NFL
“Na pewno biskupi boją się trupów w szafach, które wypadną, gdy akta diecezji zaczną być badane”
Jeśli kard. Ryś ma być wiarygodny, utworzy w Krakowie komisję do zbadania pedofilii w Kościele. Otwarcie akt prawdopodobnie uderzy w dziedzictwo Karola Wojtyły. Choć niewykluczone, że po rządach kard. Dziwisza i abp. Jędraszewskiego tej dokumentacji już nie ma – rozmowa z prof. Arkadiuszem Stempinem i Arturem Nowakiem, autorami książki “Imperium grzechu
Arkadiusz Stempin: Na pewno. Księża archidiecezji krakowskiej założyli w internecie symboliczny zegar, odmierzający czas do końca rządów abp. Marka Jędraszewskiego. To pokazuje, z jak wielkim rozczarowaniem mieliśmy tam do czynienia. Niechęć do byłego już metropolity zdaje się zresztą wykraczać poza Polskę. Jędraszewski nie został kardynałem, co wskazuje na wotum nieufności ze strony samego papieża Franciszka. Zwykle znaczący biskupi z Krakowa otrzymywali kapelusze kardynalskie.
Artur Nowak: Ciekawe w przypadku abp. Jędraszewskiego jest to, że mówimy o duchownym z inteligenckim backgroundem. W przeszłości był autorem dobrych prac teologicznych i wydawało się, że pójdzie drogą ks. Tischnera albo chociaż abp. Gądeckiego, który mimo wszystko zostanie zapamiętany jako profesor, teolog, autor prac o relacjach z Żydami i osoba w te relacje zaangażowana. Tymczasem Jędraszewski okazał się kameleonem, zaczął prowokować, poszedł w kierunku dzielenia, “kapłaństwa smoleńskiego”, ostrego języka. Zauważył, że to mu przynosi aplauz na prawicy. Myślę, że to typ atencjusza, który zrobi wszystko, żeby o nim mówili. Słyszałem z jego bliskiego otoczenia, że się bardzo cieszy, gdy o nim piszą. W myśl zasady: Niech piszą byle co, byleby nie pomylili nazwiska. W “Imperium grzechu” pokazujemy, że Kościół – jako system – ma dużą biegłość w dopasowywaniu się do okoliczności w celu ochrony własnych interesów. Jędraszewski jest uczniem tego systemu. No i zobaczył, że bardziej popłaca być strażnikiem pochwał prawicy niż jakiejś przyzwoitości uniwersyteckiej.
A.S.: Jędraszewski jest przykładem człowieka Kościoła, któremu przetrącono kręgosłup. Jako biskup pomocniczy w Poznaniu musiał chronić wizerunek swojej instytucji, a później się w tej obronie tylko umacniał. Wszędzie węszył niebezpieczeństwo. I bronił, atakując.
Mówimy o sprawie Juliusza Paetza, który wykorzystywał seksualnie kleryków. Abp Jędraszewski podpisał się pod listem w obronie duchownego, a według niektórych relacji nawet zbierał podpisy pod tym oświadczeniem.
A.S.: Tym przekroczył Rubikon i ta rzeka porwała go wtedy bezpowrotnie. W zamian za lojalność w Poznaniu został metropolitą łódzkim, a później uzyskał “trzygwiazdkowe” arcybiskupstwo w Krakowie. Obsesyjnie upolitycznił przekaz religijny i skoncentrował się na etyce seksualnej. Przypadek Jędraszewskiego nie jest odosobniony. Takich historii, gdzie system wchłania osobowość dialogiczną, a przynajmniej otwartą na naukę, filozofię i teologię, jest mnóstwo. Spotkało to też samego Josefa Ratzingera, który po soborze watykańskim II wrócił do Tybingi jako bardzo progresywny teolog, a skończył jako bardzo konserwatywny papież. A Jędraszewski jako metropolita, także dzięki swojej pozycji w prezydium episkopatu, stał się nieformalnym liderem tej inkwizycyjnej, krucjatowej części polskiego duchowieństwa. Reprezentował typ archaicznego biskupa, który bardziej pasuje do Hiszpanii w czasach dyktatury gen. Franco.
“Proszę o wybaczenie, jeżeli kogoś zawiodłem lub sprawiłem przykrość” – napisał w pożegnalnym liście do wiernych.
A.N.: Według mnie to taktyka. Jędraszewski nie chce palić mostów. Wie, że nowy metropolita, kard. Grzegorz Ryś, w każdej chwili może go uciszyć, jeśli ten dalej chciałby kontynuować katechezę nienawiści. Hierarchowie, z tego co słyszę, nie darzą się sympatią. Jak Ryś zjawiał się w Krakowie przy okazji różnych uroczystości, Jędraszewski szukał pretekstów, żeby z Krakowa uciec. Arcybiskup ma świadomość, że jego władza się skończyła. I to go boli, choć emeryci mogą pomarzyć o takiej emeryturze. Dwadzieścia tysięcy złotych, kapelan, kierowca, lekarze za darmo, siostry od gotowania, prywatna kaplica.
A.S.: Poczynił wielkie starania, aby umościć sobie przytulne gniazdko w kościele św. Floriana, gdzie proboszczem jest jeden z jego pretorianów.
Powołanie kardynała Rysia was zaskoczyło?
A.S.: Można powiedzieć, że ta decyzja wykracza poza dotychczasowe kontury, które swojemu pontyfikatowi nadawał papież Leon XIV. Po tych pierwszych miesiącach widać, że jest on dużo bardziej zachowawczy niż Franciszek. Możemy spodziewać się kontynuowania linii Franciszkowej w zakresie programu społecznego, ale jeśli chodzi o teologię, zarządzanie Kościołem i doktrynę, to zakładałbym, że będziemy mieli pontyfikat niejako administracyjny. Leon XIV nie jest filozofem ani teologiem, tylko ekspertem od prawa kanonicznego, co wydaje się tu istotne. Po konklawe Leon pokazał się na loggii św. Piotra w pełnym pontyfikalnym stroju, którego Franciszek w życiu by nie założył. To była oznaka, że nowy papież wyciąga rękę ku konserwatystom i chce zasypać rów wykopany przez Franciszka. Ani ordynacji kobiet, ani luzowania celibatu czy większej otwartości dla katolików o odmiennej orientacji bym się nie spodziewał. Na tym tle nominacja Rysia może zaskakiwać.