NFL
Ucieczka Bartłomieja B. z psychiatryka wstrząsnęła krajem. Dwóch strażników skazanych, ale to nie koniec sprawy. Co jeszcze ujawniono?
To historia, która wstrząsnęła nie tylko Zamościem (woj. lubelskie), ale i całym krajem. Dwóch funkcjonariuszy Służby Więziennej usłyszało wyrok po tym, jak podejrzany o brutalne zabójstwo Bartłomiej B. uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy. Sąd Rejonowy w Zamościu skazał strażników na rok więzienia w zawieszeniu, a także na karę grzywny i zakaz wykonywania zawodu przez cztery lata.
Zabójca ojca i brata Bartłomiej B. uciekł, bo był niewłaściwie pilnowany. Strażnicy więzienni właśnie ponieśli karę.
Zabójca ojca i brata Bartłomiej B. uciekł, bo był niewłaściwie pilnowany. Strażnicy więzienni właśnie ponieśli karę. Foto: Policja, Wojtek Jargiło / PAP
Bartłomiej B., podejrzany o morderstwo swojego ojca i brata, przebywał na obserwacji sądowo-psychiatrycznej w Radecznicy pod Zamościem. W nocy z 6 na 7 października 2024 r. mężczyzna uwolnił się z kajdanek, opuścił salę, a następnie wydostał się przez rozgiętą kratę w łazience. Jak to możliwe, że nikt tego nie zauważył?
Okazało się, że strażnicy, którzy mieli pilnować podejrzanego, spali w czasie ucieczki. Co więcej, prokuratura ustaliła, że pozostawili Bartłomieja B. bez nadzoru, a prywatne rozmowy telefoniczne zajęły ich bardziej niż obowiązki służbowe.
Sąd nie miał wątpliwości. Obaj strażnicy przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze. Każdy z nich został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, grzywnę i zakaz pracy w Służbie Więziennej przez cztery lata.
Ale to nie koniec sprawy. Proces dwóch kolejnych funkcjonariuszy, którzy według prokuratury zbyt luźno założyli kajdanki podejrzanemu, wciąż trwa. Śledczy twierdzą, że to właśnie ich zaniedbanie umożliwiło Bartłomiejowi B. wydostanie się z kajdanek. Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy.
Ucieczka Bartłomieja B. trwała 10 dni. Policja w końcu namierzyła go w pustostanie na Podkarpaciu. W międzyczasie w mediach nie brakowało spekulacji na temat tego, jak udało mu się zbiec z pilnie strzeżonej placówki. Kluczowe okazały się nagrania z monitoringu, które dokładnie pokazały, co działo się w szpitalu.
Bartłomiej B. w październiku 2024 r. trafił na obserwację sądowo-psychiatryczną do Radecznicy, w związku z podejrzeniem o zamordowanie ojca i brata. Kilka miesięcy później został skazany na 30 lat więzienia