NFL
Nie ze wszystkiego, co robił w przeszłości, jest dziś dumny ➡
Moje życie różnie mogło się potoczyć, ale nawet jeśli człowiek czymś tam zgrzeszył, to szybko przychodziła refleksja: »Co ja robię? Dokąd idę?«. I wracałem na właściwą ścieżkę. Można powiedzieć, że mi się udało” — mówił Paweł Nastula jakiś czas temu na łamach “Przeglądu Sportowego”. Mistrz olimpijski z Atlanty nigdy nie ukrywał, że wielką rolę w jego życiu odegrała ukochana kobieta. Razem z żoną Joanną były judoka prowadzi klub sportowy, a jedna z ich córek uprawia zaskakującą dyscyplinę.
Paweł Nastula jest legendą polskiego judo. W swoim dorobku ma złoto igrzysk olimpijskich (1996), trzy medale mistrzostw świata (dwa złote i jeden srebrny), cztery krążki mistrzostw Europy (trzy złote i jeden srebrny) oraz wiele medali mistrzostw Polski.
Zdobyłem wszystko w judo, a chciałem więcej! W 1999 r. zdobyłem wicemistrzostwo kontynentu, a marzenia miałem dużo większe. Nie wyszło, szkoda, lecz nie mogę dziś mówić, że jestem niespełnionym sportowcem. Po prostu człowiek, jeśli już coś ma, to chciałby mieć jeszcze lepiej. I pewnie takie podejście jest trochę złe. Bo przecież w życiu mi się udało, byłem tyle lat najlepszym zawodnikiem i zapewne wiele osób chciałoby pójść w moje ślady” — mówił w 2020 r. w rozmowie dla PAP.
Nie ze wszystkiego, co robił w przeszłości, jest dziś dumny. Kilka miesięcy temu na łamach “Przeglądu Sportowego” Nastula wspominał, że na początku lat 90., gdy działacze zabrali mu stypendium, postanowił dorobić sobie na przemycie papierosów.
Ten biznes skończył się z dwóch powodów. Na dłuższą metę trudno było łączyć go z treningami, bo ćwiczyłem mniej, niż powinienem. […]. Drugim powodem była potężna obława służb na Dworcu Gdańskim na handlarzy papierosów. Ktoś nade mną czuwał, bo służby wkroczyły tam w piątek, a dzień wcześniej, choć mieliśmy z kumplem zebranych tylko 700 kartonów, postanowiłem, że jedziemy jutro z tym, co mamy i nie ma co ciągnąć do tego tysiąca. Wracamy z granicy, a w telewizji i radiu trąbią o pogromie handlarzy i przemytników na Gdańskim […]” — mówił Piotrowi Wołosikowi. Wtedy postanowił skupić się tylko na judo.
Paweł Nastula w wywiadach wspominał, że niektórzy jego koledzy z podwórka skończyli źle. Jedni już nie żyją, inni mają wielkie problemy. “Moje życie też różnie mogło się potoczyć, ale nawet jeśli człowiek czymś tam zgrzeszył, to szybko przychodziła refleksja: »Co ja robię? Dokąd idę?«”. I wracałem na właściwą ścieżkę. Można powiedzieć, że mi się udało. A udało się, bo ciężko pracowałem i potrafiłem poukładać sobie w głowie cele. Jeden pozostawał niezmienny — być najlepszym judoką” — opowiadał w “Przeglądzie Sportowym”.
Paweł Nastula od 34 lat jest związany z ukochaną Joanną. W tym roku para świętowała 29. rocznicę ślubu. Sportowiec nieraz podkreślał, że wiele zawdzięcza swojej żonie, na którą zawsze mógł liczyć
Żona spowodowała nie tylko, że zacząłem się dobrze prowadzić, ale też dzięki niej postanowiłem, że skończę liceum, zdam maturę i pójdę na studia. Gdyby nie ona, zakończyłbym edukację na zawodówce i byłbym przekonany, że to jest wszystko, na co mnie stać. Maturę zdałem już po igrzyskach olimpijskich. Teraz wiem, że dobrze zrobiłem. Skończyłem uczelnię, która pomogła mi poszerzyć wiedzę o wychowaniu fizycznym. Bez niej byłbym instruktorem, a jestem trenerem” — wyznał w zeszłym roku w programie “Życie po życiu” serwisu WP SportoweFakty.
W 2004 r. Paweł Nastula zakończył karierę judoki i przerzucił się na MMA. “Żona bardzo się sprzeciwiała i nadal jest przeciwna” — mówił w rozmowie z “Super Expressem” przed jedną z walk w 2013 r. Podkreślał wówczas, że nie walczy tylko dla pieniędzy. “Owszem, finanse odgrywają tutaj rolę, ale nie podjąłbym się tego, gdyby mi się nie podobało. Musi być pasja zdobywania wiedzy o walce. Gdyby tylko chodziło o kasę, wówczas skończyłoby się na jednej, dwóch walkach. A stoczyłem ich osiem” — mówił. Licznik zatrzymał się na 11 pojedynkach (5 zwycięstw i 6 porażek). Ostatnia walka odbyła się w grudniu 2014 r. Na gali KSW 29 Nastula przegrał z Mariuszem Pudzianowskim.
Przed laty Paweł Nastula próbował sił w polityce, czego do dziś żałuje. “Byłem radnym w Łomiankach i już po kilku miesiącach chciałem zrezygnować. […] Jeśli chodzi o kandydowanie do sejmu [startował z listy PSL-u, ale się nie dostał — red.], też zostałem namówiony i potem żałowałem. To był błąd, nie nadawałem się. Czasem idzie się w niepewnym kierunku, który okazuje się super, a czasem stwierdzamy, że to bez sensu” — opowiadał w programie “Życie po życiu”.