Skoki mają nowego dominatora. Oto wyjaśnienie jego wielkiej przemiany 👀 ➡

Po zeszłorocznych mistrzostwach świata, w głowie Domena Prevca coś się zmieniło — mówi nam Jernej Damjan, komentator Eurosportu oraz pracownik słoweńskiej federacji. Opowiada też modyfikacji w technice skoczka, która zaszła jeszcze wcześniej. Gdy pytamy o kombinezon lidera PŚ, zdaniem niektórych zbyt obszerny w kroku, wraca do jednej z sytuacji z przeszłości: — Mierzyłem Domena kilka razy. Nie mogłem uwierzyć, gdy widziałem te wyniki — słyszymy.

10 lat minęło niedawno od debiutu Domena Prevca w Pucharze Świata. Zaczął znakomicie, już w czwartym konkursie stanął na podium. Tamtej zimy powtórzył ten wyczyn jeszcze raz, ale dopiero początek następnej pokazał, że rodzina Prevców wychowała kolejne złote dziecko. Jako 17-latek wygrał wówczas cztery z siedmiu pierwszych konkursów PŚ, co przełożyło się na żółtą koszulkę lidera.

By założyć ją po raz kolejnych, czekał dziewięć lat. Dziewięć lat pełnych krótkich wzlotów, ale przede wszystkim dłuższych rozczarowań jego samego i tych, którzy wiedzieli, jak duży drzemie w nim potencjał. — Po zeszłorocznych mistrzostwach świata, podczas których zdobył złoty medal, w jego głowie coś się zmieniło. Cokolwiek za tym stało, to na pewno dobra zmiana. Zresztą widzi to cały świat — mówi nam dziś Jernej Damjan.

Efekt? Prawdziwa “Domenacja” w Pucharze Świata: seria sześciu podiów, w tym cztery wygrane z rzędu. W sobotę w Klingenthal znakomity Słoweniec skakał w innej lidze. Jego przewaga nad drugim Stefanem Kraftem wyniosła 25,5 pkt.

Pierwsze poważne efekty tej przemiany widzieliśmy już latem. Do tej pory nie traktował tego okresu przygotowań zbyt poważnie, wybierając raczej inne aktywności, nie zawsze związane ze sportem. Październikowe trzecie miejsce w zawodach w Klingenthal na tle jego wcześniejszych występów w finałach Letniego Grand Prix, wyglądało jak błąd w Matrixie.

Tyle że, co zadziwiające, na igelicie błyszczał już kilka tygodni wcześniej, i w kraju, i za granicą.

— Skoki pozostały w centrum uwagi, a jego myśli latem nie błądziły gdzie indziej. Utrzymał wysoki poziom, jaki prezentował zeszłej zimy, dobrze zaadaptował się do nowych zasad. Sukcesy z zeszłego sezonu sprawiły, że stał się bardziej odpowiedzialny. Zrozumiał, że zimą jest mu o wiele łatwiej, jeśli dobrze trenuje latem. Dzięki temu nie musi się zmuszać do pogoni za formą i pośpiechu w październiku i listopadzie — mówił w rozmowie ze słoweńskimi mediami trener Robert Hrgota.

Jernej Damjan z kolei zwraca uwagę na zmianę w technice, która zaszła u skoczka jeszcze wcześniej niż ta mentalna. — Ogromna zmiana zaszła u niego w elemencie odbicia. Już w przeszłości dobrze radził sobie w locie, uważam zresztą, że w tym aspekcie był najlepszy w stawce. Nie potrafił jednak wytworzyć wystarczającej energii, siły nośnej, ale to się zmieniło — opowiada

Widzieliśmy to już w niektórych skokach w zeszłym sezonie, choćby w Trondheim. On sam w końcu przekonał się, że taka technika jest lepsza niż po prostu rzucanie się do przodu z nadzieją, że utrzyma się wystarczającą prędkość. Wysokość, na jakiej obecnie lata, w porównaniu do poprzednich lat jest jak niebo a ziemia. W końcowej fazie lotu jest wyżej niż wszyscy inni, ma teraz o wiele więcej czasu na zabawy z wiatrem. Przy zmianie w elemencie odbicia, nie zatracił umiejętności latania — dodaje.