Connect with us

NFL

“Nie przypominam sobie, by jakiś klub osiągnął tak wysoki skok przychodów w lidze” ➡️

Published

on

Mistrzostwo Polski Jagiellonia Białystok zdobyła już prawie półtora roku temu, ale dopiero teraz można powiedzieć, że klub z Podlasia znajduje się w swoim najlepszym momencie w historii. Jaga może pochwalić się niespotykanym wyczynem — w zestawieniu finansowym za poprzedni sezon zanotowała wzrost przychodów o blisko 70 mln zł, a więc o 117 proc. — Nie przypominam sobie, by jakiś klub osiągnął tak wysoki skok przychodów w lidze — mówi nam Wojciech Strzałkowski, przewodniczący rady nadzorczej klubu. Zaglądamy za kulisy finansowego sukcesu Jagiellonii i wyjaśniamy, co on oznacza.

Jak co roku Ekstraklasa S.A. wraz z firmą audytową Grant Thornton przygotowała raport “Finansowa Ekstraklasa”, w której można z bliska przyjrzeć się finansom klubów naszej ligi. Za poprzedni sezon niekwestionowanym liderem w zestawieniu przychodów jest Legia Warszawa z blisko 231 mln zł. Drugi jest Lech Poznań (145,3 mln), a podium zamyka Raków Częstochowa (142,9).

Jagiellonia jest czwarta (129 mln), ale klub z Podlasia zostawił całą konkurencję daleko w tyle pod innym względem — wzrostem przychodów rok do roku, bo aż o blisko 70 mln!

Czy to jest najlepszy moment w historii Jagiellonii? — pytamy Wojciecha Strzałkowskiego, przewodniczącego rady nadzorczej klubu.

— Tak. Ale nie tylko w historii Jagiellonii, ale także całej Ekstraklasy. Nie przypominam sobie, by jakiś klub osiągnął tak wysoki skok przychodów w lidze — odpowiada.

Rewelacja. Nigdy nie widziałem takich liczb — nie może się nadziwić znany dziennikarz Roman Kołtoń, który prowadził panel przy okazji prezentacji raportu “Finansowa Ekstraklasa”.

Pieniądze do Jagiellonii popłynęły ostatnio szerokim strumieniem. Takiej kasy w Białymstoku jeszcze nie widzieli. Oczywiście wszystko łączy się z wynikiem sportowym. Jagiellonia nie zmarnowała mistrzostwa Polski, tylko wręcz przeciwnie — tamten sukces napędził ją do dalszego rozwoju. Jagiellonia to dziś na każdym polu jeden z najbardziej stabilnych klubów Ekstraklasy. Mistrzostwa nie udało się obronić, ale zespół znów — co jest kluczowe — awansował do pucharów. A w poprzedniej edycji Ligi Konferencji doszedł aż do ćwierćfinału. To musiało przełożyć się na prawdziwy skok na kasę.
Gdyby wyłączyć wpływy z transferów, wynik Jagi byłby jeszcze lepszy. Licząc tylko zarobek z podstawowej działalności, Jagiellonia z wynikiem 109 mln zł ustępuje jedynie Legii (221 mln)

Klub wygenerował 71 mln ze scentralizowanych praw mediowych i marketingowych (w tym prawie 44 mln zł od UEFA), a także 19,7 mln z działalności komercyjnej i 18,2 mln z dnia meczowego. Łącznie w wyniku uczestnictwa w rozgrywkach europejskich Jagiellonia otrzymała blisko 51 mln zł” — czytamy w raporcie Grant Thornton.

Te liczby robią ogromne wrażenie, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że jeszcze nie tak dawno Jagiellonia borykała się z dużymi problemami finansowymi i trzeba było szukać cięć kosztów wszędzie, gdzie się dało.

Osiągnęliśmy znaczący zysk netto na poziomie ponad 30 mln zł. Duża frekwencja i wzrost przychodów biletowych, w tym ponad 13,6 mln zł ze sprzedaży biletów oraz 4,2 mln z karnetów pokazują silne zaangażowanie kibiców i rosnące zainteresowanie klubem — komentuje Marzena Romaniuk, główna księgowa Jagiellonii.

Źródłem sukcesów Jagi jest również roztropność. W Białymstoku do dzisiaj ogląda się każdą złotówkę, zanim zostanie wydana. Jaga ma najniższy w lidze stosunek wydatków na wynagrodzenia do przychodów — zaledwie 37 proc. budżetu przeznaczane jest na pensje. Zarobione pieniądze nie są konsumowane tylko głównie inwestowane. Jagiellonia na transfery wydaje drobne albo nic nie wydaje. Na tym polu dochodzi nawet do dużego paradoksu.

— Mam nadzieję, że Łukasz Masłowski, nasz dyrektor sportowy, nie obrazi się, że to ujawnię. Normalnie w klubach jest tak, że dyrektor przychodzi do prezesa i prosi, żeby ten znalazł jeszcze jakieś pieniądze na transfery. U nas jest odwrotnie. To my chodzimy do Łukasza i mówimy: słuchaj, musisz zacząć wydawać na transfery. Nie możesz tylko brać piłkarzy za darmo, do odbudowy — zdradza kulisy pracy w Jadze Strzałkowski.

W minionym oknie transferowym Jagiellonia wydała na transfery niecałe pół mln euro. Sezon wcześniej było to jeszcze mniej — niecałe 300 tys. (dane Transfermarkt). Dla porównania Raków Częstochowa w ostatnim oknie wydał na nowym zawodników blisko 10 mln euro

Czyli Jagiellonia jest gotowa na transfery gotówkowe? — pytam Strzałkowskiego.

— Tak, ale z rozwagą. Przede wszystkim chcemy wychowywać swoich zawodników, a do tego potrzebujemy nowoczesnego ośrodka treningowego. To się nie stanie dziś, tylko za trzy, cztery, pięć lat. Ale zacząć trzeba dziś.

Budowa ośrodka treningowego to obecnie absolutny priorytet. Łukasz Masłowski doskonale to wie. Dlatego, dopóki jego “złoty dotyk”, pozwalający wyszukać na rynku tanich piłkarzy, którzy podnoszą wartość sportową drużyny, działa, lepiej nadwyżkę finansową przeznaczyć na budowę ośrodka.

Stawiamy na zrównoważony rozwój, a zyski przeznaczamy na budowę ośrodka treningowego oraz na inwestycję w dzieci i młodzież. To jest najważniejsze — mówi Strzałkowski.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2025 USAlery