NFL
— Nigdy nie miałem złych inwestycji. No może poza fundowaniem sztucznych piersi swoim byłym dziewczynom — mówi w swoim stylu Nicki Pedersen, który przez kilkadziesiąt lat pracy w Polsce dorobił się fortuny, ale też kalectwa ➡
Nigdy nie miałem złych inwestycji. No może poza fundowaniem sztucznych piersi swoim byłym dziewczynom — mówi w swoim stylu Nicki Pedersen, który przez kilkadziesiąt lat pracy w Polsce dorobił się fortuny, ale też kalectwa. Ikoniczny Duńczyk zbliża się do 50. urodzin, jednak ani myśli rezygnować z rywalizacji z młodszymi nawet o 30 lat przeciwnikami. Pedersen w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wraca do koszmarnego popołudnia z czerwca 2022 r., gdy po wypadku w Grudziądzu mógł stracić nogę, a nawet życie.
Ostatni Gladiator” — tak w 2023 r. zatytułowano serial o Nickim Pedersenie, który pamięta jeszcze czasy rywalizacji z Tomaszem Gollobem o mistrzostwo świata. Niezmordowany Duńczyk przeszedł długą drogę, by dojść na sam szczyt i mimo że według wielu spadł z niego już kilka lat temu, to wciąż myśli o wygrywaniu kolejnych biegów.
I to wszystko mimo 48 lat na karku, mając w pamięci ponad 30 złamanych kości czy śmierć przyjaciela na torze we Wrocławiu. Ciężko znaleźć bardziej szaleńczego zawodnika w historii żużla — rywale, wyjeżdżając do biegu z Pedersenem, myśleli tylko o tym, żeby uciec z jego pola rażenia. Trzykrotny indywidualny mistrz świata z okazji premiery swojej autobiografii opowiada o tym, co działo się w jego barwnym życiu, ale także o tym, co dopiero przed nim.
Jan Juszczuk: Jesteś szczerym gościem, ale i tak muszę zapytać, czy było trudno napisać tę książkę?
Nicki Pedersen: Nigdy nie myślałem o tym, czy będzie to trudne do napisania, bo ja nigdy nie żałowałem rzeczy, które robiłem w przeszłości. Jeśli nie jesteś szczerym gościem, to ciężko jest osiągnąć to, co ja osiągnąłem. Bo to było 100 proc. prawdy. Jeśli chcesz napisać książkę, którą ludzie będą chcieli, to musisz dać w niej dużo siebie. Nie jestem pewien, czemu napisałem tę książkę, wydaje mi się, że chciałem coś z powrotem oddać sportowi. Przeszedłem swoją drogę i wszystkie rzeczy, które zrobiłem, miło wspominam. Oczywiście, było na tej drodze kilka nierówności. Chciałem dać coś od siebie fanom, mediom — myślą, że wiedzą o mnie wszystko, ale tak nie jest. Są tu historie, które opowiadam po raz pierwszy. Z moją rodziną, w tym z moją dziewczyną Nataschą, jesteśmy wobec siebie szczerzy. Wiemy, że mamy za sobą pewną przeszłość. Pewne relacje, ale to już za nami. Chcę opowiedzieć, przez co musiałem przejść przez ostatnie 20 lat.
Myślę, że było w tej książce sporo rzeczy, które i tak ich zaskoczyły. Wiedzą, że jestem wobec nich szczery, ale na koniec dnia i tak będą jakieś historie, których nigdy im nie mówiłem. Nie zawsze było mi po drodze z rodzicami, głównie przez dzieciństwo i ich podejście, ale z kolei bez tego nie miałbym tej energii i motywacji do zostania mistrzem świata. Wiedziałem, że muszę skupić się na sobie i odnaleźć siebie. Ta książka to również pewien sposób terapii dla moich najbliższych. Ta książka spowodowała, że moja rodzina stała się sobie nawet bliższa. Nie wiem, czy jest im z tego powodu przykro, ale moi rodzice zdali sobie sprawę, że popełnili kilka błędów. Ale to też był sposób, żebym do nich dotarł. Nie winię ich za nic, a nawet jestem im wdzięczny za to, jakimi byli rodzicami, bo przez to mogłem iść moją drogą.
Szanuję bardzo swojego brata. Za co się nie zabrał, to robił to bardzo dobrze. Jest trzy lata starszy. Ale nie czułem zazdrości. Z perspektywy czasu rozumiem swojego ojca. Jednak nigdy nie zrobiłbym tego moim dzieciom, bo to nie było fajne. Nie byłem z tego wszystkiego zadowolony, ale to bardzo przyjemne uczucie móc coś udowodnić ojcu. Na pewno było to poniekąd motywujące, ale to nie był główny cel tego wszystkiego. Wiedziałem, że mogę iść swoją drogą, bo i tak nikt niczego się po mnie nie spodziewał.