NFL
A “Lewy” nawet nie wszedł na boisko❗ ➡
Po szalonym meczu FC Barcelona wygrała w Sewilli z Realem Betis 5:3. Mistrzowie Hiszpanii prowadzili już czterema golami, ale w końcówce dali sobie strzelić dwa. Bohaterem był zastępca Roberta Lewandowskiego, który zdobył hat-tricka. A Polak nawet nie wszedł na boisko. Oto dlaczego.
Po ostatnim meczu można było się spodziewać, że w kolejnym Robert Lewandowski zasiądzie na ławce rezerwowych. Nie chodziło tylko o zmarnowany rzut karny, ale i o jego grę. Polak raził wieloma błędami technicznymi, nie do końca rozumiał się też z kolegami, choć w tym przypadku nie była to tylko jego wina.
Jego miejsce na środku ataku zajął Ferran Torres, który ustalił wynik ostatniego spotkania z Atletico Madryt na 3:1. Na lewej flance pojawił się inny piłkarz, który we wtorek dał dobrą zmianę z ławki — Marcus Rashford. Na prawym skrzydle Hansi Flick wystawił z kolei Roony’ego Bardghjiego, który w poprzednich pięciu meczach Szwed nawet nie powąchał murawy.
Po raz pierwszy na “10” w seniorskim meczu Barcelony wyszedł natomiast Lamine Yamal. 18-latek i tak często szukał okazji do rozpoczęcia akcji na swojej nominalnej pozycji. W pierwszym składzie zabrakło natomiast Raphinhi, który przeciążył mięsień w kontuzjowanej jeszcze niedawno nodze.
Gorzej ten mecz dla Barcelony rozpocząć się nie mógł. Betis wyszedł na prowadzenie już w szóstej minucie. Lewą stroną przedarł się Ez Abde i wyłożył piłkę do Cucho Hernandeza. Ten nieczysto w nią trafił, ale z dobitką pospieszył jeszcze Pablo Fornals. Jego strzał został przyblokowany przez Alejandro Balde, do bezpańskiej piłki dopadł Antony i strzałem z niewielkiej odległości od poprzeczki zaskoczył Joana Garcię. Goście zgłaszali spalonego, ale jego linię złamał Jules Kounde, który wcześniej dał się ograć Ezowi Abde.
Na wyrównanie nie trzeba było długo czekać. Yamal i Bardghji szybko rozegrali akcję na prawej stronie pola karnego, piłka trafiła na skrzydło do Kounde, który wyłożył ją Ferranowi, a ten nie zmarnował okazji. W 13. minucie było już 1:2. Tym razem mierzone dośrodkowanie posłał Bardghji, a Ferran popisał się znakomitym wolejem. Piłka przeleciała między nogami Alvaro Vallesa i zatrzepotała w siatce.
W 25. minucie Bardghji sam mógł wpisać się na listę strzelców. Pedri uruchomił prostopadłym podaniem Rashforda, ten dośrodkował w kierunku Szweda, który uderzył nożycami. Nie trafił jednak czysto w piłkę.
W kolejnej akcji już się nie pomylił. Dostał podanie z głębi pola od Pedriego, przyjął piłkę lewą nogą, po czym przełożył na prawą i uderzył potężnie w krótki róg. Bramkarz Betisu był bez szans.
Właściwie wszystko wychodziło za to Ferranowi. W 40. minucie zdecydował się na strzał z dystansu, piłka odbiła się od rywala, czym kompletnie zmyliła golkipera Betisu. Tym samym po niemal dwóch latach Hiszpan znów zanotował hat-tricka w wyjazdowym meczu z Betisem.
W kolejnej akcji szczęście już go opuściło. Wygrał walkę o piłkę z Natanem i z ostrego kąta chciał skierować ją między nogami Vallesa, ale ta najpierw odbiła się od jednej, później od drugiej kończyny, po czym bramkarz gospodarzy ją złapał.