NFL
Mamy kozaka. Pozamiatał”. PZPN wyłowił w USA wielki talent
PZPN odkrył kopalnię talentów. Okazuje się, że nie tylko w Anglii czy w Niemczech można znaleźć zdolnych piłkarzy z polskimi korzeniami. Takim miejscem stały się ostatnio USA. – Mamy stamtąd jednego kozaka. Nazywa się Zachary Zalewski – mówi Maciej Chorążyk, szef skautingu zagranicznego PZPN, który zdradza nam kulisy procesu wyszukiwania polskich piłkarzy za granicą. Wymienia m.in. nazwisko jednego bardzo znanego gracza, który był wręcz podekscytowany perspektywą gry dla Polski. Wszystko się zmieniło, gdy kupił go Arsenal.
Jarosław Koliński: Pamiętasz, co dostałeś na 50. urodziny?
Maciej Chorążyk (szef skautingu zagranicznego PZPN): Trudno zapomnieć… Koszulkę reprezentacji Polski z nazwiskiem “Dybala” i numerem 21.
Ktoś był wyjątkowo złośliwy.
To było nawiązanie do sytuacji sprzed lat. Kiedy Dybala miał 14 lat, dostałem cynk od znajomego, że Paulo ma polskie korzenie. Znalazłem jego profil na Facebooku i przy pomocy translatora zapytałem, czy byłby zainteresowany grą dla Polski. Odpisał, że dziękuje, ale nie, bo chce grać dla Argentyny. I tyle
Po latach przypomniała mi się ta historia, kiedy Dybala zaczął grać we Włoszech i był już znanym piłkarzem. W serwisie X opublikowałem tamtą rozmowę z Paulo. W ramach ciekawostki, że ma polskie korzenie i że nawiązaliśmy z nim kontakt.
Wylał się wielki hejt na PZPN, że to organizacja niepoważna, bo załatwia takie sprawy przez Facebook. Byłem w szoku, że tak niewinna w gruncie rzeczy wymiana zdań, może wywołać aż tak negatywne reakcje. Zwłaszcza, że dzisiaj Facebook czy Instagram to są zupełnie naturalne narzędzia do wyszukiwania piłkarzy z polskimi korzeniami. Często na tych komunikatorach szukamy kontaktu do rodziców takich dzieci.
W dużym skrócie: na wyszukiwaniu zawodników grających w Europie lub w innych częściach świata, którzy mogliby występować w przyszłości w reprezentacji Polski. Ja zajmuję się organizacją corocznych spotkań dla Polaków w Londynie i Kolonii oraz campów w USA. Koordynuję również pracę ok. 40 skautów, których mamy na całym świecie. Raportują oni, kiedy znajdą ciekawego piłkarza polskiego pochodzenia.
Tacy gracze mogą również sami się do nas zgłaszać. Wystarczy na stronie PZPN wejść w zakładkę “Gramy dla Polski” i założyć profil. Zajmuje to pięć minut. Kiedy profil zostaje założony, ja od razu dostaję potwierdzenie e-mailem. W taki sposób trafił do nas Matty Cash.
Sam. Kiedy dostałem maila, zrobiłem duże oczy. Pomyślałem: “Co jest?”. Wiedziałem oczywiście, że jest taki piłkarz, że gra w Premier League, ale że założył profil na naszej stronie, było wręcz szokujące. Chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do naszego ówczesnego skauta w Wielkiej Brytanii Przemka Soczyńskiego. Bo zastanawiałem się, czy to nie jest jakiś żart. Przemek wybadał sytuację, rozmawiał z ojcem piłkarza i ten potwierdził, że Cash naprawdę chce grać dla Polski.
Nigdy nie doszukuję się drugiego dna. Wiadomo, każdy może pomyśleć, że w Anglii na jego pozycji gra czterech topowych zawodników i dlatego wybrał Polskę. Ale ja zauważyłem u niego pełną determinację w całym procesie starań o grę dla naszej reprezentacji. Przemek spotkał się i z Mattym i z jego tatą i był wręcz zachwycony ich pozytywnym nastawieniem do całej sprawy. Mama, Polka, też była przeszczęśliwa.
tak robię swoje. Bo nie jestem w stanie zweryfikować, że ewidentnie ktoś ma złe intencje. I nie mogę nikogo oskarżać o takie.
Wracając do internetowego systemu “Gramy dla Polski” — ilu dziś piłkarzy już się zgłosiło?
Czekaj, niech sprawdzę. Sześciu. Widzę tu dziewczynę z Anglii, i dwóch chłopaków — jeden z Kanady i jeden z USA. Kliknę przykładowo na jednego, zakładam, że pewnie nie ma polskiego paszportu. O, jednak ma! No to będziemy go ścigać.
Ponad 2600. Po tym, jak pojawią się w bazie, wstępnie weryfikujemy, kto to jest. Jeśli gracz wydaje się interesujący, łapiemy za telefon, dzwonimy do klubu z prośbą o jakieś wideo lub wysyłamy kogoś na obserwację, by wybadać, jaki poziom reprezentuje. Oczywiście skupiamy się głównie na zawodnikach występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej, bo nie możemy się koncentrować na np. trzeciej lidze niemieckiej. W tym przypadku czekamy, aż wejdą na wyższy poziom. Zwłaszcza że konkurencja jest coraz większa. Szkolenie w Polsce rozwinęło się na tyle, że coraz trudniej znaleźć za granicą piłkarza, który przewyższa chłopaków mieszkających w Polsce.
Trudno jest rywalizować z Anglikami i Niemcami o talenty z polskimi korzeniami? Bo wiadomo, że jeśli się wyróżniają, mają ofertę gry także z tamtych krajów.
Jest coraz trudniej. Co prawda jest to emigracja bardzo związana z Polską, dzieci ferie i wakacje spędzają w Polsce u babci, ale jednocześnie są one urodzone w Anglii czy w Niemczech, związane z tamtymi środowiskami, więc nie czują już takich związków z naszym krajem. A trudno jest także dlatego, że jak tylko my powołamy takiego chłopaka, to praktycznie zawsze powołany jest również przez kadrę z tego drugiego kraju.