NFL
Kazimierz Marcinkiewicz ostrzega przed niebezpieczeństwem prorosyjskiej narracji w Polsce. Czy dezinformacja może zagrozić bezpieczeństwu kraju?
Jeśli prorosyjska narracja nie zniknie z Polski, za dwa lata może grozić nam napad Rosji — taki ogląd wyraził w “Fakcie LIVE” Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier zwrócił uwagę, że hasło “to nie jest nasza wojna”, które pada często ze strony antyukraińskich polityków, może nas zgubić. — Bo dziś wojnę w ogromnej mierze przegrywa się nie tylko na polu walki, ale przegrywa się w mózgach, w mentalności obywateli — mówił.
Rosyjski atak dronowy, do którego doszło w noc z 9 na 10 września, jest wciąż żywo komentowany w Polsce i za granicą. Przy okazji tej bezprecedensowej prowokacji po raz kolejny rosyjskie służby zasiały chaos w przestrzeni informacyjnej, a wielu Polaków, niestety, podchwyciło propagandową narrację o rzekomych “ukraińskich dronach”.
— Dziś pada hasło, to nie jest nasza wojna. I ono pada, mimo że nikt, ani rząd, ani prezydent, nikt nie chce wysyłać polskiego wojska do Ukrainy. Moim zdaniem to jest znów celowa akcja rosyjska — komentował Kazimierz Marcinkiewicz w “Fakcie LIVE”.
Były premier nie wyklucza, że za dwa lata, podczas wyborów parlamentarnych, mogą pojawić się tzw. “zielone ludziki”. — A może i nawet napad Rosji. Wtedy ci sami ludzie (głoszący, że “to nie nasza wojna” — przyp. red.), cała ta Republika Radziecka w Polsce będzie znów mówiła “to nie jest nasza wojna”, “Rosja nas zabezpieczy przed migrantami”, “Rosja nas zabezpieczy przed lewacką Unią Europejską” — stwierdził.
Marcinkiewicz podkreślił, że konieczna jest obrona przed dezinformacją, bo “nie będzie miał kto Polski bronić”.