To patola!”. Zandberg nie wytrzymał po słowach Mentzena. Poszło o picie w pracy

To patola!”. Zandberg nie wytrzymał po słowach Mentzena. Poszło o picie w pracy

Podczas gdy Sławomir Mentzen roztaczał wizję Sejmu jako “bardziej ludzkiego miejsca” dzięki rozmowom przy barowym stoliku, Adrian Zandberg sprowadził go na ziemię jednym, potężnym słowem: “patola”. Ostra wymiana zdań między liderami Konfederacji i Razem to starcie dwóch światów – polityki w pubie kontra polityki w biurze. Ta wojna o styl w pracy rozlała się po całym internecie.

Wszystko zaczęło się, gdy Sławomir Mentzen z iście wolnościową fantazją stanął w obronie sejmowego baru. W wywiadzie dla Radia ZET niemal romantycznie opisywał, jak spotkania przy szklanicy budują ponadpartyjne mosty, a zakaz, którego domaga się Partia Razem, odczłowieczyłby polski parlament. Jego zdaniem bez alkoholu Sejm stałby się po prostu “mniej ludzkim miejscem”.

Sławomir Mentzen argumentował, że to właśniew słynnym barze “za kratą”, nawiązują się ponadpartyjne znajomości i toczą się najważniejsze rozmowy. Bez tego, jak twierdzi, politycy stracą ze sobą kontakt.

Czasem posłowie siedzą wieczorami w barze “za kratą”, kilka razy też tam byłem. Jeśli się zabierze tę możliwość, to już w ogóle stracimy kontakty ze sobą. Tak można przynajmniej poznać posłów z innej partii, wymienić się perspektywami. Po alkoholu często lepiej się rozmawia. Gdyby tego nie było, to Sejm stanie się trochę mniej ludzkim miejscem.

Lider Konfederacji nie omieszkał też wbić szpili swoim politycznym przeciwnikom, ironizując na temat ich pomysłów.

Niepoważne. Socjaliści, komuniści to ludzie, którzy nienawidzą innych, chcą im uprzykrzyć życie. Nie wiem, jak oni chcą zakazać spożywania alkoholu w hotelu poselskim. Będą chodzić po pokojach posłom i jak na wycieczkach walić w drzwi?

Na tak postawioną sprawę nie trzeba było długo czekać na reakcję. Adrian Zandberg, lider Partii Razem, odpowiedział krótko, dosadnie i bez owijania w bawełnę. Jego wpis w mediach społecznościowych to prawdziwy nokaut. Polityk postawił sprawę jasno: Sejm to miejsce pracy, a nie imprezownia

Krótka piłka, Sławomir Mentzen – albo impreza, albo praca. Jak nie możesz wytrzymać dnia w pracy bez kielicha, to masz problem. Sprzedaż wódki w trakcie posiedzeń Sejmu, pijani posłowie na sali głosowań to patola. Chcesz się napić? Idź sobie do knajpy gdzieś indziej. Po pracy.

Słowa Zandberga o “patoli” natychmiast stały się wiralem, a spór o kulturę picia w parlamencie wszedł na zupełnie nowy poziom. Lider Lewicy jasno dał do zrozumienia, że nie ma zgody na traktowanie budynku parlamentu jak pubu.

Awantury i interwencje Straży Marszałkowskiej. To dlatego w Sejmie wrze
Debata o alkoholu w Sejmie nie wzięła się znikąd. To pokłosie serii głośnych incydentów, które podważyły powagę parlamentu. Media regularnie donosiły o głośnych imprezach w hotelu sejmowym, które niejednokrotnie kończyły się interwencją Straży Marszałkowskiej.

Najgłośniejsza była niedawna biesiada polityków PiS z Dariuszem Mateckim i Łukaszem Mejzą na czele. Świętowanie zaprzysiężenia Karola Nawrockiego było tak huczne, że echem niosły się nie tylko wulgaryzmy i krzyki, ale też twórczość własna w postaci przyśpiewki: “Staszek piątka, Tomek dycha, a dwudziestka dla Giertycha”. Zabawa była tak przednia, że musiała interweniować Straż Marszałkowska, a cała afera skończyła się notatką służbową. W reakcji na te ekscesy marszałek Szymon Hołownia zdecydował się na częściowe ograniczenie sprzedaży alkoholu, wyłączając z niej gości zapraszanych przez posłów

Choć ostre słowa Adriana Zandberga odbiły się szerokim echem, okazuje się, że w kuluarach sejmowych panuje zgoła inna atmosfera. W tej jednej kwestii politycy, niczym na spotkaniu integracyjnym, mówią zaskakująco jednym głosem. Uważają, że całkowity zakaz alkoholu w Sejmie to przesada. Robert Telus z PiS twierdzi, że “jak ktoś chce się napić piwa, to zrobi to w hotelu albo na mieście”. Z kolei Dariusz Wieczorek z Lewicy wtóruje mu, mówiąc: “Jak nie będzie piwa w restauracji, to wszyscy będą sami przynosić w torbach”. Nawet Marcin Józefaciuk z Koalicji Obywatelskiej nie widzi problemu, rozróżniając hotel od Sejmu.

A co na to Polacy? Tutaj zgody nie ma. W sondzie Radia ZET aż 88 procent respondentów opowiedziało się za całkowitym zakazem alkoholu w Sejmie. Przepaść między opinią publiczną a ponadpartyjną sztamą na Wiejskiej jest gigantyczna i pokazuje, że w tej sprawie politycy wydają się żyć w zupełnie innej rzeczywistości niż ich wyborcy.

“Ludzkie miejsce” kontra “patola”. Wojna o to, czym ma być Sejm
Ostatecznie gorący spór na linii Mentzen-Zandberg to coś więcej niż kłótnia o piwo. To fundamentalna walka o wizerunek i standardy polskiej polityki. Z jednej strony mamy wizję “ludzkiego” parlamentu według lidera Konfederacji, gdzie nieformalne rozmowy przy kuflu mają cementować relacje. Z drugiej – twarde stanowisko lidera Razem, dla którego Sejm to przede wszystkim miejsce pracy, a alkohol w nim to symbol upadku i “patologii”.

Podczas gdy posłowie w dużej mierze bronią status quo, a internet grzmi z oburzenia, pytanie pozostaje otwarte: czy polski parlament ma być bliżej pubu, czy biura? Odpowiedź na nie zdefiniuje kulturę polityczną na lata.