NFL
Nikt nie spodziewał się takich słów!
Historia relacji Marceli Leszczak i Michała Koterskiego przez lata była szeroko komentowana w mediach. Ich związek należał do tych intensywnych — pełnych wzlotów, kryzysów, rozstań i powrotów. Para wielokrotnie próbowała ułożyć sobie życie na nowo, dając swojej relacji kolejne szanse. Gdy w styczniu 2024 roku potajemnie wzięli ślub, wielu odbierało ten krok jako symbol stabilizacji i nowego początku.
Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała te nadzieje. Zaledwie kilkanaście miesięcy później okazało się, że małżeństwo nie przetrwało próby czasu. We wrześniu 2025 roku Marcela Leszczak potwierdziła, że złożyła pozew o rozwód, zamykając tym samym ważny, choć burzliwy etap swojego życia. W rozmowach z mediami podkreślała, że była to decyzja przemyślana, wynikająca z długiego procesu i wielu rozmów.
Jak sama przyznawała, różnice w spojrzeniu na codzienność i kluczowe kwestie życiowe z czasem stały się zbyt wyraźne. Rozstanie nie było impulsywne — raczej stanowiło konsekwencję długotrwałych prób ratowania relacji. Leszczak nie ukrywała, że ostatni rok był dla niej wyjątkowo trudny emocjonalnie, pełen napięć i niepewności. Jednocześnie podkreślała, że z perspektywy czasu zaczęła postrzegać rozpad związku nie jako osobistą porażkę, lecz jako naturalne zakończenie etapu, który po prostu dobiegł końca.
Najważniejszym punktem odniesienia zarówno dla Marceli Leszczak, jak i Michała Koterskiego pozostaje ich syn, Fryderyk. To właśnie on od początku był spoiwem ich relacji i nadal pozostaje najistotniejszą osobą w życiu obojga rodziców. Leszczak wielokrotnie podkreślała, że mimo trudnych emocji związanych z rozstaniem, jej priorytetem jest zapewnienie dziecku stabilności, spokoju i poczucia bezpieczeństwa.
W tym kontekście szczególnego znaczenia nabierają przygotowania do świąt. Leszczak opublikowała nagranie, na którym wspólnie z Fryderykiem ubiera choinkę. To proste, domowe ujęcie stało się symbolicznym obrazem nowej rzeczywistości — świata, w którym nie ma już pełnej rodziny w dotychczasowym kształcie, ale nadal jest miłość, ciepło i wspólne rytuały.
Do nagrania dołączyła refleksyjny podpis, w którym przyznała, że dopiero z perspektywy dorosłości uświadomiła sobie, jak ogromną rolę w tworzeniu świątecznej atmosfery odgrywała jej mama. To ona była cichą bohaterką świąt, dbającą o detale, tradycję i poczucie magii. Dziś Marcela sama znajduje się w tej roli — jako osoba, która bierze na siebie odpowiedzialność za stworzenie synowi bezpiecznej i pełnej ciepła przestrzeni, mimo życiowych zmian.
Po złożeniu pozwu rozwodowego Marcela Leszczak podzieliła się w mediach społecznościowych refleksją, która poruszyła jej obserwatorów. Na opublikowanym nagraniu, przedstawiającym ją podczas ubierania choinki z synem Fryderykiem, celebrytka zamieściła krótki, lecz wyjątkowo wymowny cytat:
„Kiedy dorosłam, odkryłam prawdę: to mama była tą osobą, która tworzyła święta”- wspominała na swoim instagramie
Te słowa, choć pozornie proste, niosą ze sobą dużą dawkę emocji i goryczy. Leszczak wprost przyznaje, że dopiero teraz – jako dorosła kobieta, stojąca w obliczu rozpadu małżeństwa – w pełni uświadomiła sobie, jak ogromna odpowiedzialność spoczywa na barkach osoby, która dba o rodzinne rytuały i atmosferę świąt. W jej przypadku to właśnie ona przejęła rolę tej, która „tworzy święta”, mimo osobistego bólu i życiowych zmian.
W obszerniejszym opisie do nagrania Leszczak otwarcie przyznała, że proces oswajania nowej codzienności nie jest łatwy i wymaga czasu. Zaznaczyła jednak, że obecność syna sprawia, iż nawet w momentach zwątpienia potrafi odnaleźć sens i motywację. Tegoroczne święta będą inne niż wszystkie poprzednie, ale — jak podkreśla — nie oznacza to, że stracą swoją wartość.
Dla Marceli Leszczak Boże Narodzenie w nowym układzie rodzinnym staje się symbolem zmiany, ale też dowodem na to, że świąteczna magia nie wynika wyłącznie z idealnych okoliczności. To przede wszystkim kwestia intencji, miłości i troski o drugiego człowieka. W jej słowach wybrzmiewa świadomość, że choć pewne etapy życia dobiegają końca, inne — równie ważne — dopiero się rozpoczynają.
Istotnym elementem tej historii jest również sposób, w jaki Marcela Leszczak i Michał Koterski podeszli do rozwodu. Oboje od początku deklarowali, że nie chcą publicznych konfliktów ani wzajemnych oskarżeń. Koterski wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że rozwód jest trudnym doświadczeniem przede wszystkim dla dziecka, dlatego odpowiedzialnością dorosłych jest zadbanie o jego emocje.
Jeszcze przed formalnym złożeniem pozwu para ustaliła wszystkie kwestie związane z opieką nad Fryderykiem oraz sprawami majątkowymi. Dzięki temu proces rozwodowy ma szansę zakończyć się szybko i bez eskalacji napięć. Leszczak z uznaniem wypowiadała się o postawie byłego męża, zaznaczając, że ich relacja opiera się dziś na wzajemnym szacunku i współpracy.
Dotyczy to również organizacji świąt — Fryderyk spędzi je zarówno z mamą, jak i z tatą, zgodnie z ustalonym planem. Dla obojga rodziców kluczowe jest, aby chłopiec czuł, że mimo zmian nadal ma pełną rodzinę, choć funkcjonującą w nowym układzie.
Pierwsze święta po rozstaniu z pewnością nie należą do łatwych, co Marcela Leszczak przyznaje bez upiększeń. Jednocześnie pokazuje, że w tej nowej rzeczywistości to właśnie macierzyństwo stało się jej największą siłą. Tworząc świąteczną atmosferę dla Fryderyka, odnajduje sens, spokój i powód, by patrzeć w przyszłość z nadzieją — bo, jak sama podkreśla, doskonale wie, dla kogo to wszystko robi.