NFL
Totalna sensacja w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Nikt by tego nie wymyślił
W ostatnich latach miały miejsce trzy przypadki, gdy selekcjoner reprezentacji Polski na zajęciach przedmeczowych desygnował do gry potencjalny skład. W dwóch pierwszych przypadkach oficjalna jedenastka znacznie się różniła od tej z treningu. Do trzech razy sztuka? Z naszych informacji wynika, że nie. Jan Urban szykuje ponadto totalną niespodziankę w kwestii obsady pozycji bramkarza. Nie zabraknie głośnych powrotów oraz debiutu. Wiemy także, co z Robertem Lewandowskim. Mecz Polska — Nowa Zelandia w czwartek o godz. 20.45.
11 listopada 2021 r. Paulo Sousa pierwszy raz od niepamiętnych czasów otwiera cały przedmeczowy trening dla dziennikarzy. Są ku temu dwa podstawowe powody. Naszym rywalem jest Andora, jedna z najsłabszych reprezentacji Europy. Poza tym Estadi Nacional w stolicy tego minipaństewka okalają bloki, z których i tak łatwo można dojrzeć to, co dzieje się na murawie.
11 października 2023 r. Michał Probierz pierwszy raz od niepamiętnych czasów otwiera cały przedmeczowy trening tak dla dziennikarzy, jak i dla kibiców. Są ku temu dwa podstawowe powody. Naszym rywalem są Wyspy Owcze, jedna z najsłabszych reprezentacji Europy. Poza tym to debiut nowego selekcjonera, chce więc wysłać w świat pozytywny przekaz, że nie ma nic do ukrycia.
Na obu treningach w pewnym momencie część kadrowiczów włożyła znaczniki i zagrała przeciwko reszcie kolegów. To wyraźnie sugerowało, kto nazajutrz wystąpi od pierwszej minuty. Nic bardziej mylnego. Sousa wprowadził cztery zmiany w wyjściowym składzie. Probierz — trzy.
8 października 2025 r. Jan Urban całego treningu nie otwiera, ale w trakcie 15 minut dostępnych dla dziennikarzy wręcza znaczniki 10 zawodnikom z pola. Otrzymują je Przemysław Wiśniewski, Jan Ziółkowski, Tomasz Kędziora, Paweł Wszołek, Kacper Kozłowski, Bartosz Kapustka, Przemysław Frankowski, Kamil Grosicki, Karol Świderski i Krzysztof Piątek.
Zanosi się na to, że i tym razem selekcjoner nie będzie trzymał się tego zestawienia. Tak czy owak, będzie to zupełnie eksperymentalny skład
Już wcześniej niemal wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że tym razem Łukasz Skorupski usiądzie na ławce rezerwowych. I także niemal wszyscy twierdzili, że przeciwko Nowej Zelandii to Kamil Grabara dostanie szansę w bramce. Zanosi się jednak na totalny zwrot akcji.
Z naszych informacji wynika, że to nie golkiper VfL Wolfsburg, a Bartłomiej Drągowski ma wystąpić od pierwszej minuty z Nową Zelandią. Bramkarz Panathinaikosu zbiera dobre recenzje w Grecji i wiele na to wskazuje, że po ponad trzech latach dostanie szansę w meczu reprezentacji Polski.
Wychowanek Jagiellonii Białystok od dłuższego czasu dość regularnie przyjeżdża na zgrupowania Biało-Czerwonych. Po raz pierwszy pojawił się na nim w październiku 2018 r., ale na debiut musiał poczekać kolejne dwa lata (5:1 z Finlandią za Jerzego Brzęczka). Kolejny występ zaliczył 20 miesięcy później (1:6 z Belgią) i na tym licznik jego występów z orłem na piersi się zatrzymał. Bynajmniej nie dlatego, że w Brukseli dał się pokonać tyle razy. Gdyby nie jego interwencje, kadra Czesława Michniewicza przyjęłaby dwucyfrówkę.
Teraz ma w końcu otrzymać możliwość zaprezentowania swoich umiejętności także w trakcie meczu, a nie tylko na treningach. Jeśli tak się stanie, towarzyskie starcie z ekipą z Antypodów będzie dla niego szansą na to, by w przyszłości powalczyć o coś więcej niż miejsce na ławce rezerwowych.
Nie jest zarazem powiedziane, że Drągowski rozegra całe spotkanie. Urban może zdecydować się na zmianę w przerwie, by przetestować także Grabarę.
Jan Urban postawi na debiutanta
Mogłoby się wydawać, że mecz towarzyski to idealna okazja do przetestowania ustawienia z czwórką obrońców. Zanosi się jednak na to, że nic z tego nie będzie. Na przedmeczowej konferencji selekcjoner został zapytany, czy nie kusi go, by postawić na dwójkę, a nie trójkę stoperów. — Kusić mnie kusi, ale raczej nic z tego nie wyjdzie — odparł bez ogródek. Nie posądzamy Urbana aż o taki blef, więc typujemy grę trójką w tyle — przynajmniej w fazie ataku.
W porównaniu z oboma wrześniowymi meczami miejsce w linii obrony zachowa najprawdopodobniej tylko Przemysław Wiśniewski. Bynajmniej nie dlatego, że Jan Bednarek czy Jakub Kiwior obniżyli loty. Wręcz przeciwnie. Obaj są prawdziwymi filarami FC Porto. Popularne Smoki nie zaznały jeszcze w tym sezonie goryczy porażki, a z polskim duetem na środku obrony nie straciły nawet jednej bramki.
Wygląda na to, że Urban będzie chciał ich oszczędzić na niedzielny mecz z Litwą. Nie bez przyczyny już kilkakrotnie nadmieniał podczas tego zgrupowania, że Bednarek i Kiwior należą do tych zawodników, którzy w ostatnim czasie grają dużo. Na dodatek ostatnie spotkanie skończyli po północy z niedzieli na poniedziałek i z opóźnieniem dotarli na zbiórkę reprezentacji Polski.
Biorąc ponadto pod uwagę, że selekcjoner powtarza słowa o potrzebie przyjrzenia się nowym zawodnikom, wszystko składa się w jedną całość. Miejsca stoperów FC Porto powinni zająć Tomasz Kędziora i Jan Ziółkowski. Dla drugiego z nich będzie to debiut w seniorskiej kadrze.
Nikt nie ostanie się w pomocy?
Najwięcej niewiadomych jest w drugiej linii. Pewniakami do zajęcia miejsc na wahadłach wydają się być Przemysław Frankowski i Paweł Wszołek. Alternatywą jest Michał Skóraś, który po transferze do KAA Gent wyraźnie odżył. To też piłkarz, który bardziej od wymienionej dwójki pasuje profilem do stylu gry wielkiego nieobecnego, Nicoli Zalewskiego.
Skoro Urban chce się przyjrzeć nowym zawodnikom, to najgłębiej ustawionym spośród środkowych graczy drugiej linii będzie zapewne Jakub Piotrowski. 28-latek od dłuższego czasu nie występuje jako defensywny pomocnik, ale podczas wrześniowego zgrupowania selekcjoner powtarzał, że bierze go pod uwagę pod kątem gry na tej pozycji.