NFL
Internauci pokochali go za “Andrzeju, nie denerwuj się”. Teraz żołnierz potrzebuje pilnej pomocy
To on wypowiedział słynne “Andrzeju, nie denerwuj się” – zdanie, które na zawsze weszło do internetowego słownika Polaków. Dziś pan Artur, emerytowany żołnierz Wojska Polskiego i bohater jednego z najsłynniejszych viralowych nagrań, walczy z bezlitosną chorobą. Rodzina błaga o pomoc. Jak dowiedział się “Fakt”, koszty leczenia i rehabilitacji są gigantyczne.
Internet pokochał jego słowa. Teraz może się przysłużyć w walce o zdrowie.
Internet pokochał jego słowa. Teraz może się przysłużyć w walce o zdrowie. Foto: pomagam.pl / YouTube
Pan Artur Rogalski, przez trzy dekady służący w Wojsku Polskim, dopiero co mógł cieszyć się zasłużoną emeryturą. Miał czas na zwykłą codzienność, którą tak długo odkładał na później. Jednak kilka miesięcy po zdjęciu munduru usłyszał diagnozę, która zmienia życie całej rodziny: stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Choroba, która stopniowo odbiera siłę mięśni, samodzielność i oddech. Dziś potrzebuje pilnej pomocy – i jak dowiedział się “Fakt”, koszty adaptacji mieszkania i specjalistycznego sprzętu mogą sięgnąć setek tysięcy złotych.
Miał być spokój po latach służby. Zamiast tego – życie zmieniło kierunek, brutalnie i błyskawicznie. Pan Artur przez 30 lat był zawodowym żołnierzem Wojska Polskiego.
W 2023 r. przeszedł na emeryturę – po trzech dekadach życia według żelaznych wojskowych zasad. 20 miesięcy później, w 2025 r., usłyszał diagnozę: postępujące i nieuleczalne SLA – SLA, które stopniowo odbiera kontrolę nad ciałem.
Nie celebrycka poza, nie telewizyjne studio – przypadek i prawda chwili sprawiły, że pan Artur zyskał popularność. Kilkuminutowe nagranie sprzed lat, pokazujące spontaniczną, nerwową sytuację między żołnierzami, stało się viralem, który podbił internet. To właśnie pan Artur wypowiedział kultowe dziś słowa:
“Andrzeju, nie denerwuj się, zaraz wyklepiemy”.
W viralowym nagraniu, które trafiło do internetu ok. 2010 r., emocje sięgnęły zenitu. Osią konfliktu nie były jednak działania bojowe, a sprzęt, za który żołnierze odpowiadali na co dzień. W centrum znalazł się uszkodzony element opancerzonego wozu piechoty BWP‑1, a dokładniej zniszczony błotnik wozu – część ochronna nad gąsienicami, która w opinii żołnierza, reagującego w materiale najbardziej nerwowo, została poważnie uszkodzona
Reszta składu próbowała opanować sytuację. W tym właśnie środku chaosu, podniesionych głosów i napięcia, padło wypowiedziane przez pana Artura, dziś kultowe, pełne spokoju zdanie: “Andrzeju, nie denerwuj się”, które zapadło w pamięć i zaczęło żyć własnym memowym życiem.
Sam pan Artur przyznał w rozmowie z “Faktem”, że film po prostu “wyciekł do internetu”, a rodzina żartuje, że gdyby mieli wtedy świadomość viralowej siły materiału, “byliby chyba milionerami”. Dziś jednak tamten przypadek i fala sympatii mogą mieć najważniejsze znaczenie: nieść realną pomoc w najtrudniejszej misji jego życia.
Diagnoza nie złamała pana Artura. Ale koszty dostosowania lokum, rehabilitacji i opieki przekraczają możliwości – co sam podkreślał w rozmowie z redakcją. Nie ma leku, który przywróci mu sprawność. Jest tylko ciężka, regularna praca ze specjalistami, by jak najdłużej zachować samodzielność i jakość życia
I tu zaczyna się misja, którą może wesprzeć każdy.
Jak dowiedział się “Fakt”, cel zbiórki zostanie podniesiony, bo potrzeby są wielokrotnie większe niż pierwotne założenia, a wsparcie nie jest chwilowe – musi być stałe.
To nie apel o litość. To prośba o solidarność, szacunek i realną pomoc człowiekowi, który całe życie pomagał innym.