Znany polityk z Pomorza w centrum skandalu. Co dalej z jego karierą w PiS? Wkrótce zapadną kluczowe decyzje dotyczące jego przyszłości.

Polityk PiS z pomorskiego powiatu lęborskiego Marcin Brodalski miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi i w takim stanie prowadził samochód. — Nie powinno być żadnej taryfy ulgowej dla takich osób. To jest potencjalny morderca na drodze. Wstyd, że ktoś taki jest w naszej partii — komentuje jeden z lokalnych polityków Prawa i Sprawiedliwości. O sprawie jako pierwsze napisało Radio Gdańsk. W rozmowie z Onetem głos zabiera wicerzecznik PiS.

Taka sytuacja nigdy nie powinna była się wydarzyć. Chcę za nią przeprosić — powiedział w rozmowie z dziennikarzem Radia Gdańsk Marcin Brodalski, który w sobotę został zatrzymany przez policjantów za spowodowanie kolizji i jak się później okazało, także za jazdę pod wpływem alkoholu.

Polityk PiS i wiceprzewodniczący powiatu lęborskiego miał uderzyć swoim autem w inny zaparkowany samochód, a później odjechać z miejsca zdarzenia. Do zdarzenia doszło w sobotę, w pomorskim Lęborku. Policjanci szybko namierzyli sprawcę kolizji. Okazało się, że Brodalski był kompletnie pijany. Miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi.

Polityk PiS zapowiedział, że złoży rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego rady powiatu lęborskiego. Ale w Prawie i Sprawiedliwości słychać głosy, że Brodalski powinien całkowicie zniknąć z partii. Jeden z polityków PiS, który prosi Onet o zachowanie anonimowości, mówi wprost: — Nie powinno być żadnej taryfy ulgowej dla takich osób. To jest potencjalny morderca na drodze. Wstyd, że ktoś taki jest w naszej partii.

Sprawę jako pierwsze opisało Radio Gdańsk. Brodalski jest jednym z 15 członków rady programowej Radia. W Radzie Programowej Radia Gdańska są przedstawiciele 10 klubów parlamentarnych. PiS reprezentuje właśnie Brodalski.

Brodalski to znany lokalny polityk Prawa i Sprawiedliwości. Polityczne szlify zdobywał m.in. jako kierownik biura poselskiego Piotra Muellera, swego czasu rzecznika rządu.

Wicerzecznik PiS komentuje
Za jazdę pod wpływem alkoholu grozi do 3 lat więzienia. Marcin Brodalski nie podnosił dzisiaj od nas telefonów.

Sprawę dla Onetu skomentował wicerzecznik PiS Mateusz Kurzejewski. — Ten pan już zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego klubu w sejmiku. Co do przyszłości w partii, w tej sprawie będzie spotkanie na poziomie zarządu okręgowego partii. Decyzja powinna zapaść w najbliższych kilku dniach — mówi.

Podkreśla, że “najwyższym, politycznym wymiarem kary jest wyrzucenie z partii”. Wicerzecznik nie chce o niczym przesądzać, ale daje do zrozumienia, że taka opcja w przypadku Brodalskiego jest jak najbardziej na stole.