NFL
Gołota i “Tiger” spotkali się 30 po latach. Nikt się tego nie spodziewał! ➡️
W sobotę na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbył się mecz legend Polska — Brazylia, a wszystko w ramach Ronaldinho Show. Wydarzenie przyciągnęło na trybuny tłumy kibiców i znanych osób. W tym gronie nie zabrakło Dariusza Michalczewskiego i Andrzeja Gołoty. Jak wyznał “Tiger”, było to ich pierwsze spotkanie od 1995 r. Wspólna fotka legend boksu, które przed laty darły ze sobą koty, wywołała poruszenie wśród fanów. “Nikt nie prosił, każdy potrzebował” — podsumował sam Michalczewski.
Starcie polskich i brazylijskich legend dostarczyło kibicom zgromadzonym na trybunach i przed telewizorami wielu emocji. Mecz zakończył się remisem 2:2, natomiast później zorganizowano konkurs “jedenastek” i w nim lepsi okazali się Biało-Czerwoni. W trakcie serii rzutów karnych między słupkami świetnie spisywał się Rafał Gikiewicz.
W sobotę informowaliśmy, że na mecz organizowany w ramach projektu Ronaldinho Show przybył Dariusz Michalczewski. Okazuje się, że na trybunach zasiadła też inna legenda boksu — Andrzej Gołota. “Tiger” opublikował na Instagramie wspólne zdjęcie.
Ostatni raz widzieliśmy się we Frankfurcie w 1995 r. Kiedyś walczyliśmy, dziś wspominamy. Czas leci, legenda zostaje” — napisał na portalu społecznościowym. “Nikt nie prosił, każdy potrzebował” — dodał później w komentarzu.
Spotkanie Michalczewskiego z Gołotą bardzo ucieszyło fanów. “Mocna ekipa”, “No i ja to szanuję”, “Oglądało się wasze walki. Piękne czasy!”, “Dwóch mistrzów. Dwie legendy”, “Wow. Dwóch największych polskich kocurów polskiego boksu. Najlepsi z najlepszych”, “Najważniejsze, że dwie legendy darzą się szacunkiem, a wzajemna »niechęć« poszła w niepamięć”, “Wielki szacunek dla obu”, “Za dużo legend jak na jednym zdjęciu”, “O proszę”, “Legendy!!! Najlepsze, co dziś pokaże internet!!!”, “Co za zdjęcie. Bohaterowie mojego dzieciństwa. […] Zdjęcie nadaje się w ramkę i na ścianę” — pisali
Wszedł do mojego pokoju z fajką. To nie tak, że nie tolerowałem palenia albo szkodził mi dym papierosowy. Po prostu zachował się arogancko. Kazałem mu się wynosić z tym petem. Złapał mnie, ja go walnąłem. Chłopaki nas rozdzielili. Więcej takich sytuacji już nie było. Andrzej czuł przede mną respekt, a ja przed nim. Stał się naprawdę świetnym zawodnikiem, a z nas wszystkich osiągnął największe sukcesy w wieku juniorskim. Był czarnym koniem drużyny. Waga ciężka, przewyższał wszystkich pod względem fizycznym, a także boksersko. Tylko że był płochliwy jak zając. Przed walkami denerwował się, zaciskał zęby. Nie miał tego cwancyku, luzu. Ogólnie ładnie boksował, ale usztywniał się. Psychicznie był bardzo słaby” — opowiadał “Tiger” w książce Przemysława Osiaka pt. “Niepokonany po 28 walkach”, która podsumowuje karierę Gołoty.
W 1995 r., gdy byli już zawodowcami, spotkali się w Niemczech i nawet “wypili po lufie”. “Andrzej przyleciał ze Stanów do Frankfurtu i był na gali, podczas której Henry Maske pokonał Egertona Marcusa trenowanego przez Lou Duvę. Ja oczywiście wtedy nie boksowałem. Długo się nie wiedzieliśmy i wyglądało na to, że obaj naprawdę cieszyliśmy z tego spotkania […]” — wspominał Michalczewski.