NFL
Nic nie wzięło się z przypadku, Legia na tę katastrofę pracowała 😳 ➡
Legia ustanowiła w niedzielę historyczny rekord meczów bez zwycięstwa, zimę spędzi w strefie spadkowej, za nią najgorsza runda w powojennej historii klubu, w całej Europie trudno znaleźć klub, który w tym sezonie w swojej lidze bardziej rozczarował. Ale nic nie wzięło się z przypadku, Legia na tę katastrofę pracowała. Fani podczas meczu z Piastem całą winę zrzucili na prezesa i właściciela Dariusza Mioduskiego, ale taka postawa to oczywiście duże uproszczenie, bo winnych jest więcej.
Latem w Legii były wielkie nadzieje, liczne transfery, a dyrektor sportowy Michał Żewłakow powiedział, że brak mistrzostwa będzie katastrofą. To jak nazwać obecną sytuację?
Legia cały sezon zawodziła, a od początku października grała katastrofalnie, ale ligowa stawka jest na tyle wyrównana, że w razie zwycięstwa nad Piastem mogła awansować na 10. miejsce, a choćby remis pozwalał jej opuścić strefę spadkową. Nie udało się nawet to i po porażce 0:1 kończy najgorszą rundę w powojennej historii klubu. Jeszcze gorszą od tej katastrofalnej sprzed czterech lat. Wtedy spisywała się tragicznie “tylko” w Ekstraklasie.
A teraz skoro odpadła z eliminacji Ligi Europy, z Ligi Konferencji, z Pucharu Polski, a w Ekstraklasie jest przedostatnia, to co mogło pójść jeszcze gorzej? Mogłaby tylko zamykać tabelę. Tak by było, gdyby już teraz decydował bilans bezpośrednich spotkań, ale że na razie decyduje bilans bramkowy, to jednak wyprzedza Bruk-Bet Termalicę Nieciecza, z którą przegrała.
Ulegając Piastowi, zanotowała 11. mecz z rzędu bez zwycięstwa, to jest najgorszą serią w historii klubu. W czwartek, przegrywając z FC Noah 1:2, wyrównała rekord z 1966 r., teraz go pobiła
Nie było to specjalnym zaskoczeniem. Piłkarze zapewne żałowali, że zaległy mecz z Piastem grali jeszcze w tym roku i że nie występowali na wyjeździe. Już przed meczem wiedzieli, w jakiej atmosferze będzie toczone to spotkanie. Legijni ultrasi zapowiadali, że “podziękują” prezesowi i właścicielowi klubu Dariuszowi Mioduskiemu i od początku trwał festiwal wyzwisk pod jego adresem.
Sprzedaj klub i spi******j”. “On jest temu winien, on jest temu winien, wyp*******ć stąd powinien”, “Mioduski? Co? Wyp*******j”, “Ole, ole, niech ten Mioduski już spi*****a”. “Ja kocham Legię, pie****ę Miodulca” , “Mioduski won”, “Boże powiedz nam, dlaczego zesłałeś Mioduskiego”, “Mioduski, to twoja wina”, Je**ć Miodulca” — fani na różne sposoby wulgarnie protestowali przeciwko szefowi klubu, którego nie było na trybunach.
Wywiesili też transparenty “Mioduski. Legia będzie wielka, albo będzie twoja” i “Mioduski. Największą klęską Legii to, że od lat rządzi nią taki nieudacznik jak ty”.
Chyba więcej czasu poświęcali na wyzywanie go niż wspieranie drużyny, której pewnie trudno grało się w takiej atmosferze.
Wcześniej fani oszczędzali szefa klubu i skupiali się na piłkarzach, teraz zmienili akcenty. Zawodnikom dali spokój, choć jak Mileta Rajović zmarnował kolejną dobrą okazję, to krzyknęli “wyp*******j”. Podczas poprzedniego wielkiego kryzysu jesienią 2021 r. wyzywali ówczesnego dyrektora sportowego Radosława Kucharskiego, obwiniając go za nieudane transfery.
Teraz Michał Żewłakow ma szczęście, że udało mu się uniknąć tak brutalnej krytyki, pewnie też dlatego, że zasłużył na pewien szacunek, gdy poprzednio pracował w tej roli, a poza tym nie tylko on odpowiada za transfery, ale też Fredi Bobić. I to to właśnie znany były reprezentant Niemiec stał za sprowadzaniem największych niewypałów — Rajovicia, Antonio Colaka czy Noaha Weisshaupta. Bobić, który pracował jako dyrektor sportowy w Eintrachcie, Stuttgarcie czy Hercie, miał pomóc Legii wejść na wyższy poziom, a na razie jego sprowadzenia trudno uznać za sukces Mioduskiego.