NFL
Mocne słowa!
Telewizja Polska ogłosiła 10 grudnia, że Polska ponownie weźmie udział w najbliższej edycji Konkursu Piosenki Eurowizji, co natychmiast wywołało falę oburzenia i kontrowersji wśród internautów. Decyzja TVP pojawiła się w momencie, gdy napięcia wokół konkursu są wyjątkowo intensywne, głównie z powodu ponownego dopuszczenia do udziału Izraela.
TVP w swoim oświadczeniu odniosła się do panujących emocji, stwierdzając:
– Jesteśmy świadomi skali napięć, które towarzyszą najbliższej edycji. Rozumiemy emocje i niepokoje. Wierzymy jednak, że Eurowizja ma jeszcze szansę na to, by ponownie stać się przestrzenią, którą wypełnia muzyka. I tylko muzyka. My tę szansę dajemy, tak jak przeważająca większość członków EBU.
Mimo tych słów, próba oddzielenia muzyki od kontekstu politycznego nie przekonała wielu widzów i komentatorów.
Decyzja Polski zapadła w obliczu wycofania się z konkursu kilku innych krajów, w tym Hiszpanii, Irlandii, Słowenii i Holandii, które zrezygnowały z udziału właśnie w geście protestu przeciwko obecności Izraela. Postawa TVP, będąca w kontrze do decyzji tych nadawców, spotkała się z ostrą krytyką w mediach społecznościowych.
W sieci błyskawicznie pojawiły się komentarze pełne rozczarowania, nazywające decyzję TVP “hańbą” i “ogromnym błędem”. Wielu internautów zapowiedziało bojkot transmisji konkursu, przewidując spadek oglądalności w porównaniu do poprzednich lat. Dominują głosy sugerujące, że Polska “Trzeba było się wycofać,” a postawa TVP jest źródłem “wstydu.” Pokazuje to wyraźny rozdźwięk między stanowiskiem publicznego nadawcy a oczekiwaniami znacznej części polskiej publiczności Eurowizji.
Konkurs Piosenki Eurowizji 2026 stanął w obliczu poważnego kryzysu, wywołanego rosnącymi napięciami związanymi z udziałem Izraela w związku z konfliktem w Gazie. Skutkiem tej kontrowersji jest oficjalny bojkot konkursu przez pięciu europejskich nadawców publicznych.
Krajami, które zdecydowały się wycofać swoich reprezentantów, są: Islandia, Hiszpania, Irlandia, Słowenia i Holandia. Decyzje te zostały podjęte tuż przed ostatecznym terminem potwierdzenia udziału i są bezpośrednią reakcją na stanowisko Europejskiej Unii Nadawców (EBU), która – mimo protestów – potwierdziła uczestnictwo Izraela.
Na przykład, islandzki nadawca RÚV, ogłaszając dziś 10 grudnia swoją rezygnację, stwierdził, że w obecnej sytuacji “z konkursem nie jest związany żaden spokój ani radość”, a decyzja EBU doprowadziła do “niezgody zarówno wśród członków [EBU], jak i opinii publicznej”.
Podobne motywy kierowały nadawcami z Hiszpanii, Irlandii, Słowenii i Holandii. Ich postawa jest wyrazem solidarności z apelem o wykluczenie Izraela, zgodnie z wcześniejszymi precedensami, w których EBU podejmowała takie kroki.
EBU, organizator konkursu, publicznie wyraził szacunek dla decyzji tych nadawców i nadzieję na ich powrót w kolejnych latach, jednocześnie podkreślając, że Eurowizja ma pozostać przestrzenią wypełnioną muzyką. Jednak bojkot pięciu państw, w tym krajów o silnym zapleczu eurowizyjnym, podważa apolityczny charakter konkursu i stanowi jeden z największych kryzysów w jego 70-letniej historii.
Decyzja Telewizji Polskiej o udziale w Eurowizji 2026, podjęta w obliczu kontrowersji związanych z uczestnictwem Izraela, spotkała się z krytycznym komentarzem Elżbiety Zapendowskiej, uznanej ekspertki muzycznej i nauczycielki śpiewu. Zapendowska podkreśliła, że choć kultura i polityka teoretycznie powinny działać niezależnie, w przypadku Eurowizji granica ta jest zacierana.
Krytykując decyzję, stwierdziła w rozmowie z WP, że cała sprawa ma charakter polityczny i Polska powinna w tym kontekście wykazać się solidarnością z innymi krajami. Odniosła się do rezygnacji kilku państw, mówiąc:
– To jest sprawa polityczna i powinniśmy być solidarni. Do tej pory tylko cztery kraje się wycofały. Niby kultura nie powinna mieć nic wspólnego z polityką, a jednak ma. Szczególnie Eurowizja. Ten konkurs jest dla Polaków tak ważny jak niepodległość, co mnie trochę śmieszy. Eurowizja nie jest niczym wybitnym, żeby od niej uzależniać tak poważne decyzje. Natomiast TVP zdecydowała się na udział i już nic z tym nie zrobimy.
Zapendowska z dystansem potraktowała znaczenie Eurowizji dla Polaków. Zauważyła, że dla wielu jest to konkurs “ważny jak niepodległość, co mnie trochę śmieszy,” ponieważ, jak uważa
Eurowizja nie jest niczym wybitnym, żeby od niej uzależniać tak poważne decyzje.
Ekspertka zasugerowała, że jeśli już Polska decyduje się na udział, mogłaby postawić się i zdecydować o zrezygnowaniu z kolejnej edycji, tym samym demonstrując swoją siłę:
– Swoją postawę moglibyśmy zademonstrować odpowiednim utworem, który byłby najlepszym komentarzem. Ale tak się nie stanie, bo w rozgrywce ścigają się głównie pseudokompozytorzy i inni dziwni ludzie. Dlatego mam do tego stosunek dość niepoważny. Skoro to jest takie ważne dla Polaków, to może powinniśmy w tym roku odpuścić. Wtedy wszystkie nasze narodowe kłótnie ustałyby na rok i byłby święty spokój. I tak zawsze wysyłamy nie tego co trzeba…
Ostatecznie podsumowała swoją opinię stwierdzeniem, że skoro TVP podjęła decyzję o udziale, to “już nic z tym nie zrobimy,” choć w kontekście sporu międzynarodowego sugerowała, że może lepiej byłoby w tym roku odpuścić.