Sensacyjne 45. minut i zwrot po przerwie!

Reprezentacja Włoch długo nie potrafiła przełamać estońskiej defensywy w spotkaniu eliminacji MŚ 2026 i po pierwszej połowie pachniało nawet niespodzianką. Dopiero po przerwie zespół Gennaro Gattuso przyspieszył i zwyciężył aż 5:0. Mimo wygranej sytuacja Italii w tabeli grupy I wciąż pozostaje skomplikowana. A na wszystko z niepokojem mogą spoglądać… Polacy. Tłumaczymy dlaczego.

Od pierwszych minut w Bergamo przewagę mieli faworyci, ale mimo prób Sandro Tonalego, Matteo Politano czy Mattii Zaccagniego pod bramką gości brakowało konkretów. W 33. minucie dobrej okazji nie wykorzystał Moise Kean. Dopiero tuż przed przerwą Azzurri byli naprawdę bliscy gola, ale Karl Hein po strzale Matteo Reteguia odbił piłkę na poprzeczkę.

Ostatecznie do przerwy utrzymał się wynik 0:0, a na trybunach dało się słyszeć wyraźne niezadowolenie włoskich kibiców. Po zmianie stron ataki Italii nie ustawały, ale estoński golkiper wciąż zachowywał czyste konto. W 58. minucie świetnie dysponowany Hein w końcu jednak skapitulował. Po fenomenalnym dograniu Reteguia, futbolówkę do siatki głową wpakował Kean.

Dziesięć minut później było już 2:0. Po podaniu Giacomo Raspadoriego na listę strzelców wpisał się Retegui. Po dwóch kolejnych minutach Włosi mogli natomiast świętować… trzeciego gola. Rozbitych Estończyków tym razem skarcił sam Raspadori. Krótko po tym goście stanęli przed szansą na premierowe trafienie, ale znakomicie interweniował Gianluigi Donnarumma

W ostatnich minutach miejscowi dopisali na swoje konto jeszcze dwa gole. Na 4:0 trafił Retegui, a końcowy wynik ustalił Alessandro Bastoni. Tym samym Włosi wygrali 5:0, dzięki czemu po trzech rozegranych spotkaniach mają na koncie 6 pkt. To o połowę mniej niż liderująca Norwegia i wiceliderzy z Izraela, którzy w piątek rozbili 4:0 Mołdawię. I choć obie wspomniane reprezentacje zagrały o jeden mecz więcej niż Italia, to sytuacja piłkarzy z Półwyspu Apenińskiego na pewno nie jest komfortowa

Wszystko wskazuje na to, że kluczowe będzie poniedziałkowe starcie z Izraelem. Jeśli drużyna prowadzona przez Gattuso wygra, to wyprzedzi tego rywala i znajdzie się na drugim miejscu gwarantującym baraże. A to… zła wiadomość dla Polaków, bo po sensacyjnym remisie z Holandią najbardziej realną ścieżką awansu Biało-Czerwonych na mundial są bowiem właśnie baraże. Nasza drużyna w taki sposób wywalczyła przepustkę na dwie ostatnie wielkie imprezy, ale tym razem będzie o to zdecydowanie trudniej.

A to dlatego, że Polacy niemal na pewno będą musieli zmierzyć się co najmniej jednym naprawdę mocnym rywalem. I tu jedną z możliwości są właśnie Włosi. Na ten moment nie jest to pewne, ale wiele wskazuje, że Robert Lewandowski i spółka znajdą się przed losowaniem par w drugim koszyku. Oznacza to, że w pierwszej rundzie barażów wpadną na zespół teoretycznie słabszy — z trzeciego koszyka. Gorzej może być jednak w drugim i zarazem finałowym etapie walki o mundial, gdzie będą musieli stawić czoła zwycięzcy dwumeczu pomiędzy ekipą z pierwszego a ostatniego koszyka.