NFL
Były takie młode
Zamiast przyszłości – grób. Zamiast śmiechu – cisza rozdzierana szlochem. Kurowo, godzina 2 nad ranem. Volkswagen passat roztrzaskany o drzewo. Za kierownicą 17-letni Michał G. Bez prawa jazdy. Po alkoholu. Obok niego siedziały dwie dziewczyny. Maja (16 l.) i Kinga (17 l.). Już nigdy nie wróciły do domu.
To nie była scena z filmu. To była rzeczywistość. I to ta najokrutniejsza. Michał G., według prokuratury, wsiadł za kierownicę świadomie łamiąc wszystko, co się da: nie miał uprawnień, miał alkohol w wydychanym powietrzu (0,3 promila), a mimo to ruszył. Kilka kilometrów później – drzewo. I tragedia. – To była wiosna życia. Przed nią jeszcze tak wiele marzeń, planów, zadań – mówił ksiądz nad trumną Mai. Ludzie nie kryli łez. W kościele, gdzie trwał pogrzeb Kingi, panowała grobowa cisza. Tylko jedno było słychać – przeraźliwy szloch jej matki. Ten dźwięk rozdzierał serca bardziej niż jakiekolwiek słowa.
W sobotę, 15 listopada, w dwóch kościołach trwały dwa pogrzeby. Dwie nastolatki, przyjaciółki. Zginęły tego samego dnia, w tym samym aucie. Na zdjęciach z mszy: trumny, róże, młodzież w zielonych czapkach szkolnych, a w oczach – szok i bezradność.
Macie tylko jedno życie. To nie gra komputerowa. W życiu nie ma opcji od nowa” – grzmiał duchowny na pogrzebie Kingi. Słowa wbijały się w dusze młodych jak gwoździe. Nikt nie przewracał oczami. Nikt nie patrzył w telefon. Bo to mogła być ich koleżanka. Ich siostra. Ich dziewczyna. A Michał G. mógł być ich kumplem.
Przebaczenie nie oznacza zgody na zło. Ale nie pozwólcie, by gniew zatruł wasze serca” – mówił kapłan. To nie było kazanie. To był krzyk rozsądku skierowany do pokolenia, które często nie zna granic.
Dziś wielu próbuje odpowiedzieć: jak to się mogło stać? Ale pytanie powinno brzmieć inaczej: dlaczego to wciąż się dzieje? Dlaczego w 2025 roku w Polsce nastolatkowie jeżdżą po nocach autami bez prawka, po alkoholu? Gdzie są rodzice? Gdzie są granice? Gdzie jest lęk przed śmiercią?
Na grobie Mai – białe róże, zdjęcie, milczące spojrzenia bliskich. Na grobie Kingi – wstęga od rodziców i kartka z napisem: „Ukochanej córeczce”. Na drzewie przy drodze – blizna po uderzeniu i znicze. I niech to drzewo zostanie tam na zawsze. Jak pomnik głupoty i przestroga.
“Maja dalej z nami jest, bo miłość trwa. A życie – choć się zmienia – nie kończy się” – mówił ksiądz. Ale jedno trzeba dodać: miłość nie przywróci życia. Miłość nie cofnie zapłonu. Tylko rozsądek może ocalić tych, którzy dziś jeszcze żyją