NFL
Lubiana przez wszystkich grupa przekazała ważne informacje.
W świecie polskiej komedii istnieją postacie, których nie da się zastąpić, a Joanna Kołaczkowska z pewnością była jedną z nich. Przez lata przyzwyczaiła nas do tego, że potrafi rozśmieszyć samym spojrzeniem czy pauzą w dialogu. Jej praca w kabarecie Hrabi czy wcześniej w grupie Potem, zbudowała fundament współczesnego poczucia humoru. Niestety, ostatnio sieć zalały fałszywe informacje o jej odejściu, co stało się smutnym przykładem na to, jak działają dzisiejsze media.
Śmierć artystki o tak ogromnej energii zawsze wydaje się czymś nierealnym. Kołaczkowska była kimś więcej niż tylko aktorką; była instytucją polskiej sceny, osobą, która potrafiła połączyć absurd z niezwykłą inteligencją. Każdy jej występ, czy to w roli „Hrabiny”, czy w kultowych skeczach o codzienności, był pokazem niezrównanego warsztatu. Choć dzisiaj wspominamy jej dorobek, warto pamiętać, że jej siłą była autentyczność, której nie da się wypracować na żadnym kursie aktorskim.
Odejście tak wyrazistej osobowości zostawia ogromną wyrwę, której nie zapełnią żadne nagrody czy archiwalne nagrania. Scena bez jej charakterystycznego głosu i ekspresji staje się po prostu uboższa. Fani, którzy przez dekady śledzili jej karierę, wiedzą, że wraz z nią kończy się pewien złoty wiek polskiego kabaretu. I choć plotki o jej śmierci okazały się na szczęście przedwczesne, ta fala smutku pokazała jedno: Joanna Kołaczkowska jest dla widzów kimś absolutnie niezastąpionym.
Nie da się ukryć, że smutna śmierć Kołaczkowskiej stawiała pod znakiem zapytania przyszłość grupy kabareciarskiej hRABI.
W świecie polskiej komedii mało co jest ostatnio tak poruszające, jak sytuacja w grupie Hrabi. Po tym, jak pożegnaliśmy Joannę Kołaczkowską, wielu zastanawiało się, co dalej. Czy da się w ogóle wyjść na scenę, gdy brakuje tak potężnego filaru? Na początku października artyści przerwali milczenie i opublikowali oświadczenie, które ucina wszelkie spekulacje dotyczące przyszłości zespołu.
Przede wszystkim postawili sprawę jasno: skład nie ulegnie zmianie. Nie będzie żadnych castingów ani szukania „następczyni”, co wydaje się jedyną słuszną decyzją. Trudno zresztą wyobrazić sobie kogoś, kto próbowałby wejść w buty tak charyzmatycznej artystki. Zespół zostaje w swoim gronie, choć zostawił sobie furtkę na występy gościnne. To mądre rozwiązanie – pozwala odświeżyć formułę, nie naruszając przy tym fundamentów grupy, którą fani pokochali lata temu.
Ciekawym i bardzo symbolicznym ruchem jest zapowiedź zmiany w zapisie nazwy. To drobny detal, ale w kontekście straty bliskiej osoby nabiera dużego znaczenia. To sygnał, że pewien etap bezpowrotnie się zamknął, a to, co nadejdzie, będzie już naznaczone nowym doświadczeniem. Mimo ogromnego ciężaru emocjonalnego, artyści nie zamierzają znikać. Zapowiedzieli premierę nowego programu, co pokazuje, że scena ma dla nich moc terapeutyczną. Ten nowy rozdział zapowiada się na trudny, ale i bardzo szczery. Z jednej strony mamy żałobę, z drugiej – naturalną potrzebę dalszego tworzenia i spotkań z publicznością. Fani mogą odetchnąć z ulgą, bo Hrabi nie odchodzą, choć ich humor zapewne zyska teraz nieco inny, bardziej refleksyjny odcień.
Wojtek Kamiński to postać, której fanom polskiego kabaretu przedstawiać nie trzeba. Jednak jego najnowszy wpis w mediach społecznościowych z 17 grudnia sprawił, że nawet najwięksi sceptycy unieśli brwi z uznaniem. Komik ogłosił właśnie, że dołącza do ekipy Kabaretu Hrabi. Spokojnie, nikt tu nikogo nie zastępuje na stałe – to jednorazowa, gościnna współpraca, ale w tym świecie takie zaproszenie to niemal jak aktorski Oscar.
Moi drodzy. Dzielę się z Wami znakomitą wiadomością.
Kabaret Hrabi zaprosił mnie do wspólnego kabaretowego projektu. Przyjąłem ten zaszczyt z radością i ekscytacją.
I już niebawem, bo z początkiem nowego roku, rozpocznę twórczą przygodę z hrAbi w ramach programu „Być facetem”.
Cieszę się i zapraszam!- ogłosił na swoich mediach społecznmościowych
Kamiński nie ukrywa, że propozycja od Joanny Kołaczkowskiej i reszty składu to dla niego ogromne wyróżnienie. Trudno się dziwić, bo Hrabi to od lat ekstraklasa humoru, do której nie wchodzi się z przypadku. Cała przygoda ma wystartować z początkiem nadchodzącego roku, a my zobaczymy jej efekty w ramach programu pod wymownym tytułem „Być facetem”.
Sam zainteresowany zapowiada, że czeka go sporo pracy, ale przede wszystkim twórcza ekscytacja. Styl Kamińskiego, znany chociażby z czasów Kabaretu Jurki, wydaje się idealnie pasować do abstrakcyjnego i inteligentnego dowcipu Hrabiów. Można się spodziewać, że starcie tych dwóch energii przyniesie coś świeżego, czego na naszej scenie komediowej dawno nie było.
Dla widzów to jasny sygnał: warto polować na bilety. Kamiński zaprasza do wspólnej zabawy, a patrząc na dotychczasowy dorobek obu stron, o jakość żartów możemy być spokojni. To nie jest kolejny nudny projekt robiony na siłę, ale spotkanie zawodowców, którzy po prostu bardzo się lubią i szanują. Zapowiada się świetny początek roku w polskiej rozrywce.