NFL
Chanuka w Białym Domu: Trump organizuje obchody, Nawrocki rezygnuje Czytaj więcej:
W Białym Domu odbyła się właśnie uroczystość z okazji Chanuki (żydowskiego święta świateł upamiętniającego ponowne poświęcenie Świątyni Jerozolimskiej), która zgromadziła licznych przedstawicieli społeczności żydowskiej oraz najważniejsze osoby w państwie.
Najważniejszym punktem wieczoru był moment, w którym rabin Levi Shemtov osobiście zapalił tradycyjną świecę chanukową na dziewięcioramiennym świeczniku (menorze).
Dla wielu obserwatorów sceny politycznej w Polsce, szczególnie tych o profilu narodowo-katolickim, taki widok może być trudny do pogodzenia z wizerunkiem Trumpa jako „obrońcy chrześcijańskiej cywilizacji”, jaki chętnie kreowano w kampanii wyborczej.
Podczas gdy w Polsce kwestie religijne i obyczajowe są często polem ostrych sporów ideologicznych, amerykański prezydent po raz kolejny udowodnił, że jego relacje z Izraelem oraz środowiskami żydowskimi w USA mają charakter priorytetowy i wykraczają poza standardową dyplomację.
Atmosfera panująca podczas uroczystości była niezwykle podniosła, a jednocześnie pełna osobistych akcentów, które szybko obiegły światowe media. Do historii przejdzie zapewne moment, w którym prawnik Mark Levin złapał prezydenta USA za bark i określił go mianem „naszego pierwszego żydowskiego prezydenta”.
Tego typu deklaracje, choć wypowiedziane w tonie entuzjastycznym, stanowią potężny dysonans dla części polskich środowisk prawicowych, reprezentowanych m.in. przez Karola Nawrockiego czy innych liderów kojarzonych z IPN i polityką historyczną opartą na silnym akcencie narodowym.
Dla polityków, którzy liczyli na to, że Trump będzie ich ideologicznym taranem w walce z „lewicową agendą”, tak jednoznaczne i ciepłe opowiedzenie się po stronie tradycji żydowskiej może być odebrane jako sygnał, że amerykański pragmatyzm stoi znacznie wyżej niż europejskie wojny kulturowe.
Warto przy tym pamiętać, że Donald Trump od lat pielęgnuje te więzi, co widać było choćby przy decyzji o przeniesieniu ambasady USA do Jerozolimy, co spotkało się z ogromnym uznaniem rządu Benjamina Netanjahu, ale i mieszanymi uczuciami na arenie międzynarodowej.
Zjawisko to pokazuje fundamentalną różnicę między amerykańskim ruchem MAGA (Make America Great Again) a polską prawicą, która często importuje hasła zza oceanu. Trump, mimo retoryki skierowanej do konserwatywnych wyborców, operuje w specyficznym systemie naczyń połączonych, gdzie wsparcie wpływowych lobby i mniejszości religijnych jest kluczem do utrzymania stabilności politycznej.
Wydarzenia z tegorocznej Chanuki jasno sugerują, że nadzieje niektórych polskich strategów na to, iż Trump będzie „ich” prezydentem, mogą okazać się przedwczesne. Dla polskiej prawicy, która często definiuje się poprzez opozycję do wielokulturowości, widok Trumpa świętującego w otoczeniu rabinów jest twardym orzechem do zgryzienia.