NFL
Reszta dzieci odniosła poważne obrażenia, jeden z chłopców stracił w wypadku nogę. Więcej w komentarzu
Uciekał po tym, jak wjechał w grupę dzieci w Łebieńskiej Hucie. 33-letni mieszkaniec powiatu kościerskiego został zatrzymany kilka godzin po tragicznym wypadku, w którym zginęło jedno dziecko, a troje zostało rannych
Około dwie godziny po wypadku funkcjonariusze dotarli do 33-letniego mieszkańca powiatu kościerskiego. Został ujęty w jednym z domów na terenie tego powiatu. Policja nie ujawnia na razie, czy był pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jak przekazała oficerka prasowa wejherowskiej komendy, mężczyzna nie stawiał oporu. Został przewieziony na komendę, gdzie trwają czynności z jego udziałem. Prokuratura ma zdecydować o postawieniu zarzutów dotyczących spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. – Tożsamość mężczyzny ustalił nasz wydział kryminalny, naczelnik tego wydziału. I dzięki temu, że tożsamość była tak szybko ustalona, szybko prowadzone były działania poszukiwawcze za sprawcą, który oddalił się z miejsca wypadku. Jest to 33-latek z powiatu kościerskiego – powiedziała w TVN24 Anetta Potrykus, oficerka prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Wejherowie. – Był w domu, ale nie wiem, czy w swoim – dodała policjantka.
Przypomnijmy, do tragedii doszło we wtorkowy (7 października) wieczór w miejscowości Łebieńska Huta, położonej w powiecie wejherowskim. Około godziny 19.30 samochód osobowy potrącił czworo dzieci w wieku od 10 do 16 lat. Troje z nich poruszało się na rowerach, jedno szło pieszo. Najmłodsze dziecko zginęło na miejscu. Pozostała trójka została z poważnymi obrażeniami przetransportowana do szpitali, jedno z nich śmigłowcem. Jeden z chłopców stracił nogę. – Wiemy też, że dwóch spośród poszkodowanych było braćmi – relacjonował we wtorek wieczorem cytowany przez “Fakt” kpt. Andrzej Zalewski ze straży pożarnej w Wejherowie. Kierowca, zamiast udzielić pomocy, uciekł.
Policjanci z Wejherowa natychmiast rozpoczęli akcję poszukiwawczą. Wykorzystano m.in. patrole z Gdańska i analizę nagrań z kamer monitoringu. Dzięki szybkiemu ustaleniu tożsamości mężczyzny, jego zatrzymanie było tylko kwestią czasu. – Jeden z nastolatków zmarł na miejscu mimo prowadzonej reanimacji. Drugi chłopiec doznał bardzo poważnego urazu nogi – konieczna była amputacja, której dokonano na miejscu zdarzenia – opisywał wydarzenia w Polskim Radiu 24 kpt. Zalewski. Na miejscu pracowali policjanci, strażacy i ratownicy medyczni. Droga była zamknięta przez kilka godzin. Śledczy zabezpieczyli ślady i ustalają, z jaką prędkością poruszał się samochód oraz czy kierowca mógł zauważyć dzieci wcześniej. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura w Wejherowie