NFL
Podróż prezydenta Nawrockiego i ministra Sikorskiego do USA wywołała kontrowersje. Oddzielne loty stały się punktem zapalnym w relacjach Kancelarii Prezydenta i MSZ.
Karol Nawrocki i Radosław Sikorski udali się na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Prezydent i minister spraw zagranicznych do USA polecieli jednak oddzielnie. Sprawa otrworzyła nowy wątek w sporze na linii Kancelaria Prezydenta-MSZ. Marcin Przydacz stwierdził, że wypowiedzi Pawła Wrońskiego to “próba wywołania skandalu”.
Karol Nawrocki kontynuuje wizytę w Stanach Zjednoczonych. Do USA udał się również Radosław Sikorski. Głowa państwa i szef MSZ wyruszyli z Polski różnymi samolotami. Decyzja wywołała wiele pytań o relacje na linii Kancelaria Prezydenta-MSZ. Do sprawy odniósł się Paweł Wroński.
Informuję, że do tej pory istniała elegancka tradycja zapraszania przez prezydenta RP szefa dyplomacji na pokład samolotu, lecącego na sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ” — napisał rzecznik MSZ. Z tym nie zgodził się Marcin Przydacz. “Nieprawda. Nie ma takiej tradycji” — odpowiedział.
Szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta był pytany o sprawę podczas briefingu dla polskich mediów. — Nie sposób nie reagować, kiedy pojawiają się kłamstwa jakoby prezydent celowo miał nie zapraszać kogoś na pokład samolotu, jakoby miałby zerwać z jakąś tradycją. Trzeba na to reagować — mówił Przydacz.
Prezydencki minister stwierdził, że “jeżeli pan rzecznik Wroński kłamie, to trzeba po prostu na to reagować”. — Nie było żadnej takiej tradycji. Minister Sikorski nie wnioskował o przelot wspólny z panem prezydentem. Traktujemy to raczej jako próbę wywołania skandalu, afery — dodał.
Jeśli kogokolwiek mielibyśmy wzywać do porządku, to myślę, że pan premier powinien wezwać przede wszystkim Ministerstwo Spraw Zagranicznych do porządku, bo ewidentnie niektórym tam nerwy puszczają — podsumował Przydacz.