NFL
Potwierdził plotki, które od dłuższego czasu krążą na temat Legii ➡️
Robimy, nie gadamy” — powtórzył kilka razy prezes Legii Warszawa Marcin Herra podczas kilkunastominutowego wywodu otwierającego konferencję prasową. Przepraszam, briefing prasowy. A potem i tak niemiłosiernie marnował czas wypowiedziami rodem ze sztucznej inteligencji. Stracił okazję, by nie siedzieć cicho — ale w kwestii fuszerki, która wylewa się z każdego kąta przy Łazienkowskiej. Zamiast okrągłych zdań wystarczyło wypowiedzieć jedno słowo: przepraszamy. Po takim spektaklu można mieć uzasadnione obawy, czy nawet Marek Papszun zdoła podnieść ten klub z kolan.
Im dłużej podczas powitalnej konferencji Marka Papszuna słuchałem wywodów pana Herry, tym częściej zadawałem sobie to samo pytanie, co przed laty Jan Urban w kontekście Macieja Iwańskiego. Niemające puenty historyjki, które nie przekonały nawet przekonanych (o ile takowi w ogóle istnieją). Prośby, by dać władzom Legii czas, bo muszą popracować (to co do tej pory robili?). Aż w końcu obnażenie się przed całą społecznością warszawskiego klubu.
Prezes Herra potwierdził plotki, które od dłuższego czasu krążą na temat Legii. Ileż to razy można było usłyszeć, że przy Łazienkowskiej sugerują się nastrojami w mediach społecznościowych. Że wpisy są na bieżąco śledzone, co wpływa na funkcjonowanie tego klubu.
Ostatnio najczęściej przywoływany był cytat pana Herry z lipca br.: “Znamy przepis na mistrzostwo Polski”. Biorąc pod uwagę fakt, że Legia kończy rok na przedostatnim miejscu w tabeli, była to wypowiedź cokolwiek niefortunna.
Lepiej byłoby spuścić już nad nią zasłonę milczenia, ale szef Legii uznał, że otwarcie nowego rozdziału w funkcjonowaniu klubu to znakomita okazja, by do tamtych słów się odnieść. No tak, bo to rzeczywiście najbardziej paląca kwestia… Nikt go o to nie zapytał, ale poczuł się zobowiązany, by wyjaśnić, że on tych słów nie wypowiedział, tylko je potwierdził, gdy został o nie zapytany
A wystarczyło po prostu postawić na szczerość. Zamiast opowiadać jakieś quasi-ckliwe historyjki z szatni, wyłożyć kawę na ławę. To zrobiliśmy źle, to można było zrobić lepiej, to zawiodło, tu jest pole do poprawy. Zamiast silić się na górnolotne porównania, po prostu przeprosić. Dziennikarze dograli mu kilka razy do pustej bramki, ale on wolał wikłać się w niepotrzebne dryblingi.
Po niedzielnym wystąpieniu Frediego Bobicia pojawiło się wiele krytycznych głosów. No bo jak to tak dyrektor ds. operacji piłkarskich może mówić o zawodnikach, że niektórym brakuje jaj, żeby grać w koszulce Legii. Jeśli jednak alternatywą dla słów Niemca mają być frazesy rodem z podręcznika małego trenera rozwoju osobistego, to wybieram jednak bardziej bezpośredni przekaz.