NFL
Ale cuda!
Czwarty odcinek 17. sezonu Tańca z Gwiazdami okazał się wieczorem pełnym kontrastów: blasku i rozstania, muzyki i emocji. Pod hasłem „Beata Night” uczestnicy zatańczyli do przebojów Bajmu, a sama Beata Kozidrak zasiadła w jury jako gość specjalny — moment, który podkręcił oczekiwania.Parkiet przemówił językiem paso doble, walca i choreografii pełnych ekspresji. W pewnym sensie – to był odcinek, który musiał pęknąć, bo jubileuszowa aura już nie wystarcza.
Kiedy emocje sięgnęły zenitu, przyszła pora na werdykt. Po głosach widzów i decyzji programu z konkursem pożegnali się Lanberry i Piotr Musiałkowski. To usunięcie jednej z mocniejszych par budziło zdziwienie u widzów i komentatorów: para, której taniec bywał spektakularny, nie zebrała wystarczającego wsparcia publiczności. W recenzjach programu podkreślano, że choć jurorzy dostrzegli pazur i charakter w ich występie, to jednak to widzowie mieli ostatnie słowo.
Ten odcinek nie tylko przyniósł stratę jednej pary, ale też zwrócił uwagę na to, co często zapominamy: że Taniec z Gwiazdami to nie tylko rywalizacja techniczna, lecz także gra w odbiór, w sympatię, w narrację. Uczestnicy zatańczyli pod światłami, ale kto zostaje – zależy także od tego, jak potrafią zagrać poza parkietem. Jubileuszowa edycja pokazała: czasem najlepszy taniec nie wygrywa głosowania.
W piątym odcinku jubileuszowej, 17. edycji Tańca z Gwiazdami pojawiło się dziewięć par — wszyscy ci, którzy uniknęli pożegnania w odcinku czwartym, mieli szansę walczyć dalej. Jednak to, co przykuło uwagę najbardziej, to reakcje na eliminację Lanberry w poprzednim odcinku — społeczność internetowa zareagowała falą protestu.
Gdy jury i widzowie zdecydowali, że z programem musi pożegnać się wokalistka, część fanów nie kryła zdziwienia, domagając się „sprawiedliwszego” podliczenia głosów. W komentarzach pojawiały się opinie typu: „to nie ona powinna odpaść”, „niesprawiedliwe”, „straciłam ochotę oglądać”. Krytykowano też decyzję jurorską — internauci twierdzili, że inne występy były słabsze, a Lanberry otrzymała głosy od widzów, które nie wystarczyły z powodu niedoskonałego systemu.
Człowiek wychodzi z odcinka i zastanawia się, kto naprawdę rządzi w Tańcu z Gwiazdami — jurorzy czy widzowie? Jubileuszowe emocje nabierają ostrzejszych konturów, gdy eliminacje stają się polem medialnej walki. A reakcje fanów — nieprzychylne decyzji — pokazują, że w erze mediów społecznościowych kariera uczestników bywa krucha, gdy serca i akceptacja publiczności nagle zostaną zweryfikowane.
Maja Bohosiewicz zaprosiła na parkiet “Tańca z Gwiazdami” córeczkę, Leonię. 8-latka nie mogła doczekać się występu. Przed publicznością mogła pokazać, na co ją stać w stylu Broadway’u. W balowej sukni towarzyszyła mamie i Albertowi Kosińskiemu, a także sama wykonała kilka imponujących ruchów, w tym perfekcyjną gwiazdę.
Choreografię zakończyła szpagatem, czym wywołała zachwyt jurorów. Jury było oczarowane dziewczynką, a także pochwaliło Maję Bohosiewicz za cudowny występ. Co więcej, całość dopełniła siostra, Sonia Bohosiewicz, która zaśpiewała na żywo. Układ oceniono na 36 punkty.
Mała Leonia w rozmowie z Pauliną Sykut-Jeżyną przyznała, że za kilka lat sama chciałaby wystąpić w jednej z edycji “Tańca z Gwiazdami”. Po reakcji publiczności i internautów jesteśmy przekonani, że Polsat jeszcze się do niej odezwie.