NFL
Małgorzata Rozenek-Majdan po raz kolejny zaskakuje. Ten wywiad powinna przeczytać każda kobieta. __
Za uśmiechem i medialnym blaskiem skrywa się historia walki, odwagi i przełamywania granic. Małgorzata Rozenek-Majdan po raz kolejny zaskakuje – nie tylko tym, co mówi, ale tym, co robi. Jej nowy projekt może zmienić więcej, niż się wydaje. O co naprawdę chodzi w programie „Bez kompleksów”?
Pracę wykonujesz nie tylko dla siebie, ale też dla innych. Za chwilę zobaczymy Cię w programie „Bez kompleksów”.
Nie chciałabym wyolbrzymiać społecznego znaczenia tego, co robię. Ważne były moje działania wokół in vitro. Przez lata odbijałam się od ściany, osiem lat nie było drzwi, do których mogłabym zapukać. Większość ludzi pukała się w głowę, gdy mówiłam, że powrót refundacji jest możliwy. W końcu trafiłam na odpowiedzialnych polityków, którzy rozumieli potrzeby rodzin zmagających się z niepłodnością. Tu miałam poczucie ważnej społecznie pracy. Natomiast to, co się dzieje teraz ze wszystkimi moimi aktywnościami… Po prostu nie przegapiam szans, które są na mojej drodze. Umiem dostrzec, że coś się rysuje na horyzoncie. Daję sobie czas, by się temu przyjrzeć i opracować działania, żeby przekształcić to w rzecz, która ma znaczenie.
Ten program może mieć znaczenie dla kobiet, które potrzebują wsparcia chirurgicznego nie po to, żeby poprawiać urodę, ale by zwiększyć komfort życia.
Dokonując pewnych decyzji wizerunkowych, wiedziałam, że nie da się uciec od tego, żeby one nie były zauważone. Przecież po to je robiłam, żeby były zauważone. Oczywiście można udawać, że to się nie wydarzyło, ale ja tego nie lubię. Podejrzewałam, że będzie się o tym mówiło, że ludzie będą się zastanawiać, pytać, to odpowiem im wszystkim zbiorowo, robiąc przy okazji coś fajnego również dla innych.
Dokonując pewnych decyzji wizerunkowych, wiedziałam, że nie da się uciec od tego, żeby one nie były zauważone. Przecież po to je robiłam, żeby były zauważone. Oczywiście można udawać, że to się nie wydarzyło, ale ja tego nie lubię. Podejrzewałam, że będzie się o tym mówiło, że ludzie będą się zastanawiać, pytać, to odpowiem im wszystkim zbiorowo, robiąc przy okazji coś fajnego również dla innych.
Odczarowujesz nasze polskie tematy tabu. In vitro, operacje plastyczne. O operacjach mówiło się szeptem. Wszyscy wiedzieli, że ktoś coś tam zrobił, ale ten ktoś za nic nie chciał się przyznać. A wtedy pojawiłaś się Ty.
Wiem, dlaczego ludzie nie chcą się przyznać – nie chcą być łatwym celem. A łatwiej jest oceniać, niż próbować zrozumieć. Ale ja nie mam z tym problemu, bo jak już wiesz, jestem odporna i na dobre, i na złe opinie. Dwadzieścia lat temu też nie bałam się mówić o leczeniu niepłodności. A to były czasy, gdy to było bardzo niepopularne. To był przecież temat bardziej tabu niż operacje plastyczne. Operacje to temat, nazwijmy to, show-biznesowy, celebrycki, lżejszy. Jedyne, o co ludzie mogą mnie oskarżyć, to o próżność.
Nieee, chyba już tak nie myślą? Jestem z tych osób, które lubią sprawczość. Jeżeli coś mi przeszkadza, zmieniam to i idę dalej. Po to wprowadzam te wszystkie zmiany, żeby o tym nie myśleć, bo nie mam na to czasu. Jak robię projekt, to ostatnią rzeczą, nad którą chcę się zastanawiać, jest to, czy jak stoję, to dobrze mi się układa ubranie. Chcę być pewna, że ono się dobrze układa, a dzięki moim działaniom mogę to odhaczyć już na starcie.