NFL
Coś takiego się okazało!
Donald Trump – bez wątpienia jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci współczesnej polityki amerykańskiej – od zawsze budzi skrajne opinie, nie tylko w kwestiach politycznych, ale i w sferze jego osoby, wyglądu, zachowania. Jako prezydent, a potem ponownie jako urzędujący lider, prezentuje mieszankę postawy twardego negocjatora, showmana-pasjonata mediów, i człowieka, który dba o wizerunek – ale w sposób, który często prowokuje więcej pytań niż uspokojenia.
Jego zwolennicy widzą w nim lidera, który „mówi, co myśli”, postać silną, nieskrępowaną poprawnością polityczną, a przede wszystkim zdolną do przywrócenia tego, co nazywał porządkiem i silną pozycją USA na arenie światowej. Krytycy zaś zarzucają mu chaos, skłonność do kontrowersji, demonstrowanie władzy czasem ponad miarę, a także ignorowanie konwencji i norm, które zwykle obowiązują wśród przywódców.
Ludzie mówią o nim zarówno z podziwem, jak i lękiem – że potrafi przekraczać linie, że buduje lojalność przez show, przez spektakl, a jednocześnie że to wszystko może zasłaniać rzeczywistość bardziej skomplikowaną: stan zdrowia, wiek, tempo życia publicznego, presję mediów. Zwłaszcza to pierwsze budzi dużo wątpliwości w opinii publicznej.
W dyskusjach medialnych – zwłaszcza ostatnimi miesiącami – coraz częściej pojawiają się plotki i spekulacje dotyczące stanu zdrowia Trumpa, niezależnie od politycznych sympatii. Jednym z punktów zaczepienia jest wiek – w czerwcu 2025 r. Trump obchodził 79. urodziny, co czyni go najstarszym kandydatem wybieranym na urząd prezydenta.
Już wcześniej publikowano oficjalne wyniki badań lekarskich, które – przynajmniej w tym co komunikowało biuro prasowe – wyglądały dobrze: kondycja fizyczna i poznawcza ocenione jako „bardzo dobra”, cholesterol pod kontrolą, brak istotnych zaburzeń neurologicznych czy psychiatrycznych. Sygnały, które widać gołym okiem nie budzą jednak ani zaufania ani nie gaszą wątpliwości – obrzęki nóg, siniaki na dłoni, które przykuły uwagę mediów i publiczności.
Trump i jego współpracownicy konsekwentnie odrzucają sugestie, że coś poważnego się dzieje: określają je jako „fake news” lub nadinterpretację naturalnych oznak starzenia, lub jako wynik zwykłych, łagodnych stanów, np. problemów żylno-naczyniowych (chronic venous insufficiency) lub drobnych urazów spowodowanych np. częstym uściskaniem dłoni.
To powoduje, że plotki funkcjonują, bo luki w informacjach i presja by wyjaśniać wszystko nabierają na intensywności i dają przestrzeń do domysłów.
Niepokojące wydają się zwłaszcza ostatnie zdjęcia prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Opadająca (lub zdająca się opadać) jedna strona twarzy Donalda Trumpa stanowi teraz element, który najbardziej przykuł uwagę obserwatorów. Podczas uroczystości związanych z rocznicą ataków z 11 września, na zdjęciach i filmach zauważono, że jedna strona jego twarzy zdaje się opadać – to znaczy, że mięśnie po jednej stronie mogą być mniej napięte, co prowadzi do asymetrii wyrazu twarzy. Internauci zaczęli spekulować, że to może być objaw udaru – bo jednym z typowych sygnałów takiego zdarzenia bywa opadanie twarzy lub niemożność jej pełnej mimiki po jednej stronie.
Jednocześnie rzecznik Białego Domu i sam Trump wielokrotnie zaprzeczali, że stan jest alarmujący, twierdząc, że nic dramatycznego się nie dzieje.
Ważne jest, by podkreślić: żadna wiarygodna instytucja nie potwierdziła jak dotąd, że opadanie jest wynikiem udaru czy podobnego zdarzenia neurologicznego – to pozostają spekulacje oparte na obserwacjach zdjęć i wideo, często w mediach społecznościowych.
Zdjęcia nie kłamią, a asymetria jest wyraźnie widoczna – kontur twarzy w jednym ujęciu wydaje się inny niż zwykle – ale brak oficjalnych, medycznych potwierdzeń co do przyczyny. Innymi słowy: widoczny jest efekt wizualny, który może mieć wiele przyczyn – od naturalnego starzenia, od zmęczenia czy warunków oświetlenia – po potencjalnie coś poważniejszego, ale na razie bez dowodów potwierdzających poważną diagnozę.
Myślicie, że Trump ukrywa stan swojego zdrowia w obawie przed politycznymi przeciwnikami?