Dramat w Kołobrzegu. Dziecko nie przeżyło mimo godzinnej reanimacji

W Kołobrzegu doszło do dramatycznej sytuacji. Opiekunka zauważyła, że 15 miesięczna dziewczynka nie oddycha i ma sine zabarwienie skóry. Jak dowiedział się “Fakt” reanimacja dziecka trwała ponad godzinę. Niestety, nie udało się go uratować.

Tragedia w Kołobrzegu.5
Zobacz zdjęcia
Tragedia w Kołobrzegu. Foto: Gryń Przemysław / newspix.pl

Do tragedii doszło 20 października przy ul. Bajecznej 29. W domu, pod tym adresem od kilku lat znajduje się miejsce świadczące prywatną opiekę nad dziećmi, tzw. punkt opieki dziennej. Z relacji opiekunów wynika, że wrócili oni z dziećmi ze spaceru, dziewczynka zasnęła i w pewnym momencie zrobiła się sina, przestała także oddychać.

Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe. Został także zadysponowany śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego ze Szczecina.

Zespół ratownictwa medycznego oraz lotnicze pogotowie zostali zadysponowani do 15-miesięcznej dziewczynki, w stanie nagłego zatrzymania krążenia, której pomocy udzielali już świadkowie zdarzenia — wyjaśnia w rozmowie z “Faktem” Natalia Dorochowicz, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.

Niestety, mimo ponad godzinnej akcji ratunkowej, dziecka nie udało się uratować.

Na obecnym etapie postępowania nie stwierdzono, by za zgonem stało działanie osób trzecich, zaniedbanie czy wypadek.

— Prowadzimy postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Zlecona została sekcja zwłok dziewczynki — poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ewa Dziadczyk.

Prokuratura zapowiedziała również analizę funkcjonowania placówki, w której przebywała dziewczynka. Zdaniem śledczych na miejscu znajdowało 12 dzieci. Z kolei rzecznik kołobrzeskiego magistratu, Michał Kujaczyński, potwierdził, że zgodnie z wnioskiem złożonym przez placówkę, liczba dzieci pod opieką opiekuna nie powinna przekraczać pięciu.