NFL
Ewakuacja z Iranu wywołała kontrowersje. Kobieta z podwójnym obywatelstwem musiała pokryć koszty biletu, co wywołało jej rozczarowanie.

Wśród obywateli Polski ewakuowanych z Iranu znalazła się kobieta, która musiała opłacić bilet do Polski z własnych środków. W rozmowie z dziennikarzami przyznała, że sytuacja ją rozczarowała i poczuła się jak “obywatel drugiej kategorii”. Do zdarzenia odniósł się rzecznik MSZ. Paweł Wroński wyjaśnił, że sprawa dotyczy osoby o podwójnym obywatelstwie, a jako rezydentce Iranu “formalnie bezpłatna ewakuacja jej nie przysługuje”.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński. Foto: Piotr Nowak / PAP
W czwartkowy (19.06) poranek w Warszawie wylądował samolot z obywatelami Polski ewakuowanymi z Iranu. To przede wszystkim pracownicy placówek dyplomatycznych i Polacy, którzy przebywali tam czasowo. Na pokładzie była też kobieta, która — razem z córką — w Iranie mieszka na stałe.
W rozmowie z dziennikarzami wyznała, że chociaż spodziewała się darmowej ewakuacji, musiała pokryć nie tylko koszta wiz, ale też biletu lotniczego. — Były bardzo drogie dla nas i czułyśmy się obywatelami drugiej kategorii, bo ewakuowana była większa grupa, a tylko sześć osób musiało zapłacić za bilety — mówiła.
O zdarzenie zapytano rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych. — Konwój, który wyjechał z Baku, był konwojem dyplomatycznym. To był wynajęty przez naszą ambasadę autokar — mówił Paweł Wroński. Podkreślił, że “wychodząc z założenia, że nie zostawiamy nikogo”, zaoferowano pomoc także innym osobom, które czuły się zagrożone.
Rzecznik wskazał, że mowa o siedmiu osobach. — Wśród nich znalazła się pani, która jest rezydentką Iranu. Ona mieszka w Iranie, ma obywatelstwo irańskie — zaznaczył. Wyjaśnił, że dlatego “formalnie bezpłatna ewakuacja jej nie przysługuje”. — Natomiast powtarzam: nie zostawiamy nikogo i zasada jest taka, że osoba, która jest zagrożona, zostaje przewieziona w miejsce bezpieczne — zapewnił.
Wroński podkreślił, że kobieta została bezpłatnie przewieziona przez przejścia graniczne. — Odlot odbywał się normalnym samolotem rejsowym. Nasi dyplomaci pomogli tej pani kupić bilet. Opłaciliśmy każdej osobie przejście graniczne, natomiast wykupiła własny bilet i przyleciała do kraju — podsumował.