widzki „Familiady”, ale już po pierwszych zdaniach widać było, że ten list jest inny niż wszystkie. To, co wyróżniało tę wiadomość, to przede wszystkim jej prostota i szczerość. Pani Helena nie próbowała nawiązywać kontaktu w sposób typowy dla współczesnych fanów, którzy często starają się zdobyć uwagę gwiazd przez media społecznościowe.
Treść listu podkreślała, jak ważną rolę „Familiada” odgrywała w życiu pani Heleny i jej rodziny przez wiele lat. To była klasyczna sytuacja, w której jeden człowiek dzieli się z drugim tym, co dla niego najważniejsze, nie oczekując niczego w zamian.
Dla TVP ten list nie był zwykłą przesyłką od fanów. Producentom programu zależało na pokazaniu, że emocje widzów naprawdę mają znaczenie i mogą wpływać na to, jak reaguje prowadzący. Reakcja telewizji była szybka i konkretna – postanowiono opublikować fragmenty listu na oficjalnym profilu „Familiady” w mediach społecznościowych i przygotować dla pani Heleny drobny upominek.
Treść listu brzmiała tak:
Mieszkam w małej wsi Sośnica na Podkarpaciu. Mam 90 lat. »Familiadę« oglądam codziennie. Jestem fanką. Uważam, że to wspaniała rozrywka, która edukuje, ćwiczy pamięć, poszerza horyzonty. Prowadzącego »Familiadę« pana Karola po swojemu kocham, szanuję i uważam za kogoś mi bliskiego. (…) Posługuję się listową formą korespondencji, bo Internet to dla mnie prawie »czarna magia«. Życzę powodzenia w pracy i życiu osobistym”
List szybko zyskał popularność w internecie, wzbudzając komentarze i reakcje fanów programu. Karol przyznał, że był to miły i zaskakujący gest, który przypomniał mu, że jego praca ma znaczenie nie tylko w wymiarze zawodowym, ale też emocjonalnym. TVP pokazując list, dało dowód, że potrafi docenić takie momenty i że czasem najprostsze działania wywołują duże emocje.
To również sygnał, że nawet w świecie telewizji publicznej, pełnym rutyny i harmonogramów, można znaleźć momenty autentyczne i bliskie widzom. Prosty list stał się symbolem tego, że nawet drobny gest potrafi wywołać falę pozytywnych reakcji.