NFL
Ania Starmach szczerze o tym, jak zmieniło się jej życie po odejściu z „MasterChefa”. W najnowszym wywiadzie nie tylko odsłania kulisy swojej decyzji, ale też zdradza odważne plany na przyszłość! _____ .
Po 12 latach w roli jurorki „MasterChefa” Ania Starmach zdecydowała się na życiową zmianę. W rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Plejady opowiada, dlaczego zrezygnowała z telewizyjnego świata, co zyskała dzięki macierzyństwu i jak dziś na nowo układa swoje kulinarne marzenia. „Nie potrzebuję być bardziej popularna” – wyznaje.
Po dwunastu latach spędzonych na planie „MasterChefa” Ania Starmach postanowiła powiedzieć sobie – i widzom – odważne „stop”. Dziś, z perspektywy kilku miesięcy, opowiada o decyzji, która nie tylko zmieniła jej codzienność, ale też na nowo ułożyła życiowe priorytety. W rozmowie przebija spokój, ugruntowanie i charakterystyczne dla niej ciepło, ale też coś jeszcze: świadomość, że popularność bywa tylko dodatkiem, a nie celem samym w sobie.
Ania Starmach o odejściu z MasterChefa
Starmach nie ukrywa, że decyzja o rozstaniu z formatem dojrzewała długo. Mówi, że choć kochała atmosferę programu i ludzi, z którymi przez lata współpracowała, to wewnętrznie czuła, że czas na kolejny krok. “Po tych 12 latach postanowiłam wykonać krok w trochę inną stronę. Wreszcie mam czas na to, by się zastanowić nad tym, co bym chciała robić, a czego nie. W mojej głowie rodzą się nowe pomysły. Ale nie wywieram na sobie żadnej presji. I to jest wspaniałe”.
Wbrew pozorom nie chodziło o zmęczenie show-biznesem czy wypalenie. Raczej o potrzebę odzyskania przestrzeni, której brakowało w świecie pełnym planów zdjęciowych, wielogodzinnych nagrań i telewizyjnego tempa.
Choć od dekady była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiego food entertainment, Starmach mówi dziś z pełnym przekonaniem: “Nigdy nie marzyłam o byciu osobą rozpoznawalną. Marzyłam o tym, by być kucharką i gotować”.
“Cały czas trzymam się tego marzenia. (…)” — wyznała Michałowi Misiorkowi Ania Starmach
Dla kucharki liczy się jakość relacji, realny kontakt z ludźmi, a nie medialny szum. Nigdy nie aspirowała do roli celebrytki – nie bawiły jej czerwone dywany, eventowe wyścigi ani bywanie „na ściankach”. Zresztą, jak żartuje, „w życiu i tak najważniejsze jest to, co dzieje się w kuchni”. “Mniej jest w moim życiu teraz celebryctwa, które tak naprawdę nigdy nie było moją mocną stroną. Nie lubiłam bankietów i pozowania na ściankach. Wiem, że są tacy, którzy się tym karmią. Ja nie. Lubiłam pracę w telewizji. To ona przyniosła mi rozpoznawalność, za sprawą której dziś mogę robić świetne rzeczy. Ale czy potrzebuję być jeszcze bardziej popularna? Nie”, opowiadała Plejadzie.